Nagi sukces

Nagi sukces

We Włoszech szał pozowania do frywolnych kalendarzy ogarnął nie tylko gwiazdy telewizyjne i filmowe, ale i gospodynie domowe Co roku obowiązkowym zakupem jest kalendarz. We Włoszech wybór jest dość trudny. Jeśli bowiem nie ma się ochoty na ojca Pio, który – jak zapewnia telewizyjna reklama – codziennie będzie miał nabywcę w opiece, pozostają kalendarze z gołymi paniami. O przepraszam, z damskimi aktami. Kioski i księgarnie są wprost zawalone bardziej lub mniej nagimi pięknościami po 7 euro. Wybór jest ogromny. Pozowanie nago stało się bowiem punktem honoru aktorek, prezenterek telewizyjnych i różnego kalibru soubrette wypełniających szklany ekran. Szał ogarnął również tzw. zwykłe kobiety. Na ogłoszony w ubiegłym roku konkurs do I edycji kalendarza gospodyń domowych zgłosiły się tysiące chętnych. Panie w wieku od 20 do 50 lat, z reguły matki i żony, przyszły na plan zdjęciowy z mężami i narzeczonymi. 12 wybranek, które w końcu trafiły, jak je Pan Bóg stworzył, na strony kalendarza, stwierdziło zgodnym chórem, że nigdy tak dobrze się nie bawiły i są bardzo dumne z siebie. Ich towarzysze życia w licznych wywiadach wypowiadali się podobnie. W tym roku kolej na kobiety niepełnosprawne. Na początku było trochę szumu wokół idei, ale skończyło się na pochwałach. W prasie pojawiły się opinie, że panie przykute do wózków inwalidzkich nie muszą zazdrościć swoim zdrowym koleżankom, są bowiem równie pociągające i pełne erotyzmu. Do kalendarzy pozują także mężczyźni. Serię zapoczątkował w 2000 r. Raoul Bova, znany i ceniony we Włoszech aktor. Edycja rozeszła się jak świeże bułeczki i trzeba było dodrukować tysiące egzemplarzy. Dziś panowie prezentujący nagie torsy i nie tylko to zjawisko zupełnie normalne. Dlaczego Włoszki i Włosi tak często i tak chętnie się rozbierają? Jeszcze kilka lat temu diwy szklanego ekranu najczęściej odpowiadały, że kierują się względami artystycznymi. Dziś nikt już niczego nie owija w bawełnę. Chodzi o karierę i pieniądze. Stawki przekraczają 200 tys. euro. Oczywiście, na najwyższą gażę może liczyć aktorka czy prezenterka o znanym nazwisku, lubiana przez widzów i osiągająca wysokie notowania w sondażach na najbardziej popularne postacie telewizyjne. Cena uzależniona jest również od stopnia, w jakim pozująca korzystała z pomocy chirurga plastyka. Najlepiej sprzedają się naturalne biusty bez silikonu. A tych jest w Italii coraz mniej. W ubiegłym roku manii wielkości uległa ostatnia właścicielka dziewczęcych piersi, 26-letnia Martina Colombari, modelka, eksmiss Italia, niegdysiejsza narzeczona narciarza Tomby, obecnie związana z piłkarzem Costacurtą. Wyższe ceny osiągają również niemodelowane chirurgicznie pośladki oraz niekorygowane usta. O ile pieniądze wymieniane są na pierwszym miejscu przez kobiety u szczytu kariery i w pełnym rozkwicie, takie jak pozująca do kalendarza tygodnika „Panorama” 37-letnia showgirl Luisa Corna czy jej rówieśniczka Emanuela Folliero, spikerka programu Rete 4, bohaterka najlepiej sprzedającego się w tym roku kalendarza, wydanego przez miesięcznik „Capital” (pierwsze 300 tys. nakładu rozeszło się w ciągu kilku dni i trzeba było powtórzyć nakład), o tyle młodsze panie podkreślają przede wszystkim, że prezentując swoje wdzięki na stronach kalendarza, liczą na wyższe notowania i ciekawe propozycje filmowe oraz telewizyjne. 25-letnia Alessia Fabiani, soubrette w popularnym kwizie „Passaparola”, pozująca do kalendarza wydanego przez miesięcznik „Maxim”, przyznała, że rozebrała się, gdyż jest przekonana, że zwiększy to jej szanse na profesjonalny rozwój. Podobnego zdania są Fernanda Lessa i Federica Fontana, pozujące wspólnie do kalendarza miesięcznika „GQ”. Nieszczędzące swych wdzięków nie ukrywają, że mierzą wysoko, w przyszłości chciałyby trafić do Hollywood, a zdjęcia w międzynarodowym miesięczniku, ich zdaniem, mają im to ułatwić. Na międzynarodowe propozycje liczy też 24-letnia Elisabetta Canalis, bohaterka najbardziej dyskutowanego kalendarza nowo rozpoczętego roku. Elisabetta, która występowała skąpo ubrana w jednym z programów satyrycznych włoskiej telewizji, rozebrała się dla tygodnika „Max”. Odważne ujęcia nie spodobały się przede wszystkim księżom, tym bardziej że w ubiegłym roku dziewczyna pozowała do kalendarza „Famiglia cristiana”, z którego dochód został przeznaczony na wspomożenie wspólnoty prowadzonej przez księdza Antonia Mazziego, zajmującej się m.in. pomocą dziewczętom prostytuującym się na ulicach włoskich miast. Elisabetta nie uległa jednak perswazjom i nie tylko nie wycofała kalendarza, ale ogłosiła

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2003, 2003

Kategorie: Świat