Gniazdując na dachach budynków, mewy pozbyły się swojego największego utrapienia – ssaków drapieżnych Mewy kojarzymy przede wszystkim z morzem. Przy barze czekają niekiedy na rzuconą im frytkę, a rano budzą nas ich przenikliwe krzyki. Coraz częściej jednak pojawiają się w miastach, i to nie tylko tych na wybrzeżu. Czy kiedyś będą naszymi sąsiadami na co dzień? Do podrodziny mew (Larinae) aktualnie możemy zaliczyć 53 gatunki zamieszkujące całą kulę ziemską. Ptaki te pierwotnie związane były z obszarami morskimi, a także z jeziorami i rzekami. I nadal wiele z nich w tych miejscach gniazduje, ale pewna grupa, de facto coraz większa, osiedliła się w miastach. Powodów jest kilka. Dach jak wyspa Dlaczego miasta stały się dla mew atrakcyjne? Rozrzucone na morzu betonu budynki i inne elementy infrastruktury przypominają ptakom wyspy, które wystają ponad powierzchnię wody. Dzięki temu stanowią nie tylko miejsce do rozrodu. Mewy wykorzystują je też jako noclegowiska i miejsca odpoczynku, zarówno zimą, jak i latem. Do pierwszej połowy XX w. wiele gatunków ptaków, które gniazdują kolonijnie, było prześladowanych przez człowieka. Wybierano im jaja z gniazd, zabijano dorosłe osobniki i pisklęta, niszczono siedliska lęgowe. Ale wtedy właśnie wprowadzone zostały pierwsze akty prawne, które objęły te ptaki ochroną gatunkową. Pozwoliło to na odbudowę populacji i znaczne zwiększenie ich liczebności. W przypadku mew często na tyle, że zaczęło im brakować naturalnych siedlisk. Skutkiem tego było ich stopniowe przenoszenie się do miast. Gniazdując na dachach budynków i innych elementach infrastruktury, mewy pozbyły się swojego największego utrapienia – ssaków drapieżnych, które wchodzą do naturalnych kolonii i nieraz je dziesiątkują. Nie tylko niszczą gniazda z jajami, ale również zagryzają dorosłe osobniki. Nie jest to, rzecz jasna, bezwzględna wina ani lisa, ani wizona amerykańskiego. Postępują one zgodnie z instynktem, ale dla gniazdujących na ziemi ptaków są jednym z największych zagrożeń. Dlatego wybór dachów, gdzie drapieżniki nie mają dostępu (albo jest on znacząco zredukowany), umożliwił mewom funkcjonowanie w tym nowym siedlisku i dalszą jego kolonizację. Mewy nie są więc już przypisane do okolic nadmorskich i możemy się ich spodziewać w głębi lądu, np. w Poznaniu, Warszawie czy Mińsku. Tylko w ostatnich latach w białoruskiej stolicy stwierdzono gniazdowanie przynajmniej 10 tys. par z kilku gatunków. Bardzo ważnym czynnikiem umożliwiającym zasiedlenie obszarów zurbanizowanych jest dieta. Ucząc się korzystania z odpadów produkowanych przez człowieka, mewy zyskały dostęp do nowego pokarmu, który, choć niskiej jakości, jest przewidywalny i nie trzeba się wysilać, by go zdobyć. Zresztą w ramach eksperymentu stwierdzono nawet, że mewy srebrzyste wolą jedzenie, które było wcześniej trzymane przez człowieka. Ale nie zawsze ograniczają się do takiego pożywienia. Ich oportunizm nakazuje zdobywać, co tylko się da. W Barcelonie główny pokarm gniazdujących tam mew romańskich stanowią gołębie i inwazyjny gatunek papug – mnichy nizinne. Co ciekawe, mewy żerują głównie na obszarach gęsto zabudowanych mimo dostępu do morza. Niedaleko, w porcie, korzystają z tego, co zostawią rybacy po połowie. I choć to ryby stanowią zwykle główne źródło pokarmu w koloniach naturalnych, ptaki, które zasiedlają miasta, rzadziej polują na nie, żerując na otwartym morzu. Podobnie wygląda sytuacja gniazdujących w Bristolu w Anglii mew żółtonogich, które większość czasu spędzają w najgęściej zabudowanych częściach miasta, a jeżeli nie – to żerują na dżdżownicach, myszach i żabach na obszarach rolniczych. W Dumfries w Szkocji, w miejskiej kolonii tego gatunku, to pierścienice stanowiły gros pokarmu, który dorosłe mewy dostarczały pisklętom. Naturalna ciekawość i zdolność uczenia się pomagają mewom przystosować się do nowych środowisk. Niedawne badanie wykazało, że ponad połowa znajdujących się na plaży mew była chętna sprawdzić podrzucony tam plastikowy pojemnik na jedzenie. Dieta śmietnikowa Mimo tak szerokich możliwości wyboru pokarmu w wielu przypadkach właśnie ten pochodzący od człowieka jest dla mew najbardziej atrakcyjny. Czasami sprawia to problemy, bo ptaki uzależniają się od niego. Kiedy składowisko odpadów, z którego często korzystają, zostanie zamknięte, możemy się spodziewać spadku kondycji osobniczej, a w konsekwencji mniejszej liczby młodych. Gniazdowanie w mieście może zatem okazać się pułapką. W 2018 r. w Wenecji odpady zaczęto zbierać