Małe duże zmiany

Małe duże zmiany

Na kaszubskiej wsi, gdzie spędzamy gorący czas, nasz gospodarz w rozpaczy: „Panie Tomku, pisiory do mnie przyjechały i oglądają zaprzysiężenie Dudy. Co ja mam robić, to przecież są goście”. Ja sam tylko w „Faktach” widziałem fragmenty uroczystości, zerkając jednym okiem i z ukosa. Nawet pesymiści mają jednak nadzieję, że nowy prezydent wszystkich zaskoczy, gdyż uświadomi sobie, że prawdziwą grę toczy z historią, a nie z PiS. Nie mieć nadziei, to źle życzyć Polsce. Najłatwiej tu mają ci, którzy nie patrzą lub patrzą, ale nie widzą. Ja patrzę, a także czasami czytam pisma prawicowe. Wiele wskazuje na to, że znajdujemy tam wizję PiS-owskiej Polski, a ja od razu czuję zatęchłą woń świata, w którym nie chciałbym żyć. Jestem pewien, że większość Polaków by nie chciała. Ale jeśli nawet prawica wygra wybory parlamentarne, trudno będzie jej rządzić, mając przeciwko sobie elitę. Można nią gardzić, ale w demokracji rządzić bez niej trudno. PiS i Duda nie mają za bardzo czym uwieść liberałów i inteligencję. Najrealniejsze jest więc, że nasza zimna wojna domowa jeszcze się rozkręci – przecież sam czuję, jak mało jest we mnie zgody na kompromis – a na wojnie, jak to na wojnie, nawet poczciwi ludzie potwornieją. Teraz, gdy PO w biedzie, widać, jak ta partia została wypłukana z silnych osobowości,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2015, 34/2015

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun