Są jak bracia bliźniacy. „Super Express” i Adam Andruszkiewicz. Gazeta dla specyficznego odbiorcy i facet z Grajewa udający polityka. Pasują do siebie jak wtyczka i kontakt. Andruszkiewicz jest dla „Super Expressu” nieustającym źródłem prostych przyjemności. Andruszkiewicz je, idzie, tańczy i… coś tam, coś tam. Dzięki pracowitej ekipie tabloidu możemy obejrzeć nawet łóżko małżeńskie ich idola. Dla normalsów przypadek Andruszkiewicza jest tak absurdalny, że ludzie ciągle nie wierzą, że jest on wiceministrem cyfryzacji. Pytani o to pracownicy ministerstwa uciekają w popłochu. Bo mają poczucie obciachu. Ale Morawieckiemu ten kabaretowy wiceminister nie wadzi. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









