Młody Tyrmand, czyli amerykańskie nieszczęście

Młody Tyrmand, czyli amerykańskie nieszczęście

Im mniej wiem, tym głośniej mówię. Nie jest to, niestety, reklama aparatów słuchowych, ale wierny opis Matthew Tyrmanda. Nie znacie? Nie szkodzi, bo nikt nie zna. Może jeszcze ci, którzy byli aktywni w latach 50., pamiętają starego Tyrmanda, czyli Leopolda. No właśnie, tego od kolorowych skarpetek. A młody? Uwierzył, że jest prorokiem, i przyjechał do kraju przodków z misją cywilizacyjną. I zarobkową. Bo przytargał książczynę o sobie i ojcu. Czy może odwrotnie? Jak na autora Matthew ma bardzo widoczny kłopot z rozumieniem słów, których używa. Tuska i Rostowskiego uważa za bolszewików, a rząd USA za socjalistów. Obawiamy się, że nasza medycyna nie jest w stanie mu pomóc. Dobra wiadomość jest przy tym taka, że Matthew zapowiedział, że nie będzie inwestorem na polskim rynku finansowym. No i chwała Bogu, bo chciałoby się rzec, że wystarczy nam już różnych własnych nieszczęść. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 42/2013

Kategorie: Przebłyski
Tagi: Przebłyski