Lekarze bez Granic działają w ponad 70 krajach, a ich pomoc jest zawsze bezpłatna – Skupiamy się na osobach, które w danym momencie znajdują się w zagrożeniu i potrzebują wsparcia, bez względu na to, jakiego są wyznania, pochodzenia czy przekonań politycznych. Obecnie prowadzimy m.in. działania w Strefie Gazy. Często jesteśmy tam, gdzie pomocy humanitarnej jest mało lub nie ma innych organizacji, które mogą przekazać światu, co się dzieje w danym regionie. Pomagamy w miejscach, w których trwają zapomniane konflikty, np. na Haiti, gdzie panuje ogromna przemoc między grupami zbrojnymi i gangami. Sytuacja Haitańczyków jest tragiczna, choć niekoniecznie zajmuje ona dużo uwagi w mediach. A gdyby nas tam nie było, byłaby o wiele gorsza – mówi Draginja Nadaždin, dyrektorka powstałego dwa lata temu polskiego biura Lekarzy bez Granic. Organizacja humanitarna zajmuje się też informowaniem o tym, jakie problemy dotykają pacjentów z danego zakątka globu. Alarmuje m.in. o zapomnianych chorobach, które rozprzestrzeniają się w uboższych rejonach. Przykładem takiej choroby jest cholera, która – jak przeczytamy w raporcie za rok 2022 – pojawiła się aż w 30 krajach. Jej roznoszeniu sprzyjają katastrofy naturalne, brak wody, konflikty i masowe przesiedlenia. Lekarze bez Granic leczyli na nią w tamtym okresie prawie 53 tys. pacjentów, m.in. Nigeryjczyków, Syryjczyków, Kenijczyków czy Libańczyków. We wrześniu choroba pojawiła się także na Haiti i do końca roku zanotowano tam aż 15 tys. przypadków, w większości leczonych w placówkach organizacji. Lekarze bez Granic wspierają również akcje szczepień. W obliczu globalnego braku szczepionek na cholerę podjęto bezprecedensową decyzję, aby czasowo zalecać jedną dawkę szczepionki zamiast dwóch, w celu ochrony większej liczby osób przed zarażeniem. W 2022 r. organizacja masowo szczepiła też przeciw odrze. Udało się zaszczepić ponad 4 mln osób, przy czym więcej niż połowę stanowili mieszkańcy Demokratycznej Republiki Konga. Niezależność i neutralność Lekarze bez Granic działają na podstawie własnej oceny potrzeb, niezależnie od jakichkolwiek sił politycznych, ekonomicznych i religijnych. Dzieje się tak dlatego, że ponad 97% funduszy pochodzi od darczyńców prywatnych. W akcie sprzeciwu wobec polityki migracyjnej państw członkowskich Unii Europejskiej organizacja odmawia przyjmowania od nich środków. Nie zgadza się również na darowizny od firm i branż, takich jak koncerny farmaceutyczne i tytoniowe, producenci broni czy przemysł wydobywczy. – Pracę w sektorze humanitarnym zaczęłam w 2016 r. i dość szybko sfrustrowałam się jego bolączkami. Tym, że jest bardzo upolityczniony, uzależniony od tzw. grantodawców instytucjonalnych i że zajmuje się bardziej sobą niż społecznościami, którym próbuje pomóc. Zawsze z zazdrością patrzyłam na Lekarzy bez Granic, którzy byli niezależni finansowo i docierali tam, gdzie nikt inny nie mógł dotrzeć. Stwierdziłam, że jeśli chcę realnie ratować życie i zdrowie ludzi, to tylko tutaj – wspomina Monika Ślósarska, która dołączyła do organizacji cztery lata temu. Jako koordynatorka projektów zajmuje się wdrażaniem strategii medycznych dla danego kraju, dba o bezpieczeństwo pracowników oraz negocjuje dostęp pacjentów do placówek medycznych. Lekarze bez Granic kierują się zasadą neutralności – w sytuacji konfliktów nie opowiadają się po żadnej ze stron. – Olbrzymia większość zespołów medycznych to osoby pochodzące ze społeczności, z którą pracujemy. To oni potrafią najskuteczniej dotrzeć do pacjentów i najlepiej się z nimi porozumieć. Natomiast na miejscu potrzebne są też takie osoby jak ja, zajmujące się koordynacją działań, tym, żebyśmy przestrzegali pewnych standardów czy mogli być postrzegani jako bezstronny aktor w negocjacjach – dodaje działaczka. Ślósarska przywołuje swój pierwszy projekt, wyjazd do Bangladeszu: – W jego stolicy są tysiące nieformalnych, małych fabryk, gdzie zarówno dorośli, jak i dzieci pracują w bardzo niebezpiecznych warunkach. To szara strefa, w której zatrudnieni są głównie rolnicy, zmuszeni do emigracji do dużych ośrodków miejskich ze względu na zmiany klimatyczne. Osoby te dotychczas nie miały dostępu do opieki medycznej. Lekarze bez Granic utworzyli tam przychodnie, do których mogą się zgłaszać potrzebujący pomocy medycznej, i stworzyli zespół chodzący od fabryki do fabryki, żeby informować pracowników o bezpłatnej pomocy i zagrożeniach związanych z ich zajęciem. – Negocjowałam z właścicielami tych fabryk, żeby wypuszczali pracowników do lekarza. W wielu przypadkach nie było to proste, ponieważ










