Najdłuższa kampania Bibiego

Najdłuższa kampania Bibiego

Już po dwóch miesiącach od wyborów izraelski parlament podjął decyzję o samorozwiązaniu Izraelczycy już chyba przyzwyczaili się do tego, że ich parlament nie jest w stanie przetrwać pełnej kadencji po wyborach. Ale tym roku okres urzędowania Knesetu był rekordowo krótki, bo od wyborów nie minęły nawet dwa miesiące, a posłowie przegłosowali wniosek o samorozwiązanie zgromadzenia narodowego. Kolejne wybory zostały rozpisane na 17 września. Kraj znów rozpoczął kampanię wyborczą. Jeśli w najbliższych trzech miesiącach nie przytrafią się jakieś dramatyczne wydarzenia, najpewniej niewiele się zmieni w stosunku do ostatniej dekady rządów premiera Beniamina Netanjahu. Trudno jednak przewidzieć, czy liderowi prawicowego Likudu uda się tym razem pogodzić przeciwstawne oczekiwania koalicjantów, których potrzebuje, by utrzymać pozycję przywódcy. Koalicja rozbita przed powstaniem Po wyborach parlamentarnych z 9 kwietnia to właśnie Bibiemu, jak go nazywają media, powierzono misję zbudowania rządu. Wydawało się, że w skład koalicji rządzącej wejdą stali gracze z prawej części politycznego spektrum. Tymczasem okoniem stanął przewodniczący partii Jisrael Betenu (Nasz Dom Izrael), Awigdor Lieberman. Koalicja jeszcze przed powstaniem rozbiła się o kwestię obowiązkowej służby wojskowej ultraortodoksyjnych Żydów, a co za tym idzie, świeckości Izraela. We wrześniu 2018 r. Lieberman, wówczas

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2019, 28/2019

Kategorie: Świat