Macho to słabi mężczyźni

Macho to słabi mężczyźni

Stereotypy powstają po to, żeby chronić przed myśleniem Rozmowa ze Zbigniewem Miłuńskim – Dlaczego robi pan warsztaty dla mężczyzn? Czy dzisiejsi mężczyźni są słabsi i bardziej bezradni niż ich ojcowie? – Mówiąc szczerze, nie chcę tego oceniać. Nasi ojcowie żyli w zupełnie innym świecie, pod znakiem wojny, a potem socjalizmu i to była zupełnie inna rzeczywistość. Żyło się w niej kompletnie inaczej. – A na zajęcia przychodzą bezradni? – Na warsztaty przychodzą mężczyźni, którzy mają odwagę skonfrontować się ze stereotypem męskości, jaki dominuje w naszym świecie, niekiedy narazić się na lekceważącą ocenę tych, którzy w tym stereotypie nadal tkwią. Zresztą prowadzę też zajęcia koedukacyjne i jest tak, że niezależnie od płci wkroczenie na nieznany teren wymaga odwagi i elastyczności, niekiedy determinacji. Dla mężczyzn jest to na ogół zdecydowanie trudniejsze, gdyż panujący model męskości zabrania bardzo wiele. Na przykład zabrania uczuć i ich wyrażania, zwłaszcza niektórych. – Po co mężczyznom te warsztaty? Co im dają? – Po pierwsze, dają nie tylko mężczyznom. To, jak ktoś funkcjonuje w jednym obszarze życia, pokazuje, jak działa w innych i jakie są tego rezultaty. Jeśli idę do lasu i jest tam pełno śmieci, to mówi mi to, że żyję w świecie, gdzie ludzie po prostu wyrzucają to, co uważają za zużyte, czego już nie chcą. Tak świat zamienia się w śmietnik. W obszarze psychicznym jest podobnie. Warsztaty są więc dla mężczyzn, ale to, co się na nich dzieje, dotyczy nie tylko mężczyzn i nie tylko im przynosi pożytek. – Gracie na bębnach, czytacie baśnie, jeździcie do lasu… Czego można się nauczyć na męskich warsztatach? – Przede wszystkim eksperymentować i odkrywać nowe, mniej sztywne sposoby zachowania, doświadczania siebie i świata. Na przykład niektórym mężczyznom pomogły uwolnić się od nietwórczej, ogłupiającej pracy i znaleźć inne sposoby realizowania siebie również i w tym obszarze. Podczas warsztatów można uwolnić się od wzorców zachowania, które może kiedyś były użyteczne, ale już się przeżyły. Warsztaty pozwalają również uświadomić sobie własne dziedzictwo i przyznać się do niego. Dopiero wtedy można z niego świadomie korzystać: zaakceptować lub zmienić. – Media załamują ręce nad mężczyznami: że są słabi, zdradzani, że płeć brzydka się kończy, że nie chcą się żenić… – W XIX w. każdy kolejny niemiecki filozof ogłaszał koniec filozofii. Filozofii to nie zaszkodziło. Podobnie zapewne rzecz się ma z końcem męskości i innymi tego typu rewelacjami. – Nawiązując do filozofów, Hegel uważał, że każdy naród ma swoją epokę, kiedy dana jest mu siła, by przeprowadził jakąś misję. Może da się to odnieść do płci – najpierw silniejsi byli mężczyźni, a teraz będą kobiety? – Ja bym ten przykład filozoficzny traktował bardziej jako dowcip. Choć rzeczywiście świat się zmienia. Kobiety zachowują się dziś inaczej niż 15 lat temu, zresztą mężczyźni również. Jednak daleko jeszcze do tego, żeby kobiety zdominowały ten patriarchalny świat, w którym żyjemy. Mnie osobiście od ogólnych rozważań bardziej interesuje sama zmiana. Problem polega na czym innym: brak nam świadomości tego, co się wydarza, a to przynosi opłakane skutki. – Kim jest prawdziwy mężczyzna? – (śmiech) Nie mam pojęcia. Tak samo jak nie wiem, kim jest prawdziwa kobieta, prawdziwy człowiek czy prawdziwy Polak. – O nikim nie zdarzyło się panu pomyśleć: „Cóż to za mężczyzna!”? – W ogóle nie patrzę w ten sposób na świat. Nie szukam ideału, wzorca. Kiedy wyrwie mi się np. „Cóż to za cudowna kobieta”, bywa to reakcja na bardzo różne kobiety. Tak samo z mężczyznami. Bardziej myślę kategoriami „wspaniały”, „interesujący” niż „prawdziwy”. Bo to by oznaczało, że jest też mężczyzna „nieprawdziwy”, czyli że jeden wzorzec należy przykładać do wszystkich ludzi i sprawdzać, kto ma doń bliżej. To jest mi całkiem obce. – A kim są dla pana mężczyźni, z którymi pan pracuje? Klienci? Pacjenci? – Na pewno nie pacjenci. Ludzie. Na początku nieznani, później – coraz bliżsi. – Psychoterapia to ryzykowne zajęcie. Uczestnicy często zmieniają swoje życie pod wpływem warsztatów. Czuje się pan za to odpowiedzialny? Można komuś jedynie pokazać drogę, ale tym samym podkłada się kamyk, który może spowodować lawinę, wywrócić czyjeś życie do góry

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 44/2002

Kategorie: Wywiady