Człowiek z dialogu

Człowiek z dialogu

Tadeusz Mazowiecki szukał kompromisu, a nie walczył do końca, by za wszelką cenę postawić na swoim PROF. ANDRZEJ FRISZKE – historyk, pracownik Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej, od 1982 r. kierownik działu historycznego miesięcznika „Więź”, członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, autor wielu prac poświęconych opozycji w PRL. Dwie perspektywy Panie profesorze, czy opowieść o Tadeuszu Mazowieckim jest opowieścią o powojennej Polsce – zarówno PRL, jak i III RP? – Oczywiście, tak można powiedzieć. To niby oczywiste, ale gdyby zwyciężył pogląd, który do niedawna brzmiał donośnie, że II wojna światowa zakończyła się dla Polski w 1989 r., wcześniej jedynie zmienił się okupant, ocena Tadeusza Mazowieckiego byłaby zupełnie inna. – Taki pogląd był czasem wygłaszany, ale nie jest on mądry i w ogóle nie warto się do niego odnosić. Choć o PRL należy mówić bardzo krytycznie, to 45-lecie powojenne było czasem zmiennych epok i skomplikowanych sytuacji. Nie da się sprowadzić PRL do okupacji sowieckiej. W 1945 r. Tadeusz Mazowiecki miał 18 lat, wielu jego rówieśników było w lesie, zostało w nim po zakończeniu wojny. Obecnie nazywa się ich żołnierzami wyklętymi. Mazowiecki nie zszedł do podziemia, podjął współpracę z katolickim pismem „Dziś i Jutro”, potem włączył się w działalność PAX-u Bolesława Piaseckiego, któremu „instynkt państwowy” podpowiadał poparcie władz. W dniu śmierci Tadeusza Mazowieckiego opublikowano na portalach internetowych jego nieznany dotąd wywiad, tłumaczył w nim: „Trzeba było się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości, która wydawała się coraz bardziej trwała. Kraj się odbudowywał, ale ja z wieloma rzeczami, szczególnie światopoglądowymi, się nie zgadzałem. Trzeba było znaleźć się pomiędzy tym sprzeciwem a faktem, że kraj funkcjonuje w takiej, a nie innej formule. Duża część polskich elit przyjęła, że życie toczy się tu i teraz i że trzeba w tym życiu uczestniczyć”. – W roku 1945 i w latach następnych istniały dwie niewykluczające się, a często nakładające się na siebie rzeczywistości psychologiczne. Pierwszą był opór wobec dominacji sowieckiej nad Polską, sprzeciw wobec prześladowań, dyktatury itd. Druga płaszczyzna to sytuacja ludzi, którzy wychodzą ze strasznej traumy wojennej i próbują układać sobie zwykłe życie: uczyć się, pracować, zakładać rodziny. Te dwie perspektywy nieustannie oddziaływały na pokolenie bliskie Mazowieckiemu. Przy okazji badań nad sodalicjami mariańskimi prześledziłem m.in. życiorys Wiesława Chrzanowskiego – do wiosny 1946 r. był w podziemiu niepodległościowym, wydawał nielegalnego „Wszechpolaka”, ale z drugiej strony kończył studia, próbował działać w legalnych organizacjach, pisał do „Tygodnika Warszawskiego”. Tadeusz Mazowiecki, w przeciwieństwie do Chrzanowskiego, nie był w konspiracji w okresie okupacji. Mieszkał w Płocku włączonym do Rzeszy – tam organizacja podziemna nie była tak rozbudowana jak w Generalnym Gubernatorstwie. Jego ojciec zmarł w 1938 r., a pod koniec wojny stracił aresztowanego i zamordowanego w obozie brata. W 1946 r. przyjechał do Warszawy i praktycznie zaczynał życie od zera. Rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, działał w Bratniaku i organizacji katolickiej Caritas Academica. Stąd była krótka droga do redakcji „Dziś i Jutro”, która bardzo aktywnie przyciągała młodą inteligencję katolicką, organizowała obozy i dyskusje. Tak się to potoczyło. Bliscy socjaliści W okresie powojennym – jeszcze stalinowskim – można znaleźć elementy świadczące o tym, że Mazowiecki w pewnym stopniu akceptował sytuację. W 1953 r. we „Wrocławskim Tygodniku Katolickim” napisał: „Ludowa ojczyzna przywróciła godność ludzką milionom prostych ludzi, w olbrzymiej większości wierzących, przekraczając raz na zawsze stosunki społeczne, w których urodzenie czy majątek decydowały o wartości człowieka”. – Pod takim zdaniem mógł się podpisać. Był osobą o lewicowych poglądach, miał silne poczucie cywilizacyjnego zapóźnienia Polski i przeświadczenie o konieczności dokonania modernizacji oraz zmiany stosunków społecznych poprzez zniesienie istniejących przed wojną barier. Mazowiecki był zawsze przejęty losem ludzi pracy: robotników, chłopów. Wrażliwość społeczna ciągnęła go najpierw do socjalizmu, a potem do „Solidarności”. Ta wrażliwość niekoniecznie musi oznaczać ciążenie ku socjalizmowi – mamy tradycję części inteligencji, która uznawała, że jej powinnością jest służenie ludowi. – Ten etos polskiej inteligencji wywodzący się co najmniej od Żeromskiego był bardzo bliski Mazowieckiemu, nieraz o tym wspominał. Prof. Krzysztof Dunin-Wąsowicz pisał, że w czasie okupacyjnych spotkań organizacji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 45/2013

Kategorie: Sylwetki