W odnalezionym na dnie Atlantyku wraku francuskiego airbusa wciąż znajdują się ciała To jedna z najbardziej zagadkowych katastrof w historii lotnictwa. 1 czerwca 2009 r. miotany przez nocną burzę francuski airbus A330 runął do Atlantyku. Spośród 228 pasażerów i członków załogi nikt nie ocalał. Ofiary pochodziły z ponad 30 krajów, ale najwięcej było Francuzów, Brazylijczyków i Niemców. Tak przerażającym dramatem zakończył się lot AF 447 z Rio de Janeiro do Paryża. Prawie dwa lata po tragedii odnaleziono wreszcie wrak spoczywający na górzystym dnie oceanu, na głębokości prawie 4 tys. m. A udało się to dopiero czwartej ekspedycji. Wyprawa wyruszyła w końcu marca z brazylijskiego portu Recife. Sfinansowały ją linie Air France i koncern Airbus, które wyłożyły na ten cel 9,2 mln euro. Na czele zespołu poszukiwawczego stali eksperci z Woods Hole Oceanographic Institution z Cape Cod w amerykańskim stanie Massachusetts. Pracowali na okręcie „Alucia”, na pokładzie którego znajdowały się automatyczne pojazdy podwodne, w tym niemiecki batyskaf typu Abyss z Instytutu Nauk Morskich w Kilonii. 3 kwietnia roboty te natrafiły na liczne szczątki samolotu w odległości ponad 1100 km od wybrzeży Brazylii. Fragmenty airbusa rozrzucone są na stosunkowo niewielkim obszarze, co świadczy o tym, że maszyna nie rozpadła się w powietrzu, lecz uderzyła w wodę nietknięta. 4 kwietnia francuski urząd BEA prowadzący dochodzenia w sprawie katastrof i wypadków lotniczych opublikował bardzo wyraźne zdjęcia. Można na nich dostrzec silniki airbusa, podwozie wraz z kołami i duże fragmenty skrzydeł. „Wcześniej znaleźliśmy część ogonową i rozproszone fragmenty, ale teraz natrafiliśmy na wielkie części samolotu. Nie wszystko eksplodowało. Zachowała się część kabiny, w kabinie zaś znajdują się zwłoki”, oświadczyła minister Nathalie Kosciusko-Morizet, kierująca w rządzie francuskim resortem środowiska i transportu. Minister nie wyklucza, że niektóre ciała zostaną zidentyfikowane. Panująca w głębinach niska temperatura i wysokie ciśnienie spowolniły proces rozkładu. Kilka dni po katastrofie ekipy ratownicze zebrały ok. 600 fragmentów samolotu, a także unoszące się w wodzie torby, laptopy, kamery wideo, fotele pasażerów, monitory LCD, jak również 50 zmasakrowanych ciał. Były to szczątki ludzi znajdujących się w przedniej części samolotu, która roztrzaskała się, gdy maszyna uderzyła w wodę. Tylna część została właściwie nietknięta i poszła na dno wraz z pasażerami, przypiętymi pasami do foteli. Za trzy lub cztery tygodnie na miejsce tragedii przybędą statki, z których podjęta zostanie próba wydobycia zwłok oraz wraku samolotu. Jak podkreśliła minister, to bardzo skomplikowana i trudna operacja, ponieważ ciała trzeba będzie przemieścić przez rozległe obszary cieplejszej wody. Jest także nadzieja na odnalezienie rejestratorów lotu, czyli czarnych skrzynek. Po tragedii poszukiwał ich nawet atomowy okręt podwodny francuskiej marynarki wojennej „Emeraude”, wyposażony w niezwykle czułe sonary i urządzenia podsłuchowe – bez skutku. Czarne skrzynki od wielu miesięcy nie emitują sygnałów. Bez przebadania rejestratorów lotu i jak najliczniejszych fragmentów samolotu dokładne ustalenie przyczyn katastrofy nie będzie możliwe. Istnieją jednak obawy, że nawet jeśli czarne skrzynki zostaną wydobyte, nie uda się już odczytać zapisanych w nich informacji. Odnalezienie wraku i zwłok wstrząsnęło rodzinami ofiar katastrofy, zwłaszcza tymi, które nie mogły urządzić bliskim pogrzebów. Na czele stowarzyszenia rodzin ofiar stoi Maarten van Sluys, mieszkający w Rio de Janeiro Holender, który w katastrofie airbusa stracił siostrę. Jej zwłoki wydobyto z oceanu. „Ale inni bliscy ofiar wciąż czekają na wybawienie. Chcą wreszcie mieć miejsce, w którym będą mogli zakończyć żałobę i gdzie zamkną ten mroczny rozdział”, powiedział van Sluys. Holender domaga się, aby przedstawiciel stowarzyszenia był obecny podczas wydobywania zwłok. Rodziny ofiar są bardzo nieufne, oskarżają urząd BEA, koncern Airbus i linie Air France o mataczenie i ukrywanie prawdy, domagają się na drodze prawnej milionowych odszkodowań. Brazylijski sąd w Niterói pod Rio de Janeiro już skazał Air France na zapłatę odszkodowania w wysokości ponad 550 tys. euro rodzinie 31-letniej Luciany Clarkson Seba, która wraz z mężem i teściami zginęła w tej katastrofie. Podejrzenia krewnych ofiar nie są bezpodstawne. W końcu marca francuski sąd wszczął wstępne
Tagi:
Krzysztof Kęciek









