Być orłem, nie Ikarem

Być orłem, nie Ikarem

„Przegląd” na I Międzynarodowym Rajdzie Motolotniowym

– Boże, po co mi baby, po co wódka, kiedy są na świecie motolotnie!
Mężczyzna z brzuszkiem wyskakuje z trzykołowego pojazdu ze skrzydłem i podnosząc ręce, klęka na trawie. – Wszystko zależy od pilota, który delikwenta wywiezie pierwszy raz w przestworza – komentuje scenę Waldemar Iwaniuk spod Kętrzyna, rolnik, motolotniarz i właściciel prywatnej elektrowni wodnej. – Albo się go zarazi bakcylem latania, albo zniechęci na zawsze.

Mit o Ikarze kłamie

Towarzystwo Lotnicze „Cumulus” z Łomży i redakcja podlaskiego tygodnika „Kontakty” w celu spopularyzowania idei latania zorganizowały I Międzynarodowy Rajd Motolotniowy „Kontakty” 2003. Okazją do tego była okrągła, setna rocznica pierwszego lotu człowieka na „skrzydłach napędzanych silnikiem”, którego dokonali w 1903 r. dwaj Amerykanie, bracia Wright.
Dzisiejsza motolotnia, choć jest urządzeniem o wiele nowocześniejszym od staroświeckiego aparatu braci Wright o nazwie Flyer, przynosi wszystkie doznania fizyczne towarzyszące pionierom lotnictwa. Pęd chłodnego powietrza na wysokości 300-600 m, ściganie się z ptakami, bezpośrednią wrażliwość na każdy powiew wiatru i rów termiczny, każdą kropelkę deszczu i promyk słońca. Człowiek czuje się ptakiem, panem przestworzy i jest szczęśliwy, że swe atawistyczne marzenia może natychmiast spełnić.

Gazeta chroni od zimna

W I Rajdzie „Kontakty”, który miał znaczenie promocyjne, rekreacyjne i turystyczne, wzięła udział ścisła czołówka polskiego motolotniarstwa, m.in. wicemistrz świata Alek Dernbach, czworo wicemistrzów Europy, mistrzowie i wicemistrzowie Polski, uczestnicy pierwszych w Polsce przelotów nad Bałtykiem i najdłuższych tras podniebnych (z Polski na Węgry). Byli instruktorzy motolotniarstwa, a nawet polski producent takich maszyn, Tomasz Królikowski z Warszawy. Przyjechali też goście z zagranicy – mistrz i wicemistrz Litwy.
Każdemu liderowi motolotniarstwa przydzielono dziennikarza, aby na żywo, własnymi zmysłami poczuł bluesa i zdał relację z wydarzenia w mediach. Wśród reprezentantów mediów elektronicznych i prasy drukowanej nie mogło zabraknąć „Przeglądu”.
Wrażenia z lotów niemal natychmiast szły w eter łączami radiowymi. Np. dziennikarka Radia TOK FM mówiła, jakie części ciała najbardziej marzną w powietrzu (mimo że miała na sobie trzy polary i kurtkę). Doświadczony pilot uzupełniał wrażenia radą, że trzeba pod kurtkę włożyć mapę albo gazetę. Dziennikarze piszący skrobali swoje reportaże podczas krótkich chwil wytchnienia na ziemi. Bardziej obyci z awiacją robili nawet zdjęcia w powietrzu.
Niemalże na każdym lądowisku rajdu pojawiali się ludzie zwabieni szumem motorów, którzy za dowolną opłatę chcieli choćby na 10 minut wzbić się w powietrze i zobaczyć swój dom albo ulicę z lotu ptaka. Piloci nie odmawiali – 10 minut za 40 zł. Cieszyli się też, jeśli wśród chętnych zjawił się przedstawiciel lokalnych władz samorządowych, bo – jak mówili – może się przekonać z góry, co mu się udało, a ile jeszcze jest do zrobienia.

Bezpiecznie jak u mamy

Motolotniarstwo jest zajęciem bardzo bezpiecznym. Nawet jeśli zgaśnie silnik, maszyna może swobodnie i miękko lądować jak szybowiec. Lotnia nie potrzebuje długiego rozbiegu, start i lądowanie mogą się odbywać praktycznie na każdej łące, na której skoszono trawę. Piloci nie są ryzykantami, cenią życie i zdrowie. Rajd „Kontakty” przebiegał na trasie ok. 1000 km nad województwami kujawsko-pomorskim, warmińsko-mazurskim i podlaskim i był powiązany z różnymi wydarzeniem lokalnymi, m.in. Dniami Mrągowa, festynem w Ełku czy atrakcjami agroturystyczmymi. Maszyny lądowały zarówno na lotniskach aeroklubów, jak i prywatnych na lądowiskach zapaleńców motolotniarstwa (np. u Waldemara Iwaniuka), a nawet na placu giełdy samochodowej.
Choć każdego dnia 18 maszyn startowało i lądowało po kilkanaście razy, rajd zakończył się bez żadnej awarii i nikomu nawet włos z głowy nie spadł. To najlepsza rekomendacja tego sportu. W powietrzu jeszcze nie jest tłoczno.

 

Wydanie: 2003, 28/2003

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy