Monte Cassino wiecznie zaniedbane?

Monte Cassino wiecznie zaniedbane?

Naciskami na włoskie MSZ emigracja polska blokowała remont cmentarza, chociaż sama nie potrafiła zadbać o jego godny wygląd

„Monte Cassino czeka na remont. Tablice na grobach są nieczytelne, pomniki zniszczone. Nie ma pieniędzy na remont polskiego cmentarza na Monte Cassino” – tekst o takiej treści opublikowała 18 maja br. „Gazeta Wyborcza”. Zapewne niejeden czytelnik był nim zaskoczony, gdyż jaskrawo kontrastuje to z propagandowym etosem, jaki roztacza się u nas wokół Monte Cassino.
Przedstawiciele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zapewniali, że cmentarz przeszedł w 1962 r. generalny remont. Informacja ta budzi wątpliwości. Albo remont nosił

wyraźne znamiona partaniny,

albo nie przeprowadzono go wcale, Rada przekazała zapewne wiadomość uzyskaną z niewiarygodnych źródeł. W mojej dokumentacji archiwalnej zachowała się bowiem wymiana korespondencji MSZ z czasów PRL między Rzymem a Warszawą. Wynika z niej jednoznacznie, że w 1968 r. cmentarz wymagał generalnego remontu. Po upływie zaledwie sześciu lat…?!
Poniżej wymiana korespondencji między ambasadą PRL w Rzymie a centralą w Warszawie. Dokumenty drukujemy w całości. Dla wielu osób będą one zapewne zaskoczeniem, przeczą bowiem tezie o lekceważeniu w Polsce Ludowej wkładu polskich sił zbrojnych na Zachodzie w rozgromienie hitleryzmu. Pod datą 11 maja 1968 r. znajdujemy następującą opinię zespołu inspekcyjnego ambasady.
„W dniu dzisiejszym pracownicy Ambasady PRL w Rzymie przeprowadzili wizję lokalną cmentarza polskiego na Monte Cassino i stwierdzili, że cmentarz ulega postępującemu zniszczeniu. Wyraża się to w zaistnieniu następujących szkód: 1. Występowanie dużej ciemnej plamy – zacieku na płycie centralnej cmentarza. 2. Podobne zacieki występują na niektórych nagrobkach (około 20% z ogólnej ilości 1051 nagrobków). 3. Nieznaczne obsunięcie się kilku stopni na schodach kamiennych, z których zbudowany jest cmentarz. Szkody powyższe spowodowane zostały działaniem warunków atmosferycznych przy braku odpowiedniej konserwacji cmentarza. Należy sądzić, że wpływ na ich powstanie miało także niewłaściwe rozwiązanie melioracji przy budowie cmentarza (miarodajną opinię na ten temat mógłby wydać odpowiedni specjalista). Należy dodać ponadto, że niezależnie od prac zmierzających do usunięcia ww. szkód należałoby przeprowadzić prace uzupełniające, których nie przeprowadzono przy budowie cmentarza, tj. uporządkowanie terenu bezpośrednio przylegającego do cmentarza (zrównanie terenu, usunięcie krzewów i chwastów, założenie trawnika, posadzenie drzewek)”.
Ambasada

nie odkłada protokołu ad acta,

co według dzisiejszej wykładni historycznej uczynić powinna, lecz już 13 maja przekazuje centrali w Warszawie pełen inicjatywnych pomysłów poniższy tekst:
„W związku z depeszą Nr 4065 z dnia 3 maja br. przesyłam w załączeniu protokół z wizji lokalnej cmentarza na Monte Cassino, dokonanej przez komisję złożoną z odpowiedzialnych pracowników Ambasady PRL w Rzymie. Dla podęcia prac konserwatorskich, których potrzeba wynika z ww. protokółu, proponuję wszczęcie następujących kroków:
1. Poinformowanie oficjalne notą tut. MSZ o stanie cmentarza i zwrócenie się do strony włoskiej o dokonanie niezbędnych prac. Należałoby postulować niezwłoczne ich rozpoczęcie, niezależnie od sprawy generalnego uregulowania na drodze prawnej opieki nad cmentarzami polskimi we Włoszech, która nie powinna się zbytnio odwlekać, co można zaznaczyć w nocie. Sprawę opieki nad cmentarzami polskimi należałoby połączyć z parafowaną w roku ubiegłym konwencją konsularną polsko-włoską (wykazaliśmy dobrą wolę, parafując konwencję, i obecnie oczekujemy
tego samego ze strony Włoch, co winno się wyrazić m.in. w uregulowaniu sprawy opieki nad cmentarzami przed podpisa-niem konwencji). Nota powinna być wręczona przeze mnie na szczeblu przynajmniej Gen. Sekr. MSZ.
2. O ile strona włoska odmówi podjęcia prac konserwatorskich na cmentarzu polskim w Monte Cassino lub zbyt długo będzie je odwlekać, należałoby przeprowadzić je na nasz koszt, za zgodą Władz Włoskich. W takim przypadku konieczny byłby przyjazd specjalisty z kraju, który przeprowadziłby kosztorys prac w oparciu o zatrudnienie przy konserwacji grupy pracowników krajowych. Ze swej strony Ambasada zażądałaby kosztorysu od firmy włoskiej, w celu wybrania rozwiązania ekonomicznie najkorzystniejszego. Dla informacji podaję, że cmentarze wojskowe angielski i niemiecki w Monte Cassino mają stałych konserwatorów opłacanych przez władze zainteresowanych krajów”.
Z centrali nadejść musiała

ponowna zachęta do działania,

co wynika z kolejnego pisma Ambasady z 15 października 1968 r. Co więcej, już w lipcu zwrócono się do włoskiego MSZ z notą o zgodę na remont, co dowodzi, że nikt w Warszawie się nie zastanawiał, czy należy zadbać o pamięć poległych z innej opcji ideowo-politycznej. We wspomnianym wyżej piśmie czytamy:
„Ambasada PRL informuje, że w dniu 12.10.1968 r. I Sekretarz W. Młynarski złożył wizytę opatowi benedyktynów w Cassino biskupowi Rea w celu wysondowania jego stanowiska odnośnie dokonania prac remontowych na polskim cmentarzu wojskowym na Monte Cassino. Opat stwierdził, iż: 1. Grupa Polaków, która wybudowała cmentarz, przekazała go w opiekę klasztorowi aktem notarialnym, w którym zobowiązuje klasztor, że nic do cmentarza nie będzie doda-ne i nic nie będzie zdjęte.
2. Wykazał zrozumienie wobec przedłożonych mu argumentów (wizytę poprzedziła wizja lokalna cmentarza przedstawicieli: Ambasady, władz miejskich i klasztoru), stwierdził, że potrzebny mu jest czas na rozpatrzenie naszej prośby, gdyż musi przekonsultować ze Stolicą Apostolską. 3. Prosił o potwierdzenie mu naszych dezyderatów na piśmie.
Po zakończeniu wizyty jeden z zakonników znany nam nieco bliżej poinformował prywatnie tow. Młynarskiego, że można liczyć na przychylność opactwa, najważniejsze jest jednak uzyskanie uprzedniej zgody ze strony tut. Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Dodajemy, iż nasza nota przedłożona w lipcu br. o zgodę na remont cmentarza pozostała dotychczas bez odpowiedzi, mimo kilkakrotnych późniejszych rozmów na wysokim szczeblu na ten sam temat.
Prosząc Ministerstwo o zgodę na pisemne zwrócenie się do opata, proponujemy zarazem podjęcie dalszych

interwencji na szczeblu rządowym,

tj. równoczesne wizyty Ambasadora PRL u Ministra Spraw Zagranicznych, Attaché Wojskowego u Ministra Obrony Narodowej i wezwanie Ambasadora Włoch w Warszawie na rozmowę do Ministerstwa. Informujemy zarazem, że polski cmentarz wojskowy w Casamassima jest obecnie w stanie opuszczenia; po powrocie w roku bieżącym do Polski kapelana cmentarza ks. Merty, który opiekował się cmentarzem. Do rozmów więc proponujemy włączyć również sprawę i tego cmentarza”.
Naciskami na włoskie MSZ emigracja polska blokowała dostęp władz PRL do prac remontowych, chociaż sama nie potrafiła – mimo wielomilionowej Polonii – zadbać o godny wygląd cmentarza. O tym, że zaniedbania na cmentarzu Monte Cassino nie zostały przez zespół ambasady wyolbrzymione, np. by w złym świetle przedstawić polską emigrację, świadczy następujący list skierowany do ambasadora przez włoskiego weterana i działacza.
„Panie Ambasadorze. Mam zaszczyt zwrócić się do Pana w następującej sprawie: Kilka dni temu miałem okazję udać się na Monte Cassino i nie omieszkałem zwiedzić polski Cmentarz Wojskowy. Niech mi będzie wolno wyrazić moje najgłębsze ubolewanie z powodu niezadowalającego i nawet zaniedbanego stanu cmentarza (źle utrzymane drogi dojazdowe, nieczytelne nazwiska itd.).
Jestem kombatantem i inwalidą wojny Wyzwoleńczej, a więc towarzyszem broni walczących Żołnierzy Polskich, razem z którymi miałem zaszczyt walczyć. Powodem przykrości jest dla mnie skonstatowanie że – moim zdaniem – coś więcej i lepiej można było uczynić dla uczczenia pamięci tych bohaterskich poległych, którzy za wolność oddali swoje życie.
To moje stwierdzenie, panie Ambasadorze, nie powinno być interpretowane jako wyrzut w stosunku do kogokolwiek, ale jedynie jako narzucające się wezwanie do tego, aby bardziej godnym i znamiennym uczynić miejsce ostatniego spoczynku bojowników polskich we Włoszech, bojowników, którym wszyscy wiele zawdzięczamy.
Zechce Pan przyjąć, Panie Ambasadorze, wyrazy mego poważania.
Giuseppe Felcone”.
Jakkolwiek by liczyć upływające lata, na autentyczny, generalny remont cmentarz czeka już pół wieku.

Wydanie: 2010, 27/2010

Kategorie: Historia

Komentarze

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy