Mapa sztabowa Kaczyńskiego

Mapa sztabowa Kaczyńskiego

PiS się szykuje do powrotu do władzy Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości – to już ich nie ma. Jarosław Kaczyński ogłaszając swój start w wyborach prezydenckich, oświadczył, że czyni to po to, żeby kontynuować dzieło brata. „Tragicznie przerwane życie prezydenta, śmierć elity patriotycznej Polski oznacza dla nas jedno: musimy dokończyć ich misję”, napisał prezes PiS w oświadczeniu. W tym czasie Program 1 telewizji publicznej wyemitował film Jana Pospieszalskiego „Solidarni 2010” – relację z rozmów przeprowadzonych z ludźmi, którzy stali w dniach żałoby przed Pałacem Prezydenckim i uczestniczyli w pogrzebie na Wawelu. Mogliśmy się nasłuchać. „Ludzie, którzy całe swoje życie poświęcili, żeby walczyć o prawdę, w ciągu jednej sekundy zginęli. Zaczynam się bać, że to nie był przypadek”, usłyszeliśmy z ekranu opinię jednego z żałobników. I głosy, że „premier Tusk ma krew na rękach”. Aha, dorzućmy do tego jeszcze jedno – szefową kampanii Jarosława Kaczyńskiego została Joanna Kluzik-Rostkowska, wcześniej w jego gabinecie zajmująca się sprawami kobiet, wysyłana w polityczny bój, „by łagodzić nastroje”. Niczym paprotka. Wiemy już więc, jak będą wyglądać najbliższe tygodnie. Rozpisane głosy PiS, jakkolwiek by to zabrzmiało, po smoleńskiej tragedii poczuło wiatr w żaglach. Wcześniej rzesze działaczy tej partii szykowały się do jesiennych wyborów bez przekonania, raczej z obowiązku, przeświadczone, że Lech Kaczyński poniesie w nich porażkę. Sondaże nie dawały mu szans, on sam nie wyglądał na osobę, która jeszcze o cokolwiek chce walczyć. Katastrofa tę perspektywę zmieniła. Siedem dni żałoby, setki tysięcy Polaków żegnających prezydencką parę wyryły ślad w świadomości społecznej. Emocje polityczne, które w ostatnich miesiącach gdzieś zastygały, rozgorzały od nowa. I to ze zdwojoną siłą. Więc też już wiemy – wybory, niezależnie od tego, co który polityk będzie opowiadał, będą naznaczone emocjami. Tu role są już rozpisane. Kaczyński będzie w oddali, skupiony, zbolały. Kluzik-Rostkowska chronić go będzie przed mediami, przed nieroztropnymi wypowiedziami. Bo to wiemy – gdy Kaczyński się odzywa, angażuje w polityczne polemiki, traci w sondażach. Ludzie uciekają od niego w popłochu. PiS chronić więc będzie nowy wizerunek Kaczyńskiego, który zyskał w obliczu katastrofy. Pogrążonego w bólu brata, patrioty, niesłusznie atakowanego. Za to z bliska zobaczymy żołnierzy. Pospieszalskiego i jemu podobnych. PiS-owskich dziennikarzy, polityków, poetów. Przypominających sceny z żałoby, tak żeby tamte emocje utrzymać jak najdłużej. I oskarżających wszystkich, którzy nie są za PiS i nie są za Kaczyńskim. Film Pospieszalskiego to pewnie początek podobnego typu publikacji. On sam jest zachwycony swym dziełem. „Z tych rozmów wyłania się wspaniały obraz pewnego fenomenu społecznego, dobra, które jest w ludziach, ich troski i niepokoju o Polskę, a jednocześnie odradzania się postawy obywatelskiej, miłości ojczyzny i solidarności”, mówił portalowi WP.pl. Inni, politycy PiS, publicyści, idą jeszcze dalej. I mówią, że oto „naród podniósł głowę”, że poczuł siłę, „że zwykli ludzie (bo wiadomo, że inni to zdemoralizowane „elity”) dochodzą wreszcie do głosu”. Robert Mazurek w „Rzeczpospolitej” z zachwytem pisał: „Na ulicach było nas 800 tys., i to tylko z jednego miasta”. I rachował, ilu jest „nas”, a ilu „was”. Nawiasem mówiąc, zupełnie nietrafnie, bo – pomijając sprawę, czy można każdego, kto wyszedł w tych dniach na ulicę, zapisać do PiS – zwolenników tej partii jest dużo więcej. Patrząc na wyniki wyborów 2007 r. – ponad 5 mln… Apoteoza krzywdy W najbliższych tygodniach, miesiącach, a pewnie i latach będziemy także świadkami próby podtrzymania tezy, rozpoczętej w dniach żałoby, że Lech Kaczyński był wielkim mężem stanu, znakomitym prezydentem, ale był niesprawiedliwie oceniany. Bo w telewizjach toczyła się przeciwko niemu „kampania nienawiści”. Naczelny „Rzeczpospolitej”, Paweł Lisicki, już uczynił z tego efektowną konstrukcję – ludzie mają wyrzuty sumienia, że szydzili z Lecha Kaczyńskiego, więc wielu z nich teraz, żeby uspokoić wyrzuty sumienia, oddawało się żałobie, no i odda głos, jako rekompensatę, na Jarosława Kaczyńskiego. Towarzyszyć temu będzie piętnowanie tych wszystkich, którzy w przeszłości dali się Kaczyńskiemu we znaki. W ubiegłym tygodniu Warszawę obiegła ulotka zatytułowana „Polityczne i medialne karły udające autorytety”. Ta ulotka to lista krytyków Lecha Kaczyńskiego (w prawicowej mentalności leży tworzenie różnych list…) i cytaty z ich „szydzących z naszego prezydenta” wypowiedzi. Np. takie: „W sprawach międzynarodowych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2010, 2010

Kategorie: Kraj