Transgeniczne zwierzęta dostarczą szczepionek i leczniczych protein Wyglądają jak zwyczajne kozy. Są towarzyskie, trochę złośliwe. A jednak zwierzęta hodowane w stajniach amerykańskiego przedsiębiorstwa GTC Biotherapeutics należą do najcenniejszych kóz na świecie. To zwierzęta transgeniczne. W każdym litrze ich mleka jest jeden gram ludzkiego białka zwanego antytrombiną, które spowalnia proces krzepnięcia krwi. Choroba, którą leczy antytrombina, występuje u jednej na 3 tys. do 5 tys. osób. Cierpiący na tę dolegliwość muszą przyjmować silnie działające lekarstwa w rodzaju warfaryny. W czasie porodu czy operacji chirurgicznej chorym podaje się antytrombinę uzyskaną z osocza ludzkiej krwi. Jest to jednak procedura kosztowna i niebezpieczna ze względu na ryzyko zakażenia. Teraz antytrombinę można wyizolować z mleka 30 transgenicznych kózek. Niedawno Europejska Agencja ds. Leków wyraziła zgodę na dopuszczenie do użytku specyfiku pod nazwą Atryn. Znajdzie się on we wszystkich europejskich klinikach w połowie przyszłego roku. To pierwszy na świecie lek od transgenicznych zwierząt, który będzie użyty w terapii. Do uzyskania jednego kilograma antytrombiny o wartości rynkowej 7 mln dol. trzeba było pobrać krew od 15 tys. osób. Taką samą ilość dostarcza roczny udój jednego transgenicznego zwierzęcia. 30 firm biotechnologicznych na całym świecie prowadzi prace nad zmienionymi genetycznie krowami, kozami, królikami, świniami i myszami. W mleku, moczu, we krwi lub w tkankach tych zwierząt znajdują się potencjalne szczepionki, hormony, lekarstwa. Zmienione genetycznie kury znoszą „lecznicze” jajka. Powstaje nowa dziedzina nauki, zwana po angielsku gene pharming, przy czym ten ostatni termin jest połączeniem słów pharmaceuticals (środki medyczne) i farming, czyli hodowla zwierząt. Idea jest zadziwiająco prosta – oto wiele preparatów leczniczych można szybciej i przede wszystkim znacznie taniej wytwarzać w organizmach zwierząt niż w laboratoriach i bioreaktorach koncernów farmaceutycznych. Prace nad transgenicznymi zwierzętami były trudne. Jeszcze na początku lat 90. narodziny takiego stworzenia uchodziły za sensację. Naukowcy pobierali obcy, np. ludzki, materiał genetyczny i poprzez mikroiniekcję za pomocą supercienkiej szklanej igły umieszczali go w zapłodnionej komórce jajowej zwierzęcia. Niestety, często dochodziło do poronień, niekiedy tylko jeden na sto zmienionych genetycznie embrionów wykazywał pożądane właściwości. Przy próbie stworzenia transgenicznych owiec, wytwarzających ludzką proteinę AAT, na 112 jagniąt, które urodziły się żywe, było tylko pięć transgenicznych, a zaledwie jedna z tych owiec dała początek stadu. Obecnie jednak genetycy opracowali znacznie skuteczniejsze metody. Posługują się m.in. procedurą, dzięki której z komórki dorosłego osobnika sklonowany został pierwszy ssak – słynna owca Dolly. Obce geny nie są już umieszczane bezpośrednio w zapłodnionej komórce jajowej, lecz w komórce pochodzącej z ciała „gospodarza”, np. z tkanki łącznej młodego zarodka. Następnie przy użyciu diagnostyki preimplantacyjnej można wyeliminować komórki, w których obce geny nie przyjęły się w pożądanym miejscu. Tylko te jądra komórkowe, w których transfer genów zakończył się pomyślnie, zostaną umieszczone w pozbawionej jądra komórce jajowej, a ta trafia do macicy matki nosicielki. „W zasadzie możemy dziś wytwarzać transgeniczne zwierzęta z wielką precyzją”, chwali się Eckhard Wolf, dyrektor Instytutu Molekularnej Hodowli Zwierząt Uniwersytetu w Monachium. Oczywiście badania są skomplikowane i długotrwałe. W 1990 r. holenderskie przedsiębiorstwo biotechnologiczne Pharming stworzyło byka, któremu nadano imię Herman. W DNA zwierzęcia przyjął się gen kodujący laktoferynę, białko znajdujące się w ludzkim mleku. Laktoferyna stymuluje przyswajanie żelaza, tym samym zapobiega anemii, osłabieniu organizmu i spadkowi odporności. Herman okazał się jurnym bykiem. Spłodził liczne córki, które wytwarzają laktoferynę w swym mleku. Ale preparat z laktoferyną od „krówek Hermana” zostanie dopuszczony w USA do sprzedaży dopiero w przyszłym roku. Nadzieje związane z gene pharming są ogromne. W laboratoriach hasają już transgeniczne króliki, których organizmy wytwarzają ludzki hormon kalcytoninę, działający przeciwbólowo, lecz przede wszystkim odgrywający kluczową rolę w absorpcji wapnia. Kalcytonina jest stosowana w leczeniu osteoporozy. Na pomysł, jakby ze znanego filmu science fiction „Mucha”, wpadli specjaliści z brytyjskiej firmy biotechnologicznej Minos BioSystems. Zamierzają oni uzyskiwać lekarstwa z larw owadów, konkretnie zwykłych much domowych. Te dokuczliwe insekty zostaną wyposażone w ludzkie
Tagi:
Jan Piaseczny









