Mówcie wreszcie prawdę

Mówcie wreszcie prawdę

Rządzący od samego początku ukrywają przed społeczeństwem przyczyny i skutki wprowadzania zmian emerytalnych Największym chyba problemem polskiej reformy emerytalnej, z którym bezskutecznie trzeba się borykać od lat, jest to, że władza nie mówi prawdy. Nie wyjaśnia ludziom rzeczywistych przyczyn wprowadzania zmian w emeryturach ani nie przedstawia rzetelnie konsekwencji tych zmian. Czyli świadomie wprowadza w błąd obywateli, którym powinna służyć. W demokracji to jeden z najpoważniejszych grzechów, jakich rządzący dopuszczają się wobec społeczeństwa. W Polsce grzech ten jest ciągły i popełniany w warunkach recydywy. Zetknęliśmy się z nim, gdy tworzono otwarte fundusze emerytalne, które zaczęły funkcjonować w 1999 r. Z ukrywaniem prawdy mamy do czynienia także teraz, przy okazji podnoszenia wieku emerytalnego. Szydło w worku W obu przypadkach oficjalnie deklarowana przyczyna wprowadzania zmian to chęć spowodowania, by obywatele mieli wyższe emerytury. I w obu przypadkach przyczyna rzeczywista jest zupełnie inna – w istocie chodzi o to, by państwo mogło na emerytury przeznaczać mniej pieniędzy ze środków ściąganych od obywateli. Istnieje też cel dodatkowy, dość ważny w 1999 r. i niepozbawiony znaczenia obecnie – dobro międzynarodowych instytucji finansowych. W 1999 r. były one bardzo zainteresowane uruchomieniem OFE i zarządzaniem nimi poprzez powszechne towarzystwa emerytalne. Cel ten został osiągnięty, działające w Polsce towarzystwa emerytalne należą przeważnie do zagranicznych grup kapitałowych. Ich zyski będą tym większe, im dłużej Polacy będą odkładać na emeryturę. Jak pamiętamy, w 1999 r. rządzący i współpracujący z nimi eksperci przekazywali społeczeństwu nieprawdziwe informacje, że wprowadzenie OFE spowoduje wzrost naszych emerytur, bo odkładane pieniądze będą umiejętnie zarządzane i pomnażane. W rzeczywistości od początku wiedzieli oni, że reforma spowoduje spadek naszych emerytur. Dopiero kilka lat później zaczęto ujawniać rzeczywiste obliczenia, mówiące, że relacja emerytury do płacy wynosząca przed reformą 70% po wprowadzeniu drugiego filara obniży się do 40%, a nawet do 30%. Tym informacjom często towarzyszyły i towarzyszą sugestie, że aby mieć godną emeryturę, trzeba odkładać część swoich zarobków w prywatnych funduszach emerytalnych – co też oczywiście jest w interesie międzynarodowych instytucji finansowych. Gdy dziś chodzi o przesunięcie granicy wieku emerytalnego, społeczeństwo otrzymuje od władzy przekaz: powinniście pracować dłużej dla własnego dobra, im dłużej będziecie odkładać składki, tym wyższą wypracujecie emeryturę. W rzeczywistości rządzącym zależy na tym, byśmy krócej przebywali na emeryturze. Im później bowiem na nią przejdziemy, tym mniej lat będziemy ją otrzymywać, zanim umrzemy. Dzięki temu budżet państwa będzie mógł zaoszczędzić na środkach przekazywanych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Kompromitacja zamiast kompromisu Jak widać, i w 1999 r., i obecnie rządzący informują, że podejmują działania niezbędne dla dobra obywateli. W obu przypadkach jest to nieprawdą, gdyż deklarowany cel – podniesienie przyszłych emerytur – nie wymagał wprowadzania przymusowego drugiego filara, a dziś nie wymaga podnoszenia wieku emerytalnego. Jeśli ktoś chce mieć wyższą emeryturę, może skorzystać z któregokolwiek z prywatnych funduszy emerytalnych – i do niczego nie jest mu potrzebne obowiązkowe wstępowanie do OFE, które uszczuplają środki kierowane do ZUS, a tym samym powodują spadek przyszłych emerytur. Oczywiście, istnieje niebezpieczeństwo, że w prywatnym funduszu emerytalnym jego pieniądze stopnieją, ale dokładnie tak samo może się dziać (i dzieje się) w OFE. Otwartymi funduszami emerytalnymi także przecież zarządzają prywatne firmy, które w majestacie prawa mogą doprowadzić do tego, że nasze składki stopnieją nawet do zera. Do tego, żeby mieć wyższą emeryturę, nie jest też konieczne wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat. Przecież jeśli ktoś na podstawie informacji otrzymywanych z ZUS uzna, że jego przyszła emerytura nie będzie satysfakcjonująca, to po prostu nie przerwie pracy w wieku 60 czy 65 lat. Będzie dostawać całą emeryturę i pracować – tak jak dziś robią to już dziesiątki tysięcy emerytów. W Polsce nie ma bowiem obowiązku odchodzenia z pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. Do tego, żeby mieć wyższą emeryturę, nie jest zatem potrzebny obowiązek pracowania o siedem lat i o dwa lata dłużej. Ostatnio część mediów przekonuje, że przedłużenie wieku emerytalnego jest potrzebne ludziom starszym, bo inaczej pracodawcy nie będą chcieli ich zatrudniać. „Rzeczpospolita” alarmuje: „Trudno liczyć,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2012, 2012

Kategorie: Opinie