Malmö, nowa dzielnica Kopenhagi?

Malmö, nowa dzielnica Kopenhagi?

Władze Kopenhagi proponują, by wyspa Zelandia i szwedzka Skania stały się jedną aglomeracją kopenhaską – Rozmiar ma znaczenie! – przekonuje burmistrz Kopenhagi Frank Jensen. I proponuje, by leżąca w Szwecji Skania stała się częścią wielkiej aglomeracji kopenhaskiej. – Chcemy stworzyć coś wyjątkowego. Wspólną tożsamość, z którą będą się identyfikowali mieszkańcy całego regionu – dodaje. Podbój po nowemu Dania i Szwecja przez wieki toczyły krwawe boje o położoną na południu Półwyspu Skandynawskiego Skanię. Region pozostawał pod duńskim panowaniem do 1658 r., kiedy – na mocy traktatu z Roskilde – znalazł się w szwedzkiej strefie wpływów. Przez kolejne cztery dekady Skania była traktowana jako kraj podbity i dopiero w 1719 r. stała się integralną częścią Królestwa Szwecji. Ślady duńskiej obecności w tym regionie widoczne są do dzisiaj. Najżywszym przykładem jest dialekt skański, którym autochtoni posługują się na co dzień. Część specjalistów cały czas spiera się, czy jest on odmianą języka duńskiego, czy szwedzkiego. Gdy Skańczycy chcą skorzystać z uroków metropolii, wcale nie kierują się do Sztokholmu. Jadą do Kopenhagi, bo bliżej. Stolicę Danii od szwedzkiego Malmö oddziela niewielka cieśnina Sund. Od 2000 r. jej brzegi łączy ośmiokilometrowy most Öresund (dla Duńczyków Øresund), dzięki któremu z jednego miasta do drugiego można przejechać w nieco ponad pół godziny. W ten sposób cieśninę, w drodze do pracy, na uczelnie i do domów, codziennie przekraczają tysiące Duńczyków i Szwedów. Tę bliskość chcą wykorzystać władze Kopenhagi. Proponują, by wyspa Zelandia, na której leży duńska stolica, oraz szwedzka Skania stały się jedną wielką aglomeracją kopenhaską. Tłumaczą, że pomoże to całemu regionowi w skutecznym konkurowaniu z innymi pobliskimi ośrodkami miejskimi, takimi jak Sztokholm, Amsterdam i Hamburg. Dlaczego jednak nowy twór nie mógłby się nazywać aglomeracją Öresund? Burmistrz Jensen wyjaśnia, że duńska stolica jest solidną marką o ugruntowanej pozycji w świecie. Miasto co roku znajduje się w ścisłej czołówce rankingów metropolii, w których żyje się najwygodniej. Argumentację tę podzielają eksperci zajmujący się promocją miast. – O Öresund mało kto słyszał. Uwagę ludzi i inwestorów zwracają konkretne miasta – konkludują. Statystyki wskazują, że pomysł Franka Jensena ma szansę powodzenia. Już teraz Skania wraz z Kopenhagą odpowiadają za ponad jedną czwartą łącznego PKB Danii i Szwecji. – Razem będziemy mieli 3,8 mln mieszkańców, 11 uniwersytetów ze 150 tys. studentów i liczną kadrę naukową. Chociażby dlatego możemy być interesującym miejscem do lokowania kapitału i najnowocześniejszych technologii. I o to nam chodzi – mówił brytyjskiemu „Guardianowi” burmistrz Jensen. Stambuł Północy Co więcej, Kopenhaga i Malmö przymierzają się do inwestycji, która może znacznie przybliżyć urzeczywistnienie planów burmistrza Jensena. Od grudnia przedstawiciele obu miast analizują, czy możliwa jest budowa linii metra pod cieśniną Sund. Sprawdzane są koszty, sposoby finansowania przedsięwzięcia oraz to, czy planowane metro dałoby się połączyć z liniami już istniejącymi w Kopenhadze. – Zarówno Malmö, jak i Kopenhaga wykazują ogromną chęć dalszej pracy nad projektem – mówił w grudniu zeszłego roku Klas Nydahl reprezentujący Malmö. Realizacja inwestycji oznaczałaby, że czas podróży z centrum Kopenhagi do Malmö zostałby skrócony do 15 minut. Specjaliści od promocji sugerują, że nowa aglomeracja mogłaby się reklamować jako Stambuł Północy. Do duńskiego pomysłu „inkorporacji” Skanii do Kopenhagi szwedzcy politycy podchodzą jednak z pewnym dystansem. – Nie jestem pewna, czy to dobre rozwiązanie – mówiła na antenie Programu Pierwszego Szwedzkiego Radia Katrin Stjernfeldt-Jammeh, burmistrzyni Malmö. – Z perspektywy całego kraju widać, że w Skanii brakuje inwestycji w infrastrukturę. Już teraz jest nam ciężko i nie wydaje mi się, by przyłączenie regionu do Kopenhagi ułatwiło cokolwiek. Zdawkowo o projekcie wypowiada się rząd w Sztokholmie, który wskazuje, że to wewnętrzna sprawa regionu. Zdaniem Pera Trydinga, prezesa Południowoszwedzkiej Izby Gospodarczej, może to oznaczać, że region – postrzegany od tej pory jako obcy – będzie ignorowany w planach lokowania nowych inwestycji rządowych. Więcej entuzjazmu dla planów kopenhaskiego burmistrza ma Henrik Bredberg, dziennikarz lokalnej gazety „Sydsvenskan-Helsingborgs Dagblad”. – 3,8 mln ludzi to niemal dwukrotnie więcej niż liczba mieszkańców

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2015, 2015

Kategorie: Świat