Masakry chrześcijan

Masakry chrześcijan

Wyznawcy Chrystusa są w wielu krajach brutalnie prześladowani Mordercy przyszli nocą. Zablokowali wszystkie drogi ucieczki. Do krytych trzciną chat ciskali pochodnie. Wybiegających z płomieni przerażonych ludzi mordowali siekierami i maczetami. Nie mieli litości dla kobiet i małych dzieci. Gromko krzyczeli: „Allah akbar!” (Bóg jest wielki). W masakrach, do których doszło 7 marca w trzech nigeryjskich wioskach w pobliżu miasta Jos, zginęło co najmniej 300, może nawet 500 osób, przeważnie chrześcijan. Napastnicy chcieli mieć pewność, że zabijają tylko „niewiernych”. Przed atakiem ostrzegli muzułmańskich mieszkańców wsi w przysłanych im SMS-ach. W regionie dochodziło już wcześniej do konfliktów między chrześcijanami a mahometanami, toteż w feralną noc obowiązywała godzina policyjna. Siły bezpieczeństwa nie zapewniły jednak wioskom ochrony, militarne punkty kontrolne nie były obsadzone. Wezwani na pomoc żołnierze przybyli dopiero po dwóch godzinach, kiedy już było za późno na wszelką pomoc. Nigeria to najludniejszy kraj Afryki (154,7 mln mieszkańców). Populacja podzielona jest mniej więcej równo na wyznawców Proroka i Chrystusa. Muzułmanie mieszkają na północy, chrześcijanie zaś na południu. Prowincja Płaskowyżu, w której znajduje się miasto Jos, stanowi strefę pośrednią. Żyją tu chrześcijańscy rolnicy z ludu Berom. W ostatnich latach na płaskowyż przybywają pasterze z muzułmańskiego plemienia Fulani, poszukujący pastwisk dla swych stad. To oni dokonali rzezi w trzech wioskach. Władze, a także niektórzy nigeryjscy duchowni, np. abp John Onaiyekan, twierdzą, że nie jest to wojna religijna, lecz typowy konflikt o ziemię między rolnikami a pasterzami. Pewne jest jednak, że Fulani nie wybijaliby wieśniaków tak bezlitośnie, gdyby ci nie wyznawali innej religii. Organizacja starszyzny chrześcijańskiej z Prowincji Płaskowyżu określiła ataki jako prowokację i kolejny akt dżihadu. Nie tylko w Nigerii chrześcijanie żyją niebezpiecznie. Jak pisze tygodnik „Der Spiegel”, ewangelicka biskupka Hanoweru Margot Kässmann określiła chrześcijan jako najbardziej prześladowaną wspólnotę religijną na świecie. Jest w tym wiele prawdy. Media z uwagi na poprawność polityczną lub obawę przed gniewem muzułmanów często nie informują o cierpieniach wyznawców chrześcijaństwa, jednak fakty są przerażające. Na świecie żyje obecnie 2,2 mld chrześcijan. Według danych organizacji chrześcijańskiej Open Door, 100 mln poddawanych jest upokorzeniom i szykanom. Chrześcijanom często nie wolno kupować Biblii, wznosić kościołów, nie mają dostępu do odpowiedzialnych stanowisk w administracji czy w ogóle dobrych miejsc pracy. W skrajnych przypadkach wyznawcy Chrystusa są więzieni, wypędzani i mordowani. Open Door sporządza coroczny indeks prześladowców (World Wide List). Tę mroczną listę otwiera surrealistyczno-stalinowski reżim Korei Północnej, ale osiem z dziesięciu pierwszych miejsc zajmują państwa muzułmańskie, w których islam jest religią państwową. Wśród nich są Iran, Arabia Saudyjska, Somalia, Afganistan, Malediwy. W wielu krajach islamskich – Jemenie, Afganistanie, Pakistanie, Katarze, Somalii, Mauretanii – za „apostazję”, czyli odstępstwo od islamu, np. przejście na chrześcijaństwo, grozi kara śmierci. Całe regiony Afganistanu, Somalii czy Pakistanu znajdują się pod kontrolą radykalnych islamistów. Władze państwowe usiłują utrzymać wpływy, konkurując z fanatykami w gorliwości religijnej. Chrześcijanie są ofiarami. Bardzo dramatyczna sytuacja panuje w Iraku. Jan Paweł II ostrzegał przed amerykańską inwazją na ten kraj, rozumiał bowiem, że wywoła ona eksplozję muzułmańskiej nienawiści i zagrozi istniejącym nieprzerwanie od czasów starożytnych chrześcijańskim wspólnotom na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Te obawy papieża okazały się słuszne. Dżihadyści w różnych regionach Iraku urządzili prawdziwe polowanie na chrześcijan. Wielu uprowadzono i mordowano. W marcu 2008 r. w Mosulu terroryści porwali i pozbawili życia arcybiskupa katolickiego Kościoła chaldejskiego, Paulosa Faradż Rahho. Irackim chrześcijanom pozostaje niekiedy tylko ucieczka. Organizacja Human Rights Watch poinformowała, że od 2003 r. dwie trzecie tamtejszych chrześcijan musiało porzucić rodzinne strony. Wielu szuka schronienia za granicą. Szacuje się, że przed amerykańską inwazją w Iraku żyło 550 tys. wyznawców Chrystusa. Obecnie pozostało ich niespełna 400 tys. Do serii morderstw doszło na krótko przed wyborami parlamentarnymi w Iraku, które odbyły się 7 marca. W Mosulu porwano i w okrutny sposób zgładzono ośmiu chrześcijan. Jedną z ofiar jest Adnan Hannah al-Dahan, właściciel sklepiku. Fanatycy porwali go już wcześniej. Powiedzieli: „Jesteś chrześcijaninem, musisz płacić podatki”. Darowali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2010, 2010

Kategorie: Świat