W moim muzycznym domu

W moim muzycznym domu

Nowatorskie metody nauczania sprawiają,że każdy może dobrze grać W centrum Legionowa, na osiedlu Jagiellońska, stoi niewysoki, ozdobiony muralem budynek, z którego dobiegają dźwięki muzyki. Kolejne grupy dzieci wchodzą tam rozbawione i wychodzą jeszcze weselsze. To siedziba niezwykłej szkoły muzycznej Yamahy. Jedni od podstaw zaczynają uczyć się tam gry na rozmaitych instrumentach, drudzy szlifują umiejętności. Jedni przychodzą sami, drudzy z rodzicami. Jeszcze inni – są przynoszeni, bo daleko im do chwili, gdy zaczną samodzielnie chodzić.– To nasi najmłodsi uczniowie. Biorą udział w zajęciach „Niemowlaki w Krainie Dźwięków”, które można rozpocząć już od czwartego miesiąca życia – mówi Monika Brodzicka-Petkow, jedna z najważniejszych nauczycielek legionowskiej szkoły. – To jedyny taki program na świecie, realizowany tylko w szkole muzycznej Yamahy. Gram maluchom na gitarze, flecie czy keyboardzie, wspólnie śpiewamy piosenki, słuchamy utworów muzycznych różnych epok i stylów. Rodzice również aktywnie uczestniczą w zajęciach, bo bardzo ważnym elementem w rozwoju dziecka jest kontakt emocjonalny. Podczas zajęć wykorzystywane są metody Dennisona, które usprawniają pracę obydwóch półkul mózgowych. Przez zabawę do grania Legionowska szkoła Yamahy jest jedną z ponad tysiąca na całym świecie. Głównym mottem edukacji w nich jest hasło „bawmy się muzyką”. Przez zabawę dzieci szybciej się uczą i sprawia im to radość. Oczywiście zabawa uczniów nie oznacza beztroskiej zabawy dla osób tworzących program tych szkół ani dla nauczycieli, starannie wybieranych i szkolonych, w większości po wyższych studiach muzycznych. O wysokie standardy nauczania dba polska centrala Yamahy w Pułtusku i jej europejska zwierzchniczka z Hamburga.– Przychodzę tu z córką od dwóch lat, zaczęłam, zaraz jak skończyła roczek. Chciałam, żeby dobrze się rozwijała i miała kontakt z innymi dzieciaczkami. Już śpiewa i tańczy, to naprawdę świetna sprawa. Myślę, że „złapie bakcyla” i nauczy się tu grać na jakimś instrumencie – mówi pani Weronika, mama Natalki.W sąsiedniej sali na keyboardach gra – czytając już nuty – grupa siedmio-, ośmiolatków. Wokół nich mamy i babcie.– Jak zaczynałam, w ogóle nic nie umiałam. A teraz mogę zagrać „Odę do radości”, „Most londyński”, „Koko, koko, Euro spoko”, poleczkę, piosenkę „Kukułka i osiołek” – wylicza siedmioletnia Maja. – Córka dostała takiego „powera”, że ciągle chciała uczyć się grać. W ferie zimowe miała tu nawet zajęcia indywidualne. Bardzo się cieszy z tych lekcji – mówi pani Dorota, mama Mai.– Ja od razu, gdy pierwszy raz przyszliśmy z mamą, chciałam się tu uczyć. Nasza pani jest bardzo fajna. Wszystko w ogóle mi się tu podoba – dodaje sześcioletnia Zuzia.– To niejedyne miejsce w Legionowie, gdzie uczy się muzyki. Wybraliśmy jednak tę szkołę z powodu podejścia nauczycieli do dzieci. Już na pierwszych, poglądowych zajęciach widać było, jak doskonale nawiązują z nimi kontakt i rozpoznają ich predyspozycje. Zuzia chodzi tu już dwa lata, robi błyskawiczne postępy, jest bardzo zadowolona – potwierdza jej mama. Bezinwazyjny sposób nauczania – Nauka muzyki opiera się przede wszystkim na pracy w grupach (oprócz perkusji, gdzie zajęcia są indywidualne) i prowadzona jest w formie zabawy. Dla dzieci ma to być przyjemność, nie stres, aby na zajęcia chodziły z radością. A jednocześnie skuteczność nauczania jest bardzo wysoka. Uczniowie wykonują trudne ćwiczenia – ale nawet tego nie zauważają, bo bawią się graniem i poznają mnóstwo utworów. W miarę doskonalenia umiejętności przechodzą bezboleśnie na coraz wyższe poziomy nauczania – mówi założycielka i dyrektorka szkoły Hanna Pol.– Metoda nauki w szkole Yamahy różni się od tej, jaką ja stosowałem. Dotychczas prowadziłem lekcje indywidualnie – tu zapoznałem się z nowatorskim systemem grupowym. Uważam, że jest przystępny, bardzo fajny dla dzieci i naprawdę skuteczny – dodaje nauczyciel gry na gitarze Piotr Jankowski.Dobrą już gitarzystką jest 12-letnia Iza: – Uczę się od roku, godzinę, raz w tygodniu. Zaczęłam zupełnie od zera, teraz potrafię już grać, także z nut, i stroić gitarę. Zawsze bardzo mi się podobało, jak inni grali na gitarze, też tak chciałam – i udało się. Na początku myślałam, że to strasznie trudne,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 38/2012

Kategorie: Kraj