Leczenie, nie ideologia

Leczenie, nie ideologia

Powstał społeczno-ekspercki projekt ustawy o in vitro Z Prof. Markiem Balickim rozmawia Agata Grabau – W ubiegłym tygodniu ogłosił pan wraz z grupą ekspertów nowy projekt ustawy o in vitro. Dlaczego w ogóle potrzebujemy tej ustawy? – Polska jest zobowiązana do implementacji dyrektyw Unii Europejskiej, które dotyczą m.in. komórek rozrodczych i zarodków, bezpieczeństwa i jakości stosowanych procedur, akredytacji ośrodków zajmujących się leczeniem metodą pozaustrojowego zapłodnienia i nadzoru nad nimi, tak jak jest w przypadku przeszczepów. Zresztą nowelizacja ustawy o przeszczepach, nad którą właśnie kończą się prace parlamentarne, wprowadza te dyrektywy, ale z wyłączeniem komórek rozrodczych i zarodków. Druga rzecz to uregulowanie pewnych kwestii wynikających z konwencji bioetycznej. – Na przykład? – Zakaz selekcji zarodków ze względu na płeć. Natomiast możliwość przedimplantacyjnej diagnostyki genetycznej zarodków jest konieczna. Musi być możliwość wcześniejszej oceny po to, żeby w sposób świadomy nie prowadzić ciąży, która nie ma szans na pełen rozwój, albo nie dopuszczać do tego, aby dziecko miało ciężkie wady genetyczne. Zresztą to jest zgodne nawet z polską, wybitnie restrykcyjną ustawą antyaborcyjną, która w takich przypadkach pozwala na przerwanie ciąży. – Część środowisk konserwatywnych nie przyjmuje do wiadomości, że niepłodność jest chorobą. – W 2004 r. weszła w życie ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej i został stworzony koszyk negatywny w formie załącznika do ustawy. Obejmuje on wszystko, co nie może być finansowane ze środków publicznych. In vitro w nim nie ma – i słusznie. Sprawa jest więc jednoznaczna. Ta metoda leczenia, zgodnie z prawem, powinna być finansowana. Takie stanowisko przedstawił były prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Marek Safjan. Niestety zanim NFZ rozpoczął realizację przygotowanego w 2005 r. programu leczenia niepłodności metodą in vitro, władzę objęło PiS. Ówczesny wiceminister zdrowia Bolesław Piecha oświadczył w Sejmie, że in vitro nie jest leczeniem i w związku z tym ta procedura w ogóle nie zalicza się do świadczeń opieki zdrowotnej. Trudno nie uznać tego za aberrację intelektualną. – Czym różni się wasza ustawa od ustawy zespołu posła Gowina? – Lekarz musi się kierować zasadą primum non nocere. Musimy wybrać takie postępowanie, które jest najmniej obciążające, czyli poddanie pacjentki obciążającej hiperstymulacji hormonalnej tylko raz. Dlatego niezbędne jest mrożenie nadliczbowych zarodków. Nie możemy także ograniczać leczenia w zależności od stanu cywilnego czy stylu życia. Jeśli niepłodność jest potwierdzona badaniami, pacjentka ma prawo do leczenia, niezależnie od stanu cywilnego. To wynika z art. 68 konstytucji: każdy ma prawo do opieki medycznej. Ustawodawca nie ma także kompetencji, aby ustalać, jaki wiek jest dopuszczalny: 42 lata czy 39 lat i trzy miesiące. To wie lekarz. Także ze standardów postępowania lekarskiego powinno wynikać, ile zarodków wszczepić. Wszystkie trzy projekty konserwatywne – Gowina, Piechy i Contra InVitro – pogarszają obecną sytuację i ograniczają prawa obywateli bez istotnych przesłanek. A tego demokratycznemu państwu robić nie wolno! – Wasza ustawa nie oznacza, że w kwestii in vitro wszystko będzie dozwolone. – Projekt wprowadza nadzór i akredytację ośrodków prowadzących leczenie metodą in vitro, czego zresztą wymagają od nas normy unijne. W tej chwili nie ma ustawowej kontroli, a wiemy od fachowców, że nie wszystkie ośrodki powinny się tym zajmować. Nasza ustawa zatem nie tylko nie pogarsza istniejącej sytuacji, ale zasadniczo ją poprawia, wprowadzając istotne elementy, których nie ma w projekcie Gowina. Wprowadza także zastrzeżenia wynikające z konwencji bioetycznej, takie jak zakaz handlu zarodkami i komórkami rozrodczymi, zakaz tworzenia zarodków wyłącznie do celów naukowych czy klonowania. – A tym próbują straszyć środowiska konserwatywne. – Kiedy brakuje argumentów, używa się języka emocji, a nie faktów. Szanuję wszystkie poglądy religijne, ale państwo musi tworzyć równe prawa dla wszystkich obywateli – wyznawców różnych religii, a także osób niewierzących. Jeśli ktoś jest katolikiem i podziela stanowisko Kościoła katolickiego w kwestii in vitro, to niech nie korzysta z tej metody, ale nie ma prawa narzucać innym swoich poglądów i zakazywać korzystania z tego, co świat uznał za standard. – Nad ustawą pracowała grupa ekspertów… – To projekt ekspercko-społeczny. Zespołowi przewodniczyła prof. Eleonora Zielińska, ekspert w dziedzinie prawa medycznego, w jego skład wchodzili prawnicy, tacy jak prof. Leszek Kubicki, wybitni genetycy, m.in. prof. Ewa Bartnik, prof. Piotr Stępień czy prof. Jacek Zaremba,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 27/2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Agata Grabau