SLD tworząc program gospodarczy, musi pamiętać, że polityka ekonomiczna UE nie stoi w sprzeczności z potrzebą uwzględnienia specyfiki narodowej Odnowiony Sojusz Lewicy Demokratycznej w programie wyborczym odciął się od liberalnej polityki rządów „lewicowych” ostatnich czterech lat. Rządy te zapomniały bowiem, kogo reprezentują, wysuwając w swych działaniach na pierwszy plan interesy ludzi bogatych, a nie pracowników najemnych – szczególnie tych biednych. Przedwyborcze spektrum programowe Z ekonomicznego punktu widzenia opublikowane dotychczas programy wyborcze można podzielić na trzy grupy. Pierwsza to programy jednoznacznie liberalne (Platforma Obywatelska, Partia Demokratyczna), druga – programy populistyczne (Samoobrona i Liga Polskich Rodzin), trzecia wreszcie – grupa niejasno przedstawiająca swe zamiary (Prawo i Sprawiedliwość oraz SLD). Programy wszystkich pozostałych partii mieszczą się w ramach powyższego spektrum; nie wymieniam ich ze względu na stosunkowo niewielkie poparcie społeczne. PO i PD nie kryją swych ideałów systemowych: więcej liberalizmu, mniej państwa. Kierują się przy tym otwarcie wytycznymi tzw. konsensusu waszyngtońskiego, sformułowanymi w 1988 r. pod adresem nie tylko krajów rozwiniętych gospodarczo, lecz także reszty świata, w tym również Europy Środkowo-Wschodniej. Zgodnie z tymi wytycznymi, gospodarka jest najbardziej efektywna i rozwija się najszybciej, gdy rolę państwa ograniczy się do minimum, a znaczenie wolnego rynku zwiększy do maksimum. Podstawowym celem polityki ekonomicznej powinno być zwalczanie inflacji i utrzymywanie za wszelką cenę tzw. trudnego pieniądza. Budżet państwa powinien być bezwzględnie zrównoważony, a jego znaczenie w produkcie krajowym brutto – marginesowe. Z budżetu nie należy bowiem finansować służby zdrowia, ubezpieczeń emerytalnych czy też opieki socjalnej. Niech każdy finansuje się sam. Najważniejszymi podmiotami tego systemu są właściciele kapitału – to od nich wszystko zależy, im większe mają dochody, tym lepiej, bo więcej inwestują, szybciej rozwijają gospodarkę i zwiększają zatrudnienie. Trzeba im w związku z tym zmniejszać podatki i tworzyć dla nich warunki stabilnego rozwoju. Wyrazem tego w Polsce ma być podatek liniowy, identyczny dla wszystkich – bogatych i biednych. Program obu tych partii przewiduje zatem zmniejszanie podatków dla najbogatszych z 40% do 15%, ograniczenie finansowania służby zdrowia przez państwo do niezbędnego minimum, pozbawienie rolników emerytur, odebranie górnikom pracującym pod ziemią prawa do wcześniejszej emerytury (a więc zmianę niedawnej decyzji parlamentu w tej sprawie), ograniczenie wzrostu płac minimalnych, a w rezultacie uczynienie z budżetu wyłącznie źródła finansowania wojska, policji i aparatu sprawiedliwości. Także administracja państwowa musi zejść na margines, by zaoszczędzić pieniędzy; państwo według liberałów to instytucja obumierająca. Po drugiej stronie programowej znajdują się partie populistyczne: Samoobrona i Liga Polskich Rodzin, bliskie ideowo, choć nieafiszujące się z tym zbytnio. Populizm wyraża się w haśle: zabrać bogatym i dać biednym. Uzasadnia się to kilkoma przyczynami. Po pierwsze, bogaci doszli do swego majątku w większości nieuczciwie, zagarniając własność całego społeczeństwa, które ją tworzyło przez wiele lat. Po drugie, okradziona w ten sposób zdecydowana większość ludności żyje poniżej minimum socjalnego, a część poniżej minimum biologicznego; prowadzi to do wielu patologii społecznych. Po trzecie wreszcie, wzrost dochodów biednej większości jest niezbędny do aktywizacji popytu – to jego brak jest główną przyczyną zastoju polskiej gospodarki. Narzędziem realizacji tego podstawowego hasła ma być przede wszystkim progresywny system podatkowy; bogaci powinni płacić wysokie podatki, biedni – niskie. Ważną rolę musi też odgrywać budżet państwa; jego udział w PKB powinien wyraźnie się zwielokrotnić. Z budżetu trzeba bowiem zwiększyć finansowanie służby zdrowia, rent i emerytur, opieki socjalnej itp. Trzecia grupa partii politycznych, a więc PiS oraz SLD, nie ma jednoznacznie skrystalizowanej koncepcji polityki gospodarczej. Obie chciałyby wyjść naprzeciw potrzebom biedniejszej części społeczeństwa; PiS sympatyzuje przy tym, z jednej strony, z liberalno-monetarną koncepcją polityki gospodarczej, z drugiej zaś – z polityką populistyczną; natomiast odnowionemu SLD bliżej jest do państwa opiekuńczego. Szczególne łamańce programowe prezentuje PiS; odrzuca wprawdzie możliwość wprowadzenia podatku liniowego, łagodzi jednak rozpiętość między podatkami płaconymi przez najbogatszych i najbiedniejszych. Z bliżej nieokreślonych przyczyn autorzy tego programu
Tagi:
Paweł Bożyk









