Ocalenie Jasnej Góry
Do artykułu Eugeniusza Guza „Ocalenie Jasnej Góry” (PRZEGLĄD nr 5) należy się pewne uzupełnienie. Około roku 1967 (?) zgłosił się do „Tygodnika Powszechnego” Borys Polewoj i opowiadał o tym, jak Niemcy, wycofując się, zaminowali bombami lotniczymi Jasną Górę. Polewoj miał dowodzić jednostką saperską, która owe bomby unieszkodliwiła. Mnisi z wdzięczności podarowali mu miniaturę obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i kawałek zabezpieczającego go welonu. Przedmioty te pokazał w redakcji. Jerzy Turowicz przeprowadził wówczas z Polewojem obszerny wywiad, który jednak został zdjęty na skutek protestu kard. Wyszyńskiego, argumentującego, że „nie będą Polacy zawdzięczać świętości Armii Czerwonej”. Jako ślad tych wydarzeń pozostał, o ile pamiętam, list mojego ojca do redakcji i bardzo mętna odpowiedź ojców paulinów. Rzecz wywołała nawet krótkotrwałe ochłodzenie stosunków między redakcją „TP”, niebacznie napomykającą o „prawdzie historycznej”, a księdzem prymasem.
Ludwik Stomma
Prof. Rzepliński i ustawa dezubekizacyjna
W niektórych środkach przekazu, również w PRZEGLĄDZIE, spotykam się z bardzo pozytywnymi ocenami prof. Andrzeja Rzeplińskiego. Otóż w 2010 r. prof. Rzepliński był sędzią sprawozdawcą tzw. ustawy dezubekizacyjnej w Trybunale Konstytucyjnym i uznał, że jest ona zgodna z konstytucją. Na rozpatrujących ją 14 sędziów sześciu, w tym ówczesny prezes Trybunału – prof. Bohdan Zdziennicki – złożyło zdania odrębne. Panu Rzeplińskiemu nie dało to do myślenia.
Obudził się, gdy PiS, za pomocą kłamstw i półprawd, czyli metod podobnych do zastosowanych przy ustawie dezubekizacyjnej, zaczęło wprowadzać zmiany w przepisach dotyczących środowiska sędziowskiego. Jeżeli to nie jest hipokryzja, to nie wiem, co nią jest.
Czytelnik z Podkarpacia
Lewico, nie zapominaj!
Szczególnie dziś, przy tak głęboko rozwarstwionym społeczeństwie, w którym kilka milionów obywateli żyje na poziomie minimum socjalnego, powinniśmy upowszechniać fakt, że idee, postawy i działania lewicowe zawsze były, są i będą sprzeciwem, a czasem buntem wobec obojętności na ludzką niedolę i znieczulicy ogromnej liczby ludzi zamożnych. To właśnie ludzie lewicy, ludzie partii socjalistycznych, robotniczych i lewicowych organizacji, z ogromnym poświęceniem walczyli o godne warunki socjalne, o zniesienie niewolnictwa, o równouprawnienie ludzi niezależnie od koloru ich skóry, narodowości czy płci, o zakaz zatrudniania dzieci, ośmiogodzinny dzień pracy, zniesienie dyskryminacji rasowej i apartheidu, organizowanie bezpłatnego lecznictwa, bezpłatną edukację, opiekę nad niepełnosprawnymi i niesienie pomocy ludziom jej potrzebującym. Szlachetne, humanitarne idee lewicy, o które walczyły pokolenia, nie mogą być zapominane. Szanujmy to, co jest warte szacunku, i pamiętajmy, że i dziś lewica ma o co walczyć. Ludzkiej niedoli, biedy i bezdomności, wykluczenia i bezradności, cierpień z powodu niepełnosprawności i chorób jest wokół nas dużo. Likwidacja niedoli, dbałość o godne życie każdego człowieka to dziś niezwykle ważne zadania lewicy.
Stanisława Stefańczyk-Krzymowska i Tadeusz Krzymowski, Olsztyn
Szachy plenerowe we Wrocławiu
W tym roku po raz piąty złożyłem wniosek do Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego o ujęcie w nim wielkogabarytowych szachów plenerowych w centrum miasta. Szachy byłyby rozrywką dla wszystkich wrocławian i przyjezdnych. Kosztowałyby ok. 300 tys. zł. Obawiam się jednak, że znowu nie dojdzie do realizacji tego projektu, podpadłem bowiem władzom miasta tym, że przez 12 lat posadziłem we Wrocławiu 5 tys. drzewek. Dziś to byłyby już dorodne drzewa, ale pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej pracowicie je wyrywali, bo to nie oni je sadzili. Podobnie robią ze wszystkimi samosiejkami. I to ma się nazywać pielęgnacją zieleni? Jednak mimo mojego krytycyzmu wobec działań służb miejskich znowu zgłosiłem szachy plenerowe do WBO, żeby ludzie nie mówili, że nie próbowałem.
Ryszard Remer, Wrocław
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy