Co robiło CBA

Co robiło CBA

Mafijny układ PiS


Wywiad z Weroniką Marczuk


Jak zareagowała pani, gdy sąd skazał Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na więzienie, a potem zostali oni doprowadzeni do aresztu?
– Pyta mnie pan nie tylko o fakty, ale i o emocje. Te są wypadkową sumy wartości, jakie się posiada i jakim się hołduje, oraz instynktów, które mamy jako ludzie. To wszystko powoduje, że mówimy tu nie o jednej reakcji na informację o skazaniu czy doprowadzeniu, ale o moim życiu od tamtych wydarzeń, od których minęło ponad 15 lat.

Na wszystko, co mam, musiałam ciężko pracować. Nikt mi niczego nie dał w prezencie. Jako zaledwie 20-latka wyjechałam z targanej mnóstwem problemów Ukrainy. Zdobyłam w Polsce wykształcenie. Skończyłam z wyróżnieniem prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Dostałam się na aplikację i zostałam radcą prawnym, a potem wspólnikiem w kancelarii. Jako juror występowałam w popularnym programie telewizji TVN, miałam też przygotowywać własny program w TVN Style. Udzielałam się charytatywnie i społecznie. I nagle pojawia się niejaki pan Tomek, który niszczy mi życie… Panowie Kamiński i Wąsik zostali skazani, po kilkunastu latach, właśnie za tego typu działanie, jakie prowadzili wobec mnie. Za przekroczenie uprawnień. Za wymyślanie przestępstw. Fałszowanie dowodów, prowokacje – to wszystko przypomina bardziej układ mafijny niż służbę państwową do walki z korupcją. I to, na szczęście, widzą sądy.

Moje życie dzieli się na „przed” i „po”. Bo nikt nie oddał mi straconych kontraktów – telewizje zerwały ze mną relacje, klienci z żalem, ale wypowiadali umowy. Wszystko się zmieniło. Straciłam tamtą siebie i starałam się przez cały ten czas zbudować nową. Skrzywdzonych przez CBA osób było więcej, ale o tym się nie mówi.

Czy prezydent słusznie zrobił, ułaskawiając byłych szefów Centralnego Biura Antykorupcyjnego?
– Prerogatywy prezydenta opisuje konstytucja. Nie chcę tu oceniać, jakie kryteria stosują prezydenci, ułaskawiając skazanych. Wiem natomiast, że prezydent powinien być przedstawicielem całego narodu, co oznacza, że jego decyzje nie powinny być namaszczane przez jego obóz polityczny. Na pewno każdy marzy o takim prezydencie, bo to oznaczałoby rzeczywiście prawy i sprawiedliwy system. Zanim doszło do zgodnego z prawem ułaskawienia, mieliśmy „akt z 2015 r.”, tak nazywane jest obnażenie przez Andrzeja Dudę jego poglądów przez „wyręczenie systemu sądowniczego”. Ta instytucja powinna być wyjątkowym, bardzo wzniosłym gestem miłosierdzia, tymczasem u nas głowa państwa stwierdza, że jeszcze przed prawomocnym wyrokiem dokona aktu łaski wobec dobrze sobie znanych kolegów z tego samego obozu. Środowisko prawnicze było zdumione, ale to przecież nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy zamarliśmy z przerażenia, gdy przez ostatnie lata rządzący ramię w ramię z prezydentem rozmontowywali trójpodział władzy.

Andrzej Duda nie zamierza zejść z obranego kursu.
– I dlatego mamy to, co dzieje się od październikowych wyborów. Nie odzobaczy się, kolokwialnie mówiąc, prezydenta, który powierza straceńczą misję utworzenia rządu premierowi Morawieckiemu tylko po to, żeby jeszcze przez kilka tygodni wydrapywać, co się da z urzędów i spółek skarbu państwa. Nie odzobaczy się prezydenta zapraszającego do Pałacu Namiestnikowskiego, do symbolu tego urzędu, panów Kamińskiego i Wąsika, by tam ukryli się przed policją mającą ich doprowadzić do miejsca odbywania kary. Nie odzobaczy się ich tulonych przez prezydenta, jakby wrócili z frontu, jakby byli żołnierzami walczącymi za ojczyznę, gdy kilkaset kilometrów od Warszawy trwa prawdziwa wojna, na której ludzie oddają swoje życie za rzeczywiście dobrą sprawę. Nie odzobaczy się wreszcie prezydenta, który z groźną miną i uniesionym, grożącym palcem mówi o „terrorze praworządności”…

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 6/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Fot. Paweł Wodzyński/DDTVN/East News

Wydanie: 06/2024, 2024

Kategorie: Kraj, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy