Lubię grać pastelowo

Lubię grać pastelowo

Aby wiedzieć, jak się mam ubrać na koncert finałowy, podglądałam największe gwiazdy skrzypiec. Oglądałam ich kreacje w internecie Agata Szymczewska, zwyciężczyni XIII Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego. W październiku br. skończyła 21 lat. Jest prawdziwym łowcą pierwszych nagród na międzynarodowych i krajowych konkursach skrzypcowych, m.in. w Austrii, Niemczech i Kanadzie. Obecnie studiuje w Akademii Muzycznej w Poznaniu oraz Hochschule fur Musik und Theater w Hanowerze. – Czy wygrana w konkursie to wielkie szczęście? – Na pewno tak. Wciąż wydaje mi się to trochę nierzeczywiste i kiedy patrzę na mój dyplom, nie mogę opanować drżenia rąk. – Gdy pani gra, ręce poruszają się jednak zdecydowanie i pewnie. Instrument brzmi pięknie, ma ciemny i mocny dźwięk. Co to za skrzypce? – To jest oryginał XVIII-wieczny wykonany przez Vincenza Panorma, pożyczony specjalnie na konkurs. Gram na nim zaledwie od miesiąca. – Trzeba będzie zwrócić? – Liczę na to, że przez najbliższy czas nie będę musiała oddawać tego instrumentu, bo już się z nim zżyłam, choć na początku było koszmarnie. – Dlaczego? – Na skrzypcach gram niemal od zawsze, ale dotąd były to instrumenty zbudowane współcześnie. Przez ostatnie sześć, siedem lat korzystałam z dobrych skrzypiec wykonanych przez polskiego lutnika Tadeusza Słodyczkę, a należących do podwójnego laureata V nagrody (w 2001 i 2006 r.), Jarka Nadrzyckiego. Jednak gdy niedawno otrzymałam ten stary instrument, przeżyłam wielką przygodę. To była podróż w nieznane. Początki były bardzo przyjemne. Wiedziałam, że te skrzypce wiele mogą, zaczęłam odkrywać nowe barwy, ale szybko się zorientowałam, że właściwie nie wiem, jak się do nich zabrać. Granie na dawnym instrumencie wymaga zupełnie innej techniki. Dopiero z pomocą mojego profesora Krzysztofa Węgrzyna i przyjaciół, którzy grali już na starych instrumentach, trochę lepiej je zrozumiałam. Ale za to teraz już tylko śnią mi się skrzypce klasy A. – Takie jak te? – No nie. Klasa A to Stradivarius lub Guarnerius del Gesu. Potem jest klasa B – Guadagnini, Gagliano itd. Moje obecne skrzypce należą więc chyba do klasy C. – Kto jest pani najważniejszym doradcą w sprawach artystycznych i własnej kariery? – Głównymi doradcami są przede wszystkim rodzice i profesorowie. Mam dwóch profesorów: uczy mnie Bartosz Bryła z Poznania, a jednocześnie studiuję w Hanowerze u prof. Krzysztofa Węgrzyna. Co cztery głowy to nie jedna. A właściwie pięć głów, bo jeszcze jest moja. Natomiast doradcy w sprawach managementu jeszcze nie mam. – A kto doradza w sprawie wyglądu, sukni itd.? – Od tego jest głównie mama, ale liczę się też ze zdaniem prof. Węgrzyna, który czasami narzeka na moje uczesanie i na strój. – Trochę mnie pani zaskoczyła. – Dlaczego? Profesor ma swój gust i wygląda, że też się na tym zna. Ja również do końca nie byłam zadowolona z tego, co miałam w szafie. Przed konkursem w Poznaniu zdopingowałam mamę. Powiedziałam, że może mi szczęście dopisze i wystąpię nie tylko na rozpoczęciu. Mama stanęła na wysokości zadania i sprawiła mi kilka nowych rzeczy. Jednak gdy przyjechałam do Poznania, wbiłam się w swoją różową spódnicę z plisami i powiedziałam mamie, że nic nie zmieniam, choć mam tyle do wyboru. Grałam ubrana tak samo w I, II i III etapie. – W finale była jednak długa, czarna suknia. – Koncert z orkiestrą to jest święto i zwyczaj nakazuje strój podwójnie odświętny. Aby wiedzieć, jak się mam ubrać, podglądałam największe gwiazdy skrzypiec, takie jak Anne Sophie Mutter, Hillary Hahn, Midori, Leila Josefovich. Oglądałam ich kreacje w internecie, w co się te panie ubierają, co wypada, a czego nie wypada nosić. I muszę powiedzieć, że było to ciekawe. – Prof. Węgrzyn powiedział w telewizji, że pani specjalnością są kolory pastelowe w grze. Czy to prawda? – Jest to na pewno związane z moją osobowością i podejściem do muzyki. Najważniejsze jest granie piękne, a w moim wydaniu piękne są pastele, co nie znaczy, że innymi barwami nie potrafię operować. Potrafię, choć używam ich zdecydowanie mniej. To zależy też trochę od rodzaju wykonywanej muzyki. Np. u Sibeliusa, Prokofiewa, Ravela częściej pojawiają się mocne barwy. – Jeden z komentatorów konkursu powiedział, że dziś młodzi skrzypkowie w ramach rywalizacji poszukują zadań ekstremalnych. Wybierają arcytrudne pozycje muzyki współczesnej, Szostakowicza, Prokofiewa. Czy pani jest ekstremalną skrzypaczką? – Nie powiedziałabym, że muzyka

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 45/2006

Kategorie: Kultura