Na Marsa – bilet w jedną stronę?

Na Marsa – bilet w jedną stronę?

Astronauta nie przetrwa długiej podróży na Czerwoną Planetę i z powrotem Mars fascynował ludzkość od wieków. Astronauci i entuzjaści badań kosmosu marzą o załogowym locie, ale człowiek jest zbyt kruchy, aby przeżyć podróż, która może potrwać trzy lata. Dlatego coraz częściej podnoszą się głosy, aby wysłać astronautów z biletem w jedną stronę, bez możliwości powrotu. Z taką koncepcją wystąpili m.in. Martin Rees, nadworny astronom królowej brytyjskiej, oraz fizyk kosmiczny Lawrence M. Krauss z Arizona State University, który opublikował esej „A One-Way Ticket to Mars” na łamach dziennika „New York Times”. Pomysł pozornie wydaje się niehumanitarny. Jak można skazywać astronautów na pewną śmierć? Ale przecież nikt nie może liczyć na wieczne życie. Prędzej czy później ludzie będą musieli porzucić Ziemię, żeby przetrwać. Wybitny astrofizyk Stephen Hawking wzywa do intensyfikacji programu lotów kosmicznych i przewiduje, że już za 200 lat nasza planeta zostanie tak pozbawiona surowców i zniszczona, że człowieka ocali tylko ucieczka na inny obiekt we wszechświecie. Najodpowiedniejszy jest Mars – gorąca jak piekło Wenus, otoczona grubą powłoką rozgrzanych gazów, nie może być nową Ziemią. Z pewnością znajdzie się wielu śmiałków gotowych zakończyć życie na Marsie. Będą pionierami, kolonistami, którzy przygotują osiedla dla innych. Peter Kokh, przewodniczący amerykańskiego Moon Society, przypomina, że zgłosili się ryzykanci gotowi polecieć na Księżyc z biletem w jedną stronę, aby tylko wyprzedzić Rosjan w tym wyścigu. Opracowano plan wysłania dwóch astronautów na pokładzie kapsuły Gemini. Mieli czekać na Księżycu, aż następna misja zabierze ich na Ziemię – jednak nie dawano im gwarancji powrotu. Mars jest nieporównanie dalej niż Księżyc. Astronauci, którzy tam wylądują, powinni wyrzec się nadziei, że kiedykolwiek znów odetchną ziemskim powietrzem. „Należy zebrać taką załogę, która może się spokojnie zestarzeć, ludzi mających już dorosłe dzieci i niepoddanych naciskowi psychofizycznemu młodej rodziny, która po powrocie na Ziemię chciałaby jeszcze się rozmnożyć”, podkreśla Jonathan Clark z Biomedycznego Instytutu Badań Kosmicznych w Houston. Wysłanie ludzi na Marsa zapowiadano od dawna. Ostatnio zrobił to prezydent USA George W. Bush. W kwietniu br. obecny lokator Białego Domu Barack Obama zrezygnował z tych ambitnych planów. NASA nie zamierza jednak porzucać marsjańskich iluzji. W dokumentach określających strategię amerykańskiej agencji kosmicznej przewiduje się lądowanie astronautów na Księżycu w 2020 r. Dwa lata później powstanie baza lunarna, w której stale będą pracować ludzie. Wymiana załogi będzie się odbywać tylko dwa razy do roku. Centrum na Księżycu ma stać się ośrodkiem przygotowań i testów przed lotem na Marsa. W ramach symulacji długiej podróży astronauci spędzą od sześciu do ośmiu miesięcy na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS, orbitującej wokół Ziemi, potem polecą na Księżyc i będą tam pracować, wreszcie powrócą do stacji orbitalnej, aby nadal pełnić obowiązki. Jeśli wszystkie testy i próby zakończą się pomyślnie, start załogowej misji na Marsa może nastąpić w 2037 r. Optymiści mają nadzieję, że stanie się to 10 lat wcześniej. Ale to tylko życzenia entuzjastów. Koszty załogowej eksploracji kosmosu budzą trwogę polityków. Według najskromniejszych szacunków wysłanie astronautów na Księżyc wymaga inwestycji 150 mld dol. Podróż na Marsa pochłonie kwotę czterokrotnie wyższą. Sternicy supermocarstwa nie zdecydują się na wydanie takich pieniędzy, zwłaszcza w czasach politycznych wyzwań na świecie i mizerii ekonomicznej. Ale koszty to nie wszystko. Eksperci są zgodni, że przy obecnym stanie techniki wysłanie ludzi na Marsa oznaczać będzie dla nich niemal pewną śmierć. Jeśli podczas międzyplanetarnego rejsu nastąpi awaria, zawrócenie statku kosmicznego nie będzie możliwe. Mechanika obiektów niebieskich pozwoli na powrót dopiero po 18 miesiącach. Podczas lotu ludzie będą narażeni na działanie promieniowania kosmicznego, które już na orbicie okołoziemskiej jest sto razy silniejsze niż na powierzchni naszej planety. Poza zasięgiem chroniącej przed promieniowaniem ziemskiej magnetosfery radiacja stanie się znacznie intensywniejsza. Od 2007 r. na pokładzie stacji ISS prowadzone są badania nad wpływem promieniowania kosmicznego na organizmy żywe, pewne jest jednak, że powoduje ono choroby nowotworowe i inne dolegliwości. Pojazd międzyplanetarny musiałby

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 37/2010

Kategorie: Nauka