Nacjonalizm – to się leczy

Nacjonalizm – to się leczy

Nacjonalizm dokonuje gwałtu na naszym życiu i historii Teoretycznie dobrą wiadomością jest to, że pod naciskiem protestów i sprzeciwów społecznych szefem wrocławskiego IPN nie został (tzn. został, ale zaraz się podał do dymisji) regularnie i konsekwentnie faszyzujący doktor, z KUL, a jakże, Tomasz Greniuch, współzałożyciel ONR, organizator wielu demonstracji o antysemickim i szowinistycznym charakterze, uwieczniony w geście hitlerowskiego pozdrowienia apologeta Léona Degrelle’a – walońskiego nacjonalisty, hitlerowskiego kolaboranta, nazisty i pułkownika Waffen SS, ultrakatolika. Idąc za ciosem, po wybuchu wrzawy o międzynarodowych echach, prezes IPN Jarosław Szarek w ogóle wyrzucił Greniucha z pracy w instytucie, gdzie ten od dobrych kilku lat miał się świetnie, jak to faszystowski pączek w nacjonalistycznym maśle. Nie ma jednak z czego się cieszyć. Prawdziwym dramatem i wymiarem patologii, do jakiej doszliśmy pod kilkudziesięcioletnimi rządami katolickiej prawicy – czy akurat była ona zjednoczona, czy rozbita, czy jednocząca się, czy odgrywająca złudną walkę między sobą, w głębi duszy mając niemal ONR-owską wizję naszego kraju jako Katolickiego Państwa Narodu Polskiego – jest to, że w ogóle ktoś taki mógł zostać wymyślony na takie stanowisko, że mógł zostać oficjalnie zgłoszony i w końcu został mianowany. Problemem nie jest tylko pisowskie flirtowanie ze skrajną, radykalną,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 10/2021, 2021

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz