Freud tęsknił za spokojem, pisał o kłopotach finansowych i nie zgadzał się na zastępowanie pojęcia seksualności erotyką Korespondencja z Wiednia „Odwagi! Proszę się nie dać zastraszyć i proszę nie brać mnie za bojaźliwego. To prawda, że kwestie finansowe muszą grać u mnie pewną rolę, ponieważ potrzebuję wiele dla moich dzieci, a nie zaoszczędziłem nic, co mógłbym im pozostawić, ale rozumiem poświęcenie bliższego odleglejszemu i jednak zdecydowałbym się na podróż do Ameryki, gdyby to był inny czas (…)”, pisał w jednym z pierwszych listów do dr. Abrahama A. Brilla, pioniera psychoanalizy w Ameryce, jej twórca, prof. Zygmunt Freud, 14 lutego 1909 r. Korespondencja między nimi trwała niemal 30 lat, do śmierci Freuda. Zygmunt Freud nie lubił telefonu. Uznał konieczność jego istnienia i pozwolił go założyć w swoim mieszkaniu w IX Dzielnicy Wiednia, ale pozostał wierny listom. Pisał je co najmniej pięć razy w tygodniu, biurko tonęło wtedy w obłokach dymu z cygar. Szacuje się, że napisał w swoim życiu 20 tys. listów. Zachowało się 11 tys., zajmują 15 tys. stron. 7 tys. listów opublikowano, 4 tys. jeszcze czeka na analizę, badania, może publikację. Przechowywane są w Bibliotece Kongresu USA w Waszyngtonie. Powstało aż 40 tys. fotografii, które dokumentują zachowane listy. To ogromna spuścizna, zważywszy na ciągły brak czasu i przepracowanie lekarza, który miał na utrzymaniu sześcioro dzieci i żonę, wspierał także finansowo wielu krewnych i wydawnictwo psychoanalityczne. Freud miał bardzo ścisły rozkład dnia: wstawał o godz. 7, potem przychodził fryzjer dbający o jego brodę, by wypielęgnowany mógł przyjmować pacjentów na słynnej kozetce. W południe jadł posiłek z rodziną i wracał do pacjentów, z którymi pracował aż do wieczora. Po kolacji z bliskimi zasiadał przy biurku, by w obłokach dymu prowadzić korespondencję, robić notatki, pisać teksty naukowe. W soboty, jak mówi psycholog i wieloletni badacz spuścizny Freuda, historyk psychoanalizy Ernst Falzeder z Salzburga, po wizytach pacjentów grał wieczorami w karty z gronem znajomych, nie tylko z kręgu psychoanalizy, którą w listach nazywał analizą. Niedziela była zarezerwowana dla rodziny i gości. Pisarz Na kartach listów widać czarny albo ciemnogranatowy atrament, zapis daty i miejsca oraz charakterystyczny nadruk „Prof. Dr. Freud” w nagłówku. Eleganckie, pochylone w prawo pismo z biegiem lat stało się bardziej kanciaste, jakby zmęczone. Ale język listów jest jasny, zdecydowany, właściwie nie widać korekt, skreśleń, a z czasem jeszcze nabrał klarowności. Zygmunt Freud słowami posługiwał się jak dobrze dopasowanym narzędziem, co może wynikać z samego charakteru pracy psychoanalityka. Przez lata prowadził korespondencję z uczniami, kolegami, dziećmi, przyjaciółmi z „jednoznaczną bezpośredniością”, jak to określa psychoanalityczka i psychiatra Christine Diercks, przewodnicząca Wiedeńskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego założonego przez Freuda w 1908 r. Nazywał rzeczy po imieniu. W liście do pisarza Arnolda Zweiga skrytykował go za używanie słowa: podświadomie zamiast: nieświadomie. Uważał, że takie nadużycia pokazują niezrozumienie psychoanalizy. – Freud z pewnością nie chciał, by jego listy były publikowane. Światu pozostawił psychoanalizę i to powinno wystarczyć – mówił tygodnikowi „Profil” Ernst Falzeder. Kiedy przyjaciółka i dobrodziejka Maria Bonaparte odziedziczyła bardzo osobiste listy Freuda i lekarza z Berlina, Wilhelma Fliessa, Freud chciał je odkupić i zniszczyć. Nie pisał listów z myślą o pozostawieniu ich potomnym i obnażaniu publicznie swojej duszy. A jednak jest ona coraz bardziej odkrywana. Falzeder dzięki amerykańskiemu stypendium badawczemu spisał i przeanalizował historycznie wiele tekstów twórcy psychoanalizy. Uważa go za jednego z największych pisarzy niemieckojęzycznych, na tym samym poziomie co Heine, Nietzsche czy Schopenhauer, choć sam Freud postrzegał siebie jako badacza, a nie pisarza. Dolegliwa sława 23 września, w 75. rocznicę śmierci Zygmunta Freuda, w sieci dostępne będą pierwsze owoce interdyscyplinarnego projektu naukowo-badawczego prowadzonego w Austrii i USA. Pod adresem: freud.psyalpha.net zostaną na początek opublikowane 124 listy Freuda, oryginalne i w transkrypcji, oraz 22 Abrahama Brilla. To cała ich korespondencja. Obok znajdą się manuskrypty niektórych publikowanych prac Freuda, m.in. na temat leczenia elektrowstrząsami neuroz wojennych. – Do dziś nie istnieje w żadnym języku zbiór wszystkich pism pozostawionych przez Freuda – zaznacza Christine Diercks. Stopniowo będą udostępniane kolejne listy, zapiski, rękopisy. Freud sam
Tagi:
Beata Dżon









