Lewica potrzebuje partii wielkiej wizji

Lewica potrzebuje partii wielkiej wizji

Jeszcze nigdy po przemianie ustrojowej lewica nie zajmowała tak mało miejsca w przestrzeni publicznej jak obecnie Wizję lewicy w dzisiejszej Polsce precyzyjnie opisuje art. 2. obowiązującej konstytucji uchwalonej, gdy urząd prezydenta sprawował Aleksander Kwaśniewski, a na czele rządu stał Włodzimierz Cimoszewicz: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Taką właśnie wizję Polski może zarysować lewica w nadchodzących wyborach prezydenckich, samorządowych i parlamentarnych. Lewica w Polsce posiada największą spośród wszystkich formacji politycznych przestrzeń działania: jest w niej miejsce na obronę praw demokratycznych i wolności obywatelskich, socjaldemokratyczne zabiegi o sprawiedliwszy ład w ramach istniejącego porządku ustrojowego, wreszcie kreślenie alternatywy dla globalnego kapitalizmu. A jednak jeszcze nigdy po przemianie ustrojowej lewica nie zajmowała tak mało miejsca w przestrzeni publicznej jak obecnie . Dlaczego? Za sześć tygodni minie 20 lat od powstania Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej. To nie tyle okazja do nostalgicznego spotkania dawnych przyjaciół (SdRP w pierwszym okresie była dla jej założycieli partią bezinteresownych przyjaciół, niemal domem rodzinnym), ile pretekst do dyskusji „Skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy”. Na kongresie założycielskim SdRP jej pierwszy przewodniczący Aleksander Kwaśniewski wyraźnie zarysował różnicę między Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą a nową siłą polityczną: „Uważam, że ci, którzy stworzyli Socjaldemokrację Rzeczypospolitej Polskiej, to reformatorskie grupy działające dotąd w PZPR (…). Przejęliśmy dorobek reformatorów partyjnych, (…) jesteśmy kontynuatorami tej myśli, która spowodowała Okrągły Stół i która działa na rzecz bezpieczeństwa tych reform w Polsce”. Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej od pierwszego dnia swej działalności odrzuciła autorytaryzm i stała się rzeczniczką demokratycznego porządku. Z perspektywy pierwszego 20-lecia III RP lewica parlamentarna jawi się jako najbardziej konsekwentna siła demokratyczna. Nigdy nie uległa pokusie ograniczenia demokracji, która była atakowana przez innych polityków i inne siły: domagającego się dekretów Lecha Wałęsę, pierwszą koalicję lustracyjną złożoną z Akcji Wyborczej „Solidarność” i Unii Wolności, obóz IV RP, w skład którego wchodziły: Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska (przed wyborami w 2005 r.) oraz Liga Polskich Rodzin i Samoobrona. Obrona wartości demokratycznych przez lewicę parlamentarną sprzyjała pokojowemu charakterowi przemian ustrojowych po 1989 r. To w dużej mierze dzięki lewicy nową Polskę mogły budować miliony obywateli związanych z dawnym systemem: urzędnicy, kadra gospodarcza, nauczyciele, wojskowi, milicjanci. Fachowo i uczciwie wywiązywali się ze swoich obowiązków. Okazali się lojalnymi obywatelami III RP, a także – w niemałej części – sympatykami socjaldemokratycznej lewicy. Drugim segmentem wyborców lewicy był tzw. elektorat socjalny. Wrażliwość demokratyczną SdRP łączyła z wrażliwością społeczną. Choć od pierwszego dnia istnienia Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej była zwolenniczką gospodarki rynkowej, to jednak już w Deklaracji Kongresu Założycielskiego zapisała: „…mechanizmy rynkowe nie mogą zastąpić państwa w prowadzeniu polityki gospodarczej”. W deklaracji znalazły się tezy, które wiele lat później umieściło w swoim programie Prawo i Sprawiedliwość: „Przemiany własności państwowej nie mogą przeradzać się w spekulacyjną wyprzedaż majątku narodowego (…). Ludzie muszą być oceniani i wynagradzani według efektów ich pracy. (…) Nie godzimy się na bezrobocie, traktowane jako trwały element mechanizmu gospodarczego. Prawo do pracy uważamy za niezbywalne prawo człowieka. Jesteśmy za sprawiedliwym obciążaniem kosztami zmian społeczno-gospodarczych różnych grup społecznych i sektorów własności. Jesteśmy przeciwni wywłaszczaniu ludzi ze zdobyczy socjalnych, odbieraniu im gwarancji życiowej stabilizacji (…). Polityka społeczna państwa musi strzec bezpieczeństwa socjalnego. Nie da się jej zastąpić godną uznania działalnością charytatywną”. Szczytowym osiągnięciem lewicy jest do tej pory uchwalona w 1997 r. konstytucja, która z jednej strony gwarantuje szerokie wolności obywatelskie, z drugiej zaś nakłada na państwo liczne obowiązki społeczne, m.in.: prowadzenia polityki zmierzającej do pełnego zatrudnienia, zapewnienia równego dostępu do bezpłatnej publicznej służby zdrowia, pomocy biednym rodzinom, zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych. Lewica ma powody, by uznać 25 maja, dzień referendum konstytucyjnego, za swoje święto. Obowiązującą ustawę zasadniczą można porównać do Konstytucji 3 maja i konstytucji marcowej. Podobnie jak wymienione poprzedniczki nakreśliła postępowy kształt Polski. Choć kilka miesięcy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 50/2009

Kategorie: Opinie