Lubię mieć fajnego trupa i dobrą intrygę

Lubię mieć fajnego trupa i dobrą intrygę

Przy okazji zorganizowała pani ciekawą grę kryminalną.

– Zadzwoniłam do wszystkich autorów kryminałów, których znam, proponując im nietypowy pomysł na spotkania autorskie. Pisarze mieli wspólnie, na kolejnych spotkaniach, rozwiązać zagadkę jednego morderstwa. Fabuła była taka, że mamy tę oto winiarnię i zamordowany zostaje właściciel. Zaczął Ćwirlej. Na kolejnych spotkaniach z publicznością Czubaj, Bonda, Severski, Dehnel, Grzegorzewska dopisywali dalszą część historii. Potem była rozmowa o literaturze popularnej. Te spotkania przyciągały coraz większą publiczność. Na pierwsze przyszło 60 osób, na trzecim była już ponad setka, więc musieliśmy zrobić je na zewnątrz.

Jednak poziom czytelnictwa w Polsce jest wciąż dramatycznie niski. Może kryminały zrobią dobrą robotę i przekonają ludzi, że warto sięgać po książki?

– Bogate społeczeństwa czytają więcej niż my. Czytanie wpływa nie tylko na ich życie wewnętrzne, ale również na aspekt materialny. W krajach anglosaskich robiono przez 30 lat poważne badania, z których wynika, że ludzie, którzy czytają, są znacznie wrażliwsi społecznie. Bo czytając książki, zaczynają patrzeć na świat oczyma innych. A jeśli nie rozumiemy innych, to albo ich się boimy, albo ich nie chcemy, albo stajemy się agresywni.

Terapia książką?

– Każdy ma jakieś lęki, że mąż czy żona go zdradzi albo że straci pracę. Wtedy naprawdę dobrze wziąć do ręki książkę, w której mamy postać znajdującą się w podobnej sytuacji. Czytając, podążamy za tym, co widzi bohater, zaczynamy patrzeć jego oczami. Książka to nie jest film, który szybko przeleci. Człowiek czytać musi sam, zwykle w dużym skupieniu. Tylko czytając, można dostrzec, że ktoś patrzy na świat inaczej, i albo się tym zafascynować, albo chociaż tolerować, że on tak ma. Zrozumieć tę inność. Niestety, nasze społeczeństwo nie czyta i jest coraz bardziej zacietrzewione. Każdy chce udowodnić swoją rację, zamiast spojrzeć oczami innych. W takim kraju jak Szwecja prowadzone są liczne programy propagujące czytelnictwo, bo oni wiedzą, że lepiej będzie się im komunikować, jeśli obywatele będą czytać. W Szwecji w niedzielę o godz. 20 w pierwszym programie telewizji rozmawiają o książkach. I oczywiście mają znacznie więcej pieniędzy dla pisarzy. U nas dużo trudniej wyżyć z pisania.

Paru osobom to się udaje.

– W tym kraju żyje niemal 40 mln ludzi. I wyczynem ma być to, że kilka osób żyje z pisania? Czesi rocznie wydają tyle samo książek co my, a to naród znacznie mniejszy. Ale oni czytają kilka razy więcej i dlatego mają czyściej na ulicach. Nie kradną. A my mamy kraj katolików, ale co z tego? Ciągle w tych katolikach siedzi dużo złych emocji. Polakom dobrze by zrobiło, gdyby trochę więcej poczytali, bo to rozwija nie tylko empatię, ale i sprawność myślenia.

Na szczęście kryminał podnosi słupki czytelnictwa. Zresztą trzeba przyznać, że to książki coraz staranniej pisane, poruszające ważne problemy społeczne.

– Kiedyś kryminał był najpośledniejszym sortem. Teraz Miłoszewski, autor kryminałów, otrzymał Paszport „Polityki”. U nas literatura popularna dopiero się kształtuje i czytelnicy, ale i krytycy literaccy, coraz bardziej doceniają dobry warsztat. W Anglii twórcy postaci Bonda daje się szlachectwo. Oni wiedzą, że Bond to ich dobro narodowe, więc go cenią.

Od początku pani wie, kto zabił?

– Jeśli chodzi o zakończenie, to zaczynając pracę nad powieścią, od początku wiem, dokąd zmierzam. W kryminałach jest dużo matematyki, bo piszą je ludzie, którzy lubią precyzyjne myślenie. Tutaj wszystko musi się spiąć. Ja rysuję całe schematy na wielkich kartkach, a potem rozrzucam te kartki po podłodze. I idę strzałkami z punktu A do punkt B. Cały proces pisania polega na odkryciu, co ma być między tymi punktami.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 22/2016

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy