Majchrowski kontra Rokita

Majchrowski kontra Rokita

Kandydując na prezydenta Krakowa, prof. Jacek Majchrowski chce uwolnić radę miasta od politycznych rozgrywek Zanosi się, że po 12 latach rządów prawicy w Krakowie dojdzie do jej zbiorowego samobójstwa, gdyż o fotel prezydenta miasta walczy między sobą aż ośmiu jej reprezentantów. Prawica tak bardzo tępiła wszelkie lewicowe odruchy, tak zacierała ślady PRL, burzyła pomniki i usuwała tablice z budynków, ziała nienawiścią do prezydenta Kwaśniewskiego, że notowania SLD wzrosły pod Wawelem już do 34%. Spodziewana klęska prawicy nie przyniesie jednak większego sukcesu lewicy, gdyż SLD nie wystawił swojego kandydata na fotel prezydenta miasta. Władze krakowskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej będą spokojnie przypatrywały się, jak wielopartyjny Jan, dawniej też Maria, Rokita – obecnie w barwach Platformy Obywatelskiej – zmierzy się z bezkrytycznie oceniającym swoją prezydenturę w latach 1992-1998 Józefem Lassotą z Unii Wolności, jak Zbigniew Ziobro z Prawa i Sprawiedliwości, pełniący przez cztery miesiące funkcję wiceministra sprawiedliwości, stanie w szranki z popieranym przez Ligę Polskich Rodzin Kazimierzem Kaperą (będącym w 1991 r. przez dwa miesiące wiceministrem zdrowia), jak pozostali kandydaci prawicy, reprezentujący partyjny folklor, nawzajem się wytłuką. Najbardziej zdeterminowanym kandydatem walczącym o władzę w Krakowie, mającym bardzo dobrze zorganizowany sztab wyborczy i duże pieniądze na kampanię, jest poseł Jan Rokita. W swoim „Programie dla Krakowa” obiecuje stworzenie tysięcy nowych miejsc pracy, pobudzenie przedsiębiorczości, zainstalowanie 250 kamer podpatrujących chuliganów na ulicach. Rokita dobrze wie, że przegrana w tych wyborach może oznaczać koniec jego kariery politycznej, bo ludzie coraz częściej zadają sobie pytanie, jak długo można tak zmieniać poglądy. Gdy Rokita ogłosił, że zrezygnuje z mandatu poselskiego, gdy zostanie prezydentem Krakowa, jedna z czytelniczek „Gazety Krakowskiej” zapytała go, po jaką cholerę poparła go w wyborach parlamentarnych, skoro teraz chce oddać mandat poselski. Odsuniętą na margines przez AWS Unię Wolności ma uratować Józef Lassota. Działacze UW mają nadzieję, że po zepchnięciu na margines rządzącej miastem przez ostatnie cztery lata AWS, znowu powrócą do władzy. Portrety Lassoty już od ponad miesiąca zdobią krakowskie ulice, kandydat UW pokazuje się na wszystkich możliwych wernisażach i miejskich imprezach. Wątpliwe jednak, aby to pozwoliło zapomnieć, że w okresie władzy Unii Wolności poza kłótniami w radzie miasta niewiele się w mieście działo dobrego. – Aby w wyborach bezpośrednich zostać prezydentem Krakowa, nie wystarczy poparcie jednej tylko orientacji politycznej – tłumaczy poseł Kazimierz Chrzanowski, przewodniczący Rady Wojewódzkiej SLD. – Jestem przekonany, że prof. Jacek Majchrowski, któremu udzieliliśmy poparcia, potrafi połączyć zwaśnione od lat środowiska społeczne i polityczne. Jest szanowany wśród szeroko pojętej lewicy, jak też wśród ugrupowań często nam niezbyt przyjaznych. Nie ma zupełnie znaczenia, że to nie my zgłaszamy kandydaturę prof. Majchrowskiego, lecz Ponadpartyjny Komitet Wyborczy „Przyjazny Kraków”, gdyż ważny jest tu człowiek, a nie ten, kto go formalnie rejestruje w wyborach. Dobry wojewoda Jacek Majchrowski, 55-letni prawnik i politolog, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Trybunału Stanu, jest historykiem doktryn politycznych i prawnych, znawcą II Rzeczypospolitej, a szczególnie działających w tym czasie ugrupowań prawicowych. Gdy w roku 1996 solidarnościowy krakowski wojewoda Tadeusz Piekarz musiał odejść z powodu choroby, koalicja SLD-PSL zaproponowała na to stanowisko prof. Majchrowskiego. Choć zdominowany przez prawicę sejmik wojewódzki negatywnie zaopiniował tę kandydaturę, premier Włodzimierz Cimoszewicz nie uległ i wręczył Majchrowskiemu nominację. – Przyjęto mnie jako „czerwonego wojewodę”, który podobnie jak to zwykła robić prawica, zaraz wszystkich powyrzuca i obsadzi stanowiska swoimi ludźmi – wspomina ten okres prof. Majchrowski. – A ja wymieniłem jedynie tych, którzy nie byli fachowcami i źle wypełniali swoje obowiązki. Majchrowski był wojewodą tylko przez dwa lata, gdyż w 1997 r. koalicja SLD-PSL przegrała wybory i do władzy doszła AWS. Miejscowi działacze AWS wypowiadali się w prasie, że nawet dobrze im się współpracowało z lewicowym wojewodą i właściwie nie mają mu nic do zarzucenia, ale cóż, teraz oni wygrali wybory i Majchrowskiego trzeba zwolnić. W Urzędzie Wojewódzkim do dzisiaj pamiętają uroczystość pożegnania odchodzącego wojewody; było nie tylko dużo owacji i kwiatów, ale nawet łzy w oczach wielu jego współpracowników. – Z jednej strony, jest to nobliwy pan, znany

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 39/2002

Kategorie: Kraj