W przyszłym roku, pozbawionym kampanii wyborczych, zadecyduje się być albo nie być polskiej lewicy Debata o lewicy trwa w najlepsze. Jak słusznie zauważył Przemysław Wielgosz z „Le Monde Diplomatique”, toczy się ona głównie na łamach mediów prawicowych. Jednocześnie dysputom o przyszłości oddają się także członkowie partii tworzących LiD. Przede wszystkim SLD, SdPl i Unii Pracy. Partia Demokratyczna żyje sobie bowiem własnym życiem, a wiele osób twierdzi, że najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego mogą oznaczać ciężką próbę dla LiD. Próbę, której porozumienie może nie przeżyć. Wszak deputowani SLD, SdPl i UP zasiadają w ławach Partii Europejskich Socjalistów, a politycy PD we frakcji liberalnej. Czy można startować z jednej listy, a potem zasiąść w dwóch klubach? Tym jednak większość członków najważniejszych partii lewicy nie zaprząta sobie głowy. Przecież wybory dopiero za półtora roku. Ich horyzont czasowy wyznacza najbliższy kongres SLD. Ten czerwcowy. Czy na kongresie dojdzie do zjednoczenia SLD, SdPl i UP? Czy Napieralski rzuci rękawicę Olejniczakowi? – nad tym od kilku tygodni deliberują członkowie wyżej wymienionych partii. Nie wszyscy. Bez blasku fleszy, w cieniu książek Slavoja Zika powstała grupa młodych działaczy lewicy, którzy zamierzają dokonać istotnych przewartościowań w sporze o przyszłość lewicy. Robocza nazwa tego środowiska brzmi Grupa 2008. Nazwa wywodzi się ze wspólnego dla jej członków przekonania, że właśnie w tym roku, pozbawionym wyborczych wyścigów i kampanijnych spektakli zadecyduje się być albo nie być polskiej lewicy. Grupę tworzą osoby młode, lecz niepozbawione doświadczenia politycznego. Z pewnością ich dorobek publicystyczny nie ogranicza się do pisania oświadczeń pt. „Jesteśmy młodzi i musicie dać nam miejsce na listach”. Doświadczenie praktyczne to nie tylko umiejętność wytrwałego noszenia teczki za posłem czy też sztuka zdobywania miejsca w radach nadzorczych. Ten model działacza opisaliśmy w „Przeglądzie” kilka numerów wcześniej i nie zamierzamy do niego wracać. Zajmijmy się przyszłością. Nie wiek, ale poglądy Nazwiska członków Grupy 2008 padły pierwszy raz na łamach „Newsweeka” w artykule Sławomira Sierakowskiego: Michał Syska, Szymon Szewrański, Tomasz Kalita, Marcin Rzepecki, Artur Hebda, Bartosz Dominiak i Piotr Siła-Nowicki. Używając kryteriów typowych dla starszych działaczy, powinno różnić ich wszystko. Syska, Szewrański, Rzepecki i Dominiak należą do SdPl, Kalita i Hebda do SLD, a Siła-Nowicki do UP. Podział ten nie ma dla nich żadnego znaczenia. – Uważamy, że medialne dywagacje dotyczące zjednoczenia LiD w jedną partię i ewentualnych roszad personalnych w SLD mają charakter wtórny wobec wyzwań, jakie przed ludźmi odwołującymi się do lewicowych wartości stawia bieżąca sytuacja polityczna w Polsce – tłumaczy Michał Syska, wiceprzewodniczący SdPl i jeden z liderów Grupy 2008. W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Kalita. – Kwestie organizacyjne są ważne, ale nie mogą przesłaniać problemów, jakie przynosi każdy polityczny dzień i które dotyczą milionów Polaków – chodzi tu o reformę służby zdrowia czy postulaty środowiska nauczycielskiego. Lewica nie może ograniczać się do recenzowania propozycji obecnego czy poprzedniego rządu, lecz musi proponować własne, oryginalne rozwiązania – tłumaczy Kalita. Nietrudno zauważyć, że członków Grupy 2008 łączą również metryki. Wszyscy są przedstawicielami roczników 70/80, ale nie młodość uważają za swoją zaletę. – Młodość sama w sobie nie jest żadnym atutem. Chcemy łączyć wszystkich lewicowych ideowców, a nie dzielić członków naszych partii na młodych czy starych – mówi Bartosz Dominiak, radny Warszawy z SdPl. – Naszym zdaniem przynależność do lewicowej formacji powinna być skutkiem takich, a nie innych wyników ideowych poszukiwań, nie zaś wynikać z życiorysów czy metryki. To, czy ktoś do takich wniosków jak my doszedł wczoraj, czy przed 30 laty, nie ma dla nas znaczenia – dodaje Michał Syska. Jakie są to wnioski? – Naszym zdaniem lewica powinna łączyć postulat świeckiego państwa i obronę praw obywatelskich z egalitarystyczną polityką gospodarczą i społeczną. W sporze między pracą a kapitałem stoimy po stronie pracowników – tłumaczy Marcin Rzepecki. Co to oznacza? – Postulujemy podniesienie płacy minimalnej. W Polsce wynosi ona 313 euro miesięcznie. W Irlandii – stawianej za przykład liberalnego cudu gospodarczego – ok. 1,4 tys.
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









