Mieczów ci u nas dostatek

Mieczów ci u nas dostatek

Odtwarzanie dawnych bitew stało się prawdziwą pasją Polaków. Czy tak właśnie wygląda sukces polityki historycznej? Na stronie internetowej Stowarzyszenia Festung Breslau widnieje zachęta do wstępowania w zbrojne szeregi obrońców Wrocławia z 1945 r.: „Nabór do sekcji Waffen SS. Zapraszamy do działu rekrutacja”. Do wyboru są m.in. pułk forteczny Mohr i SS Besslein czy 18. batalion rozpoznawczy SS dywizji Horst Wessel. W ramach grupy rekonstrukcji historycznej działa też sekcja Armii Czerwonej (218. dywizja piechoty). „Każdy z nas pochodzi z innej części Wrocławia, dlatego postanowiliśmy rekonstruować żołnierzy oddziałów, które walczyły w miejscach, w których mieszkamy”, wyjaśniają członkowie stowarzyszenia. Wrocławscy rekonstruktorzy doskonale poznali heroiczne czyny tych, którzy bronili miasta. Nie bez powodu mottem ich strony internetowej jest cytat z praktycznie nieznanej w Polsce książki D. Baltermanca: „Zwycięskie wojska radzieckie wracają spod Berlina na paradę zwycięstwa. Nagle po drodze słychać wybuchy i strzelaninę. Czyżby to już strzelano na wiwat? Nie, to 6. Armia w dalszym ciągu próbuje zdobyć Wrocław”. Wiedzę o obronie miasta można pogłębić, rozwiązując test wyboru, zdaniem członków stowarzyszenia, dość prosty. Ale czy naprawdę łatwo odpowiedzieć na pytania: „W jakich oddziałach oprócz SS Besslein walczyli członkowie formacji Waffen SS: 609. dywizja do zadań specjalnych, pułk Wehl, pułk Hanf?”. „Pułk SS Besslein sformowany został ze: szkolnego batalionu piechoty SS z Legnicy, adeptów szkoły podoficerskiej w Ząbkowicach Śląskich, 83. szkolnego zapasowego batalionu strzelców”. Albo: „Uszereguj nazwiska Gauleiterów dowodzących obroną Breslau we właściwej kolejności: von Ahlfen, Krause, Niechoff”. Odpowiedzi wymagają chyba niemałej wiedzy. „Obrońców Monte Cassino” – Rekrutacja idzie bardzo dobrze. Mamy nadmiar chętnych – mówi Michał Tuz, dowódca sekcji Wehrmachtu Festung Breslau. Do stowarzyszenia wcale nie jest łatwo się dostać, obowiązuje sześciomiesięczny okres próbny. Nie musiał go oczywiście przechodzić owczarek niemiecki Hans, również będący oficjalnym członkiem grupy. Niełatwo też awansować – dowódca całej grupy Festung Breslau ma zaledwie stopień unteroffizier. Grupa nie szafuje także orderami za męstwo. – Chyba w czasie wojny łatwiej było zdobyć odznaczenie niż u nas. Tylko jedna osoba ma Krzyż Żelazny. Dostała go trzy lata temu, podczas odtwarzania bitwy o Monte Cassino, za kontratak przez bagno, po pas w szlamie – mówi Michał Tuz. Walki o Monte Cassino inscenizowane są w różnych regionach kraju. Najlepiej wypadają w ruinach zamku w Ogrodzieńcu, ale organizowane są i na zupełnych równinach. Coraz więcej młodych ludzi chce się wcielać w role tych, którzy z takim powodzeniem bronili klasztoru przed wojskami alianckimi. Może więc dożyjemy czasów, że w jakimś polskim mieście pojawi się ulica „Obrońców Monte Cassino”. Stowarzyszenie Festung Breslau od sześciu lat próbuje uzyskać aprobatę władz miasta (i dotację w wysokości ok. 60 tys. zł) na zorganizowanie u siebie inscenizacji obrony Wrocławia. Bez skutku, bo jak mówi Michał Tuz, władze nie widzą w tym elementu patriotycznego. Stowarzyszenie przygotowało jednak scenariusz, w którym element patriotyczny, ich zdaniem, występuje. Inscenizacja ma bowiem składać się z trzech części: 1. Exodus i cierpienia cywilnej ludności niemieckiej. 2. Obrona miasta. 3. Przekazanie miasta Polakom i początek budowy polskiego Wrocławia. Niewykluczone zatem, że w przyszłym roku rekonstruktorom z Festung Breslau uda się wreszcie bronić Wrocławia we Wrocławiu. Komm zu uns! Na razie we Wrocławiu odgrywane są epizody z powstania warszawskiego. Przyda się w nich najnowsze dzieło stowarzyszenia – wierna kopia pojazdu gąsienicowego Goliath sterowanego przewodami. Goliathy są znane właśnie z powstania. Niemcy podprowadzali je pod mury warszawskich domów i detonowali ładunek wybuchowy umieszczony w pojazdach, grzebiąc pod gruzami powstańców i ludność cywilną. Nasi rekonstruktorzy są coraz bardziej zaawansowani technicznie. Grupa Pionier Bataillon 39 der 3 Panzer Division (na stronie internetowej prowadzi nabór do sekcji szturmowej, wzywając chętnych: Komm zu uns!) zapewne zbuduje miotacz ognia Flammenwerfer 41, który także zapisał swoją kartę w powstańczych walkach. – Drużyny miotaczy ognia przydzielane były do grup uderzeniowych pod dowództwem Dirlewangera, Recka, Schmidta – wyjaśnia Hainrich z Pionier

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 28/2010

Kategorie: Kraj