Miałby sto lat, gdyby żył

Miałby sto lat, gdyby żył

Stuletnich Japończyków jest mniej, niż sądzono. Rodziny ukrywały ich śmierć, by pobierać świadczenia Japonią wstrząsa kompromitujący skandal. Media pod Fudżijamą nazwały go brudną aferą. Władze nie mogą odnaleźć ponad 280 wiekowych obywateli, oficjalnie wciąż pozostających przy życiu. Poszukiwania prowadzą niekiedy do makabrycznych odkryć. Komentatorzy lamentują – sprawa zaginionych matuzalemów świadczy o kryzysie społeczeństwa i administracji kraju. „Rodziny, które powinny wspomagać starych ludzi, często nie wiedzą, gdzie oni są i w wielu przypadkach nawet nie zadały sobie trudu, aby zwrócić się do policji o ich odnalezienie”, oburzał się dziennik „Asahi”. „To szokujące, że ludzie nie wiedzą, czy ich rodzice żyją, czy też zmarli”, ubolewał prof. Yoshinori Hiroi, socjolog z uniwersytetu Chiba. Premier Naoto Kan żalił się w parlamencie, że więzi międzyludzkie słabną. Japonia słynie z długowieczności obywateli. Dobre geny, zdrowa dieta, tradycyjny szacunek dla starszych sprawiły, że populacja seniorów powiększa się w zdumiewającym tempie. Kobiety w Japonii żyją przeciętnie 86,44 roku. To globalny rekord. Mężczyźni zajmują na światowej liście najbardziej długowiecznych piąte miejsce – ich średnia długość życia wynosi 79,59 lat Politycy biją na trwogę – zbyt mało dzieci przychodzi na świat, społeczeństwo się starzeje. Władze oczekują, że w 2015 r. co czwarty obywatel 127-milionowego kraju będzie miał 65 lat lub więcej, w 2035 r. zaś co trzeci. Obecnie 22,7% mieszkańców ma co najmniej 65 lat. Ten stan wywołuje palące problemy – seniorom trzeba zapewnić opiekę, lekarstwa i mieszkanie. W 1963 r. w Japonii żyło tylko 153 stulatków. Obecnie, według oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia, jest ich 40.399, z tego 4,8 tys. w Tokio. 87% stanowią kobiety. Ale wiadomo już, że statystyki trzeba będzie zmienić, osób wiekowych w rzeczywistości jest bowiem mniej. W końcu lipca zmarł najstarszy mężczyzna w Tokio. Za nowego rekordzistę stolicy uznany został Sogen Kato, mieszkający w dzielnicy Adachi, mający jakoby 111 lat. Urzędnicy podążyli do matuzalema, pogratulować mu nowego statusu. Władze zamierzały także uporządkować rejestry przed oficjalnym narodowym Świętem Szacunku dla Ludzi Starszych, które przypada 21 września. Ale 81-letnia córka pana Kato i jej 83-letni mąż nie wpuścili pracowników socjalnych do domu. Powiedzieli, że starzec jest zmęczony i nie chce nikogo widzieć. Potem twierdzili, że Kato san wyjechał daleko, aby wygłaszać kazania buddyjskie. W końcu mieszkająca w tym samym domu wnuczka patriarchy przyznała: „Dziadek od 30 lat nie wychodzi z pokoju”. Wtedy do akcji wkroczyła policja. Stróże prawa wyważyli zamknięte drzwi do sypialni i znaleźli zmumifikowane zwłoki pana Kato, przykryte kocem, ubrane w bieliznę i w piżamę. Ze znajdujących się w pokoju starych gazet policjanci wywnioskowali, że zgon nastąpił w 1978 r. Najbliżsi tłumaczyli, że Sogen Kato postanowił żyć jak żywy Budda, bez jedzenia i picia. Zamknął się w pokoju, a oni bali się otworzyć drzwi, ponieważ Kato „był strasznym człowiekiem”. Ale rodzina „żywego Buddy” przez wszystkie te lata bez skrupułów pobierała jego emeryturę, a kiedy przed sześciu laty zmarła żona pana Kato, także jego rentę wdowca, której łączna wartość wyniosła 9,5 mln jenów (109 tys. dol.). Najbliżsi rzekomego matuzalema zostali aresztowani. Oskarżono ich o wyłudzanie świadczeń i porzucenie zwłok. Kiedy o makabrycznej sprawie poinformowały media, rozpętała się afera, która zatacza coraz szersze kręgi. Postanowiono sprawdzić, jak radzi sobie Fusa Furuya, oficjalnie najstarsza kobieta w Tokio, mająca jakoby 113 lat. Kiedy pracownicy socjalni przyszli do mieszkania seniorki, znaleźli tylko jej 79-letnią córkę, która oświadczyła, że po raz ostatni widziała matkę ok. 1986 r. Córka była przekonana, że Fusa Furuya mieszka z synem w Chiba, w pobliżu stolicy. Ale okazało się, że dom pod wskazanym adresem już nie istnieje – zburzono go, aby w tym miejscu przeprowadzić nową szosę. Komentatorów i społeczeństwo ogarnęła groza. Urzędnicy rozpoczęli gorączkowe poszukiwanie matuzalemów. W pobliżu domu Sogena Kato mieszkał podobno 103-letni mężczyzna. Jego najbliżsi przyznali, że wyszedł z domu przed 38 laty i przepadł bez wieści. 73-letni obecnie syn zaginionego pobierał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 35/2010

Kategorie: Świat