List gończy
Udało mi się w życiu chociażby z tego powodu, że mam wyobraźnię, która pozwala mi jednych lubić bez powodu, od innych odsuwać się jak najdalej, a w razie nudy wędrować po świecie przez siebie stworzonym, biorąc w tych wędrówkach czynny udział. Dlatego też pewnego dnia z braku odpowiedniej roboty przeistoczyłem się w prokuratora obładowanego aktami spraw wyjątkowo kryminalnych. Na biurku walały się bomby odebrane terrorystom, narkotyki z przemytu, drobni aferzyści, a nawet jeden rekin podziemia i poseł, ale jeszcze z immunitetem. I gdy bardzo intensywnie zastanawiałem się, komu by tu za chwilę zafundować akt oskarżenia, rozległo się natrętne pukanie do moich drzwi. – Proszę wejść – zachęciłem do ewentualnych zeznań. Drzwi zaskrzypiały (bo jestem nieprzekupny i u mnie się nie smaruje) i stanął w nich postawny mężczyzna. – Dzień dobry, panie prokuratorze – powiedział, uśmiechając się łagodnie. – Siadajcie i powiedzcie, co was do mnie sprowadza. – Krzywda, panie prokuratorze. – A któż ją wam uczynił? – Ot, sąsiad jeden, wyjątkowy bandyta, który dodatkowo mieszka na tym samym strzeżonym osiedlu, na którym i ja pomieszkuję. Tylko on na jego południowym skraju. – I cóż on takiego zrobił? – Otóż, panie prokuratorze, poszedłem ja do niego parę miesięcy temu ze swoimi chłopakami z prośbą, żeby się ze mną połączył w jedną firmę, w której on da kasę i dom pod zastaw, a ja to w krótkim czasie przepuszczę. – A jaki podział zysków? – Żaden – I co dalej, bo ten przypadek mnie zaciekawia. – On powiedział, że taka spółka go nie interesuje. – I co pan na to? – Spaliłem mu garaż, pobiłem syna, zdemolowałem sypialnię jego żony, bo tej jędzy nie było wtedy w domu, a moi trzej synowie zgwałcili jego trzy córki. I to po trzy razy. Takie to zuchy. – A co z sąsiadem? – W tym zamieszaniu gnida uciekła i nie mogę go znaleźć do tej pory. – A dlaczego pan go poszukuje? – Bo złapał jednego z moich chłopców i powiedział, że nie szuka z nami zwady, bylebyśmy wynieśli się z jego domu. – I teraz mi powiedzcie, czego ode mnie oczekujecie. – Żebyście jak najszybciej wysłali za nim list gończy z nagrodą za schwytanie na koszt państwa. – A z jaką motywacją ma być ten list? – Że dopuścił się gwałtu na własnej rodzinie, bo gdyby dobrowolnie oddał to, co miał, nie spotkałoby jego rodziny aż takie nieszczęście – odpowiedział i zostawiwszy dane, wyszedł, trzaskając nienaoliwionymi drzwiami. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









