Misja trudna, ale możliwa

Misja trudna, ale możliwa

SPD party leader and German Vice Chancellor, Economy and Energy Minister and Sigmar Gabriel addresses the audience during the electoral evening in Berlin after a regional election on September 18, 2016 in Berlin. Both of the mainstream parties, CDU and SPD, which have taken turns governing Germany since the war incurred heavy losses, with the SPD shedding nearly seven points since the last election five years ago and the CDU almost six points. / AFP PHOTO / Odd ANDERSEN

Szef SPD Sigmar Gabriel może liczyć na fotel kanclerski, ale w sojuszu z Lewicą Korespondencja z Berlina Od ostatnich wyborów parlamentarnych w 2013 r. Sigmar Gabriel chyba jeszcze nigdy nie był tak zadowolony jak w ubiegły poniedziałek. Powodów do radości miał we wrześniu co najmniej kilka. Zarówno w Berlinie, jak i w Schwerinie jego partia zajęła pierwsze miejsce. Berlin i Schwerin, podobnie jak Brema i Hamburg, to bastiony socjaldemokratów, którymi pozostaną także wtedy, gdy szef SPD zakończy karierę. Ale na razie jeszcze o tym nie myśli. Po każdym lokalnym zwycięstwie, nawet jeśli okazuje się ono pyrrusowe, wicekanclerz z dumą ogłasza, że został wykonany kolejny krok na drodze po władzę w 2017 r. Jednak w ubiegły poniedziałek odniósł także osobiste zwycięstwo. Na małej konwencji SPD w Wolfsburgu partia ostatecznie poparła kurs Gabriela w sprawie umowy o wolnym handlu z Kanadą, i to w sposób bardziej spektakularny, niż oczekiwano. Niektórzy sądzą, że silny mandat w tej kwestii utorował mu ostatecznie drogę do Urzędu Kanclerskiego, bo lider SPD pokazał zdolności przywódcze. Odrzucenie CETA przez jego własną partię (na co długo się zanosiło) byłoby dla niego blamażem. Umowy transatlantyckie z Kanadą i USA są najbardziej zapalną kwestią na lewym skrzydle SPD oraz w negocjacjach koalicyjnych z Zielonymi i Lewicą. – Udało mu się przekonać kolegów, że jeśli zgodzą się na umowę z Kanadą, na pewno będzie bardziej stanowczy w negocjacjach dotyczących TTIP – zauważa Tom Strohschneider, redaktor naczelny dziennika „Neues Deutschland”. Kłopot w tym, że podobne słowa z ust ministra gospodarki padały już w sprawie CETA. Obiecywał, że będzie „stanowczy”, po czym musiał pójść na ustępstwa. Tak Gabriel działa w każdej sprawie – gra na czas, manipuluje skojarzeniami, lawiruje, rozpaczliwie próbuje zostać beneficjentem rozłamu w obozie chadeków, aby na końcu nonszalancko powiedzieć: „A nie mówiłem?”. Topniejące słupki sondażowe każą jednak przypuszczać, że wyborcy to dostrzegli. Wielu zawiedzionych powędrowało do AfD. Można więc powiedzieć, że lokalni politycy SPD wygrywają nie dzięki swojemu szefowi, ale mimo jego potknięć. Górna granica Uwadze sympatyków SPD nie umknęło, że w pewnych kwestiach Gabriel regularnie zmienia zdanie. Można zacytować tyle jego sprzecznych wypowiedzi, że wymagałoby to osobnego tekstu. Skoncentrujmy się zatem na kluczowym punkcie, czyli polityce migracyjnej. Szef SPD żongluje określeniem Obergrenze w sposób – oględnie mówiąc – zastanawiający. Zauważywszy, że górna granica liczby uchodźców stała się kością niezgody między Angelą Merkel a szefem CSU Horstem Seehoferem, Gabriel rozpaczliwie usiłuje zająć własne stanowisko. Po ostatnich wyborach w Berlinie premier Bawarii zaostrzył krytykę szefowej rządu, ponawiając postulat ograniczenia liczby imigrantów do 200 tys. rocznie. Tę propozycję Angela Merkel od miesięcy uporczywie odrzuca. Gabriel najpierw stanął po stronie kanclerz. – Nie popieram pomysłu górnej granicy, jest niemądry – przekonywał pod koniec września 2015 r. Lecz im bardziej powiększały się rozbieżności między CDU i CSU, tym częściej prezes SPD zmieniał retorykę. O ile w połowie 2015 r. gorliwie podpisywał się pod Merkelowym „nie”, o tyle w grudniu ub.r. oznajmił: – Nadal odrzucam wszelkie propozycje z Monachium, ewentualna górna granica i tak zostałaby przekroczona. Po tegorocznych lipcowych zamachach w Ansbach i pod Würzburgiem Gabriel już całkowicie zmienił zdanie. W poprzedzającym wybory w Meklemburgii Sommerinterview zaznaczył: – Nie obędziemy się bez górnej granicy, nie możemy ignorować rosnących zmartwień naszych obywateli. Dla części elektoratu SPD ta zmiana stanowiska jest nie do przyjęcia. – Określenie Obergrenze jest trucizną dla lewicowych wyborców – uważa Franziska Giffey, burmistrz okręgu Neukölln. Do rosnącego grona krytyków Gabriela należy również Johanna Uekermann, szefowa młodzieżówki SPD: – Nasza partia zawsze reprezentowała otwarte społeczeństwo. Nie wiem, co za diabeł wstąpił w przewodniczącego. Wielu młodych socjalistów mówi wprost, że z wypowiedzi wicekanclerza przebija głupota. – Wręcz przeciwnie – twierdzi Oskar Niedermayer, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie – Gabriel nie uległ żadnym prostodusznym wyobrażeniom, to świadoma strategia. Kiedy zapytano Gabriela, dlaczego w zeszłym roku powtarzał, że górna granica jest sprzeczna z konstytucją, a dziś popiera Obergrenze, najpierw się zaczerwienił, a następnie odparł: – Merkel mówiła, że jej nie potrzebujemy,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 39/2016

Kategorie: Świat