LGBT to ludzie, a nie ideologia

LGBT to ludzie, a nie ideologia

Warszawa 19.02.2020 r. Nz od lewej: Adrianna Chlebicka, Natasza Parzymies i Ewelina Panlkowska. fot.Krzysztof Zuczkowski

Niespodziewanie dla wszystkich o lesbijskim serialu „Kontrola” z Polski mówi cały świat. Łączna liczba wyświetleń na YouTubie sięga 28 mln Stojący za „Kontrolą” ludzie ledwo weszli w trzecią dekadę życia, a już mają serdecznie dość politycznych przepychanek wokół tematów, które dla nich są całkowicie normalne. I tak właśnie pokazują uczucie dwóch kobiet – jako coś zarazem powszedniego i niezwykłego, zwyczajnego i jedynego w swoim rodzaju. Niespodziewanie dla wszystkich o lesbijskim serialu z Polski mówi cały świat. Kiedy w południowo-wschodniej części kraju kolejne samorządy przegłosowywały uchwały zakazujące „ideologii” LGBT, Natasza Parzymies, młodziutka studentka reżyserii Warszawskiej Szkoły Filmowej, skupiała się na leczeniu serca po bolesnym zakończeniu długiego związku. Uciekała w pracę. A miała co robić, bo na zaliczenie zajęć prowadzonych przez Macieja Ślesickiego musiała nakręcić pięć krótkometrażowych ćwiczeń filmowych. Jednym z tematów był erotyk, idealny, żeby wykorzystać towarzyszące jej emocje. Szybko nakreśliła scenariusz i zaangażowała ekipę. Gdy weszli na plan, okazało się, że operator Filip Pasternak, aktorki Ada Chlebicka i Ewelina Pankowska oraz kierowniczki produkcji Magda Knapczyńska i Ola Rudzka mają do dodania coś od siebie. Reżyserka nie bojkotowała ich głosów, tylko uważnie im się przysłuchiwała. I dzięki temu stworzyła międzynarodowy fenomen. W chwili oddawania tego tekstu do druku łączna liczba odtworzeń „Kontroli” sięgała 28 mln. Dla porównania – galę oscarową, na której promocję wydaje się w USA krocie, oglądało w tym roku 23 mln Amerykanów. A najpopularniejszy w Polsce w 2019 r. odcinek serialu „M jak miłość” przyciągnął przed telewizory 5 810 128 widzów. OCZY(WIŚCIE) Choć oddani sprawie twórcy spierali się o każdy ruch bohaterek i ustawienie kamery, w jednym wszyscy zgadzali się bez słów: historia miłości pracującej na lotnisku jako kontrolerka Natalii (Chlebicka) i lecącej w podróż Majki (Pankowska) musi być opowiedziana za pomocą gestów, wzroku, tików. I być wolna od stereotypów tęczowego kina, w którym każdy bohater mierzy się z brakiem akceptacji, nietolerancją i walczy o szacunek. Studenci nie zamierzali powielać schematów. – Dla mnie najważniejsze w kinie są spojrzenia. W oczach jest najwięcej. Miłości nie da się wyrazić słowami. Jest tym, co dzieje się między ludźmi. Ją widać, a nie słychać – przekonuje reżyserka. Barbara Pawłowska, wykładowczyni i prorektorka ds. studenckich Warszawskiej Szkoły Filmowej, uważa, że erotyk to sprawdzian wrażliwości, postrzegania świata, uważności i talentu studentów. – Erotyk jest najtrudniejszy, bo łatwo w nim przekroczyć granice dobrego smaku. Etiudę Nataszy Parzymies pamiętam doskonale, bo była najlepsza na roku. Nam, członkom komisji, podobało się wszystko: sposób opowiadania, poprowadzenia aktorów, oszczędność w słowach, delikatność i jednocześnie ogromne emocje – wylicza. Po egzaminie zdanym na 4,5, co u wymagającej komisji WSF jest jedną z najwyższych not, do operatora Filipa Pasternaka podszedł wykładowca. – Był zdziwiony, że dostaliśmy zgodę, żeby kręcić na lotnisku. Nie spodziewał się, że studentom uda się wejść tam z kamerą. Nie zorientował się, że tak naprawdę kręciliśmy na Politechnice Warszawskiej – śmieje się Filip, rodzynek w sfeminizowanej ekipie. Zgodnie ze zwyczajem studentów, którzy chcą nawzajem śledzić swoje dokonania, etiuda trafiła do internetu. Natasza Parzymies dodała do niej angielskie napisy, bo chciała przesłać link znajomym z zagranicy. Chwilę głowiła się nad tytułem. „Kontrola lotniskowa” wydała się jej za długa, więc skróciła to do samej „Kontroli”. Bawi ją, że widzowie przypisują temu tak wiele znaczeń. – Dotarło do mnie po czasie, jak wielką zagwozdką dla oglądających jest tytuł. Czytam w komentarzach, że dopiero gdy wypuściliśmy finałowy odcinek, dla wielu staje się jasny. A powstał, kiedy nawet nie było planu kręcenia drugiego epizodu – śmieje się reżyserka. Niespodziewanie licznik odtworzeń dwuipółminutowej „Kontroli” rósł, a ekipa zaczęła dostawać powtarzające się w kółko zapytania z całego świata: „Z jakiego filmu pochodzi ta scena?”, „Kiedy wreszcie wrzucicie resztę?”. Młodzi artyści zastanawiali się, czym zaskarbili sobie sympatię widzów z różnych kręgów kulturowych. – Sama dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak rzadko temat homoseksualnej miłości jest poruszany – mówi odtwórczyni roli Majki,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2020, 2020

Kategorie: Kultura