Na światowej szachownicy

Na światowej szachownicy

Gdybyśmy nie mieli tak dobrych stosunków z USA, to nasza pozycja wobec głównych graczy na europejskiej scenie byłaby nieporównywanie słabsza Rozmowa z prof. Adamem Danielem Rotfeldem, wiceministrem spraw zagranicznych – Panie ministrze, wchodzimy w rok 2003. Jakich wyzwań Polska może się spodziewać? Po jakich falach żeglować będzie polski okręt? – Opiszmy wpierw ocean, po którym żeglujemy. Dla świata są to nowe ryzyka i nowe zagrożenia, uświadomione nam nie tylko przez ataki terrorystyczne z 11 września 2001 r., ale również przez zamachy w roku 2002 – na Bali, w Moskwie, w Mombasie. Dla Polski dwie sprawy były dominujące w 2002 r.: negocjacje i starania o wejście do Unii Europejskiej oraz zabiegi o rozszerzenie NATO o siedem państw. Cienka czerwona linia – Kontrowersje dotyczyły przyjęcia państw bałtyckich – Litwy, Łotwy i Estonii. – Sprzeciw Rosji był związany z tym, że przed laty w Moskwie wyznaczono „czerwoną linię” nie do przekroczenia – NATO może się rozszerzać, ale nie może obejmować byłych republik Związku Radzieckiego. Rzecz w tym, że państwa bałtyckie były siłą inkorporowane do ZSRR na podstawie tajnych porozumień Ribbentrop-Mołotow z sierpnia 1939 r. Trzeba było Rosjanom perswadować, że rozszerzenie NATO o kraje bałtyckie leży nie tylko w interesie tych państw, ale jest również w interesie Rosji. – To podobna argumentacja do tej, której używaliśmy, gdy NATO rozszerzało się o Polskę. – Rosja przez bardzo długi czas dążyła do tego, by jeżeli nie zapobiec, to przynajmniej opóźnić i ograniczyć zakres członkostwa Polski w NATO. W Moskwie przewidywano czarne scenariusze sytuacji po wejściu Polski do Sojuszu Atlantyckiego. Tymczasem okazało się, że nigdy jeszcze stosunki polsko-rosyjskie nie były tak dobre jak teraz. Wizyta prezydenta Putina w styczniu 2002 r. była nowym otwarciem. Na łamach rosyjskiej prasy Polska zaczęła się pojawiać nie tylko w kontekście skandali czy spraw związanych z bandytyzmem i przemytem. A tak właśnie przedstawiano Polskę w tamtejszych gazetach w latach 1993-1999. Od kilku lat odnotowujemy zmianę. Jest to optymistyczne i nie pozostaje bez związku z faktem, że w maju 2002 r. na specjalnym szczycie NATO w Pratica di Mare koło Rzymu określono jakościowo nowy typ stosunków między Rosją a NATO. – Czyli utworzono Radę NATO-Rosja. – Rada stanowi kamień milowy w stosunkach Rosji z Sojuszem Atlantyckim, jej powołanie ułatwiło przyjęcie do NATO trzech państw bałtyckich. Definitywnie przekreślono w ten sposób skutki nie tylko podziału jałtańskiego, ale również układu Ribbentrop-Mołotow. – Zbigniew Brzeziński twierdzi, że to efekt tego, że Rosja słabnie. Ponieważ nie jest w stanie utrzymać imperium, musi iść na ugodę ze Stanami Zjednoczonymi, żeby ratować, co się da. – W dzisiejszym świecie nie wielkość terytorium i nie ilość mieszkańców decyduje o sile państwa. Terytoria dwóch państw – Niemiec i Japonii, które przegrały II wojnę światową, zostały zredukowane w sposób istotny; państwa te były obłożone kontrybucjami, poniosły ogromne straty ludzkie, jednak po bardzo krótkim czasie znalazły się wśród przodujących mocarstw świata. Nie można tego tłumaczyć tym, że otrzymały jakąś szczególną pomoc. Bo – wbrew różnym legendom – takiej pomocy nie otrzymały. Tam nastąpiła mobilizacja innego typu. – Jakiego? – Największym bogactwem naturalnym w dzisiejszym świecie nie są surowce – rudy żelaza, węgiel czy ropa – lecz potencjał intelektualny: umysły ludzkie, wykształcone społeczeństwa. Japonia i Niemcy są dowodem na to, że pozycję mocarstwa zdobywa się nie dzięki zasobom surowcowym, nie dzięki terytorium czy wielkim armiom, tylko za sprawą wykształconego i dobrze zorganizowanego społeczeństwa, bardzo pracowitego i zdyscyplinowanego. Harmonijne zespolenie tych dwóch czynników – wysokich kwalifikacji i dobrej organizacji pracy – decyduje dziś o pozycji państw i narodów. Poufny list Jelcyna – Zanim Rosja pogodziła się z NATO, z tym, że kraje bałtyckie wejdą w skład Sojuszu, próbowała wywalczyć czy też obronić jak najwięcej. – W pewnej mierze ilustruje to przykład Polski. W sierpniu 1993 r. przyjechał do Polski Prezydent Borys Jelcyn. Jak pamiętamy – przypomniała o tym ostatnio publikacja w jednym z tygodników oraz opublikowane wspomnienia jednego z architektów polityki USA wobec Rosji, Strobe’a Talbotta – Jelcyn uległ wtedy perswazji Lecha Wałęsy i wyraził opinię, naturalną, wręcz trywialną, że każde państwo ma prawo samo dla siebie określać formy bezpieczeństwa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2003, 2003

Kategorie: Wywiady