Dr Jerzy Gorzelik, przewodniczący zarządu Ruchu Autonomii Śląska Zakładamy, że wybory parlamentarne w 2019 roku wyłonią większość, która tak zmieni konstytucję, by regiony mogły zyskać autonomię – Po prawie 20 latach działania na rzecz autonomii Śląska – wielki sukces. Trzy osoby z Ruchu Autonomii Śląska weszły do sejmiku wojewódzkiego. Pan dodatkowo otrzymał szansę wejścia do zarządu, jednak głosy podzieliły się po połowie. Nowy marszałek województwa śląskiego, Adam Matusiewicz, zapowiedział, że ponownie zgłosi pana kandydaturę do zarządu. Co udało się uzyskać? – Ruch Autonomii Śląska liczy około 7 tys. członków zrzeszonych w ponad 20 kołach. W wyborach wystartowało ponad 450 kandydatów w województwach śląskim i opolskim. Mandaty uzyskało 40. Mamy też dwóch wójtów, większość radnych w gminach Lyski i Godów. Po raz pierwszy wprowadziliśmy radnych w miastach na prawach powiatu – dwóch w Mysłowicach, jednego w Rudzie Śląskiej. Nawet tam, gdzie nie zdobyliśmy mandatów – w Katowicach i Chorzowie – uzyskaliśmy wyniki na poziomie 8-9%. Z budżetem w granicach 70 tys. zł stawiliśmy z powodzeniem czoła wielkim partiom finansowanym z pieniędzy podatnika. W skali województwa śląskiego otrzymaliśmy 122.781 głosów, czyli 8,49%. Cztery lata temu tych głosów było dwa razy mniej, 58.919 (4,35%). W województwie jesteśmy więc czwartą siłą polityczną (po PO, PiS i SLD), natomiast w okręgach katowickim, chorzowskim i rybnickim wyprzedziliśmy lewicę. Kawał solidnej, śląskiej roboty – W czym, pana zdaniem, tkwi przyczyna takiego sukcesu RAŚ w obecnych wyborach? Kto ze znanych Ślązaków popiera wasze stowarzyszenie? – Z pewnością zaowocowały konsekwencja i pracowitość. Wykonaliśmy kawał solidnej, śląskiej roboty. Już cztery lata temu Kazimierz Kutz wyraził poparcie dla RAŚ i od tego czasu konsekwentnie przy nim obstaje. Dla wielu Ślązaków jest to niezwykle ważne – w końcu Kazimierz Kutz to najbardziej rozpoznawalny w Polsce reprezentant naszego regionu. Po pierwszym wyborczym sukcesie zapewne przybędzie osób znanych, publicznie popierających RAŚ i ideę autonomii. Od lat tradycyjnie wspiera nas Henryk Waniek – malarz i pisarz. – Ruch Autonomii Śląska dąży do odzyskania przedwojennej autonomii Górnego Śląska w nowoczesnej formie. Proponujecie wprowadzenie silnych, autonomicznych województw, które będąc niezależne finansowo od władzy centralnej, samodzielnie decydowałyby o własnych sprawach, i zapowiadacie, że wasz plan będzie zrealizowany w 2020 r. Jak chcecie to osiągnąć? – Zakładamy, że wybory parlamentarne w 2019 r. wyłonią większość, która tak zmieni konstytucję, by regiony mogły zyskać autonomię. Wymaga to szerokiej akcji promującej idee regionalne w skali ogólnopolskiej. Już wkrótce utworzymy portal internetowy, który skupi osoby myślące w kategoriach autonomii terytorialnej z całej Polski. Następnie będziemy na tej bazie budować szeroki ruch obywatelski. Jednocześnie będziemy mobilizować społeczność w naszym regionie. Wychodzimy z założenia, że nasza propozycja jest racjonalna i prędzej czy później zyska szeroką akceptację społeczną. – Jako argument za autonomią podaje pan przykłady innych państw – Niemiec, Włoch, Hiszpanii. Czy nie uważa pan, że regiony w Polsce są zbyt słabe gospodarczo i zbyt małe na autonomię? – Idąc tym tokiem myślenia, można by uznać, że Polska jest za słaba ekonomicznie na suwerenny byt. Proszę zauważyć, że w wymienionych państwach z pewnego zakresu autonomii korzystają także regiony słabe gospodarczo, jak Estremadura, Meklemburgia-Przedmorze czy Sycylia. Państw biednych tym bardziej nie stać na marnotrawstwo związane z centralnym zarządzaniem. Dyskryminacja regionów – Czy jest pan absolutnie przekonany, że to właściwy kierunek dla Śląska? Zarówno pan, jak i ja wychowaliśmy się na polskim Śląsku, a nie w oderwanym od polskości regionie. Dawna autonomia, 90 lat temu, była w zupełnie innych warunkach historycznych, gospodarczych, politycznych i społecznych. W Bytomiu – tam się urodziłam, więc znam dobrze to miasto – liczba mieszkańców spadła o połowę. Co pan proponuje właśnie takim miastom o niewielkich perspektywach? – A kto ma rozwiązywać problemy naszego regionu, jeśli nie my sami? Czy centrala uporała się z którymkolwiek z nich? Nie ma alternatywy dla przejęcia odpowiedzialności za sprawy regionalne przez regionalną wspólnotę. Dziś autonomia to nie przywilej, jak przed wojną, ale forma dojrzałej decentralizacji. W państwie tak scentralizowanym jak Polska wszystkie









