W Polsce od lat brakowało autentycznej, socjalnej lewicy. Dlatego powstało Razem Agnieszka Dziemianowicz-Bąk – członkini zarządu krajowego partii Razem. Jest doktorantką w Zakładzie Filozofii Społecznej i Politycznej w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego. Asystentka naukowa w Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie, stała współpracowniczka Ośrodka Myśli Społecznej im F. Lassalle’a we Wrocławiu. Autorka tekstów naukowych i publicystycznych na tematy oświatowe i ogólnospołeczne. Mieliście być lekarstwem na chorobę polskiej polityki, złośliwi mówią, że jesteście tylko plasterkiem na przeciętej tętnicy. Pikujecie w sondażach, nie widać was i nie słychać, nie manifestujecie z opozycją. To jest ta inna polityka według Razem? – Akurat w sondażach poparcie nam rośnie. Ale to nie sondaże są dla nas najważniejsze. Ta inna polityka to przede wszystkim obecność „na dole”, razem z protestującymi pielęgniarkami w Centrum Zdrowia Dziecka czy z mieszkańcami podopolskich gmin walczącymi z ekspansywną polityką prezydenta Opola. Inna polityka to także przesunięcie uwagi na problemy tych, których chcemy reprezentować – np. pracownic i pracowników na śmieciówkach albo zatrudnianych przez agencje pracy tymczasowej. Elity polityczne od lat są skoncentrowane głównie na sobie. Niedawno brałam udział w debacie pod hasłem „Jak skleić Polskę?”. Uczestniczyli w niej przedstawiciele różnych ugrupowań, w tym reprezentanci większości partii parlamentarnych – od Petru po Bielana. Mieliśmy rozmawiać o „sklejaniu” Polski, ale posłowie chcieli sobie podyskutować o wąsko rozumianej kulturze politycznej. Interesowało ich to, kto komu podaje rękę na sejmowym korytarzu i w jaki sposób zwracają się do siebie politycy. Tematy, które realnie dotyczą obywateli – nierówności dochodowe, ochrona zdrowia, mieszkalnictwo, edukacja – były w zasadzie nieobecne. To symptomatyczne, jak bardzo klasa polityczna zajęta jest sama sobą, jak bardzo funkcjonuje w oderwaniu od problemów zwykłej Kowalskiej, od bazy społecznej. Baza społeczna to słowo klucz. Prawica od wielu lat wiąże ze sobą emocjonalnie wyborców. Wielotysięczne manifestacje, spotkania z ludźmi w terenie, własne media, kawał dobrej roboty. Tymczasem duża część lewicy przez lata wstydziła się tych ludzi. – W Polsce od lat brakowało autentycznej, socjalnej lewicy. Dlatego powstało Razem. Chodziło o wypełnienie tej luki, o stworzenie partii, która nie tylko nie wstydzi się ludzi, ale przede wszystkim reprezentuje tych, których prawa są notorycznie łamane lub którzy przez lata byli pozbawieni bezpieczeństwa socjalnego, wspiera ich i pomaga im się samoorganizować. Uczciwie trzeba powiedzieć, że rządząca prawica wprowadziła elementy rozwiązań socjalnych na sporą skalę. Program 500+ ma oczywiście poważne wady, z pewnością można było go zaplanować lepiej, ale pamiętajmy, że mimo wszystko to rozwiązanie realnie poprawia sytuację materialną tysięcy obywateli. Gdyby program Mieszkanie+ faktycznie doszedł do skutku – choć nie znamy właściwie szczegółów, więc trudno wyrokować, czy to nie humbug – mógłby diametralnie zmienić sytuację życiową wielu osób. Niestety, rządząca prawica ma jednocześnie dość autorytarne skłonności i poważnie ogranicza prawa i wolności obywatelskie. Nam oczywiście nie podoba się ani niszczenie Trybunału Konstytucyjnego, ani podważanie zaufania do instytucji publicznych. Lewica ma dziś trudne zadanie: przekonać ludzi, których realne potrzeby i prawa latami były marginalizowane, a teraz zostały dostrzeżone, że wybór między bezpieczeństwem socjalnym a prawami obywatelskimi i wolnością jest z gruntu fałszywy. Można mieć i jedno, i drugie. Na tym właśnie polega prawdziwa, godna tego miana demokracja. Obecność na dole Żeby ludzi do tego przekonać, trzeba nawiązać z nimi nić porozumienia, która z czasem przekształci się w trwałą więź. To wymaga gigantycznej pracy, przełamania wzajemnych uprzedzeń, zapisania się na stałe w świadomości wyborców. Podstawą do tego jest zaufanie, którego lewicy dzisiaj brakuje. – Zaufanie zdobywa się w walce o prawa socjalne i obywatelskie. I to jest długi proces, mamy tego świadomość. Droga lewicy nie może wieść tylko przez studia telewizyjne i redakcje największych gazet. Media to domena liberałów, którzy goszczą w nich na dobrą sprawę 24 godziny na dobę. Dla nas równie ważna jest obecność w szpitalu, w którym protestują pielęgniarki czy salowe. Dlatego od pierwszych dni byliśmy z pielęgniarkami w CZD, wspieraliśmy ich protest. Nie po to, żeby sobie zrobić z nimi zdjęcia czy uśmiechnąć się do kamery. Jeśli w naszym programie znajduje się poprawa jakości ochrony zdrowia publicznego, to dla nas taka obecność jest po prostu naturalnym odruchem. Nikt poza nami










