Messner i polscy himalaiści, czyli sympatia i niechęć na najwyższym poziomie Po artykule poświęconym Wandzie Rutkiewicz („Przegląd” nr 21) dostałem mail od Reinholda Messnera. Najwybitniejszy wspinacz świata, którego pierwsze wejście na Everest bez tlenu stało się kamieniem milowym w rozwoju himalaizmu, doskonale znał polską alpinistkę. „Wanda była nie tylko największą himalaistką swoich czasów. Zdołała w pełni zaistnieć obok słynnych polskich mężczyzn – wybitnych wspinaczy, którzy przez dziesięciolecia wyznaczali szlak zdobywania ośmiotysięczników. I to jako kobieta! Wandzie należy się także wielki szacunek za jej idee, jej dalekowzroczność oraz za odwagę, aby iść swoją własną drogą”, napisał Messner. Wanda Rutkiewicz również zawsze mówiła dobrze o wielkim Tyrolczyku. „Okazał mi wiele sympatii i pomógł mi naprawdę bardzo. Zaprosił mnie na swe tournée prelekcyjne, przygotował trasę wiodącą przez wszystkie większe miasta północnych Włoch, gdzie mogłabym spotkać potencjalnych sponsorów, przedstawiał mnie i moje osiągnięcia. Pomoc Messnera była przyjacielskim odruchem wobec koleżanki po fachu. A to naprawdę rzadko się zdarza”, opowiadała Barbarze Rusowicz w wywiadzie-rzece, udzielonym tuż przed śmiercią. Krótka himalajska zima Wielu naszych alpinistów miało jednak zupełnie inne zdanie o Messnerze, a wzajemne relacje bywały, delikatnie mówiąc, dosyć napięte. Polacy uważali niekiedy, że świadomie pomniejsza on ich osiągnięcia i robi sobie niezasłużoną reklamę, stawiając się w roli wielkiego, samotnego zdobywcy (w czym coś może było, bo choć Messner często podkreślał, że wspinał się sam, to spośród 14 ośmiotysięczników tylko na trzy wszedł samotnie). Co nie zmienia faktu, że był genialnym wspinaczem. Kamieniem obrazy stało się zanegowanie przez Messnera wielkiego polskiego sukcesu, pierwszego wejścia zimą na Everest (8850). Messner stwierdził wręcz, że dla niego to wejście nie istnieje. Chodziło o to, że rząd nepalski uważał wtedy (bo później zmienił stanowisko), iż sezon zimowy w Himalajach trwa tylko do 15 lutego i do tego dnia ważne też było zezwolenie na szturmowanie szczytu dla Polaków. Tymczasem Leszek Cichy z Krzysztofem Wielickim zdobyli Everest 17 lutego 1980 r. Opinia Messnera była oczywiście krzywdząca, bo najwyższy szczyt Ziemi zdobyto przecież podczas kalendarzowej zimy. Wydaje się, że zdezawuował on wyczyn Polaków z powodów ambicjonalnych. Planował bowiem w tym samym roku samotne przejście północnej ściany Everestu (co zrobił w sierpniu), tymczasem w maju 1980 r. Andrzej Czok i Jerzy Kukuczka poprowadzili nową drogę na południowej ścianie Everestu. Oba wcześniejsze dokonania Polaków mogły znacznie przyćmić sukces Messnera. Bez komplementów Andrzej Zawada (zmarły w 2000 r.), lider najważniejszych polskich wypraw w Himalaje, także tych na Everest, mówił o Messnerze: „Jakim autorytetem jest Messner? Naiwni czytelnicy słuchając jego wywiadów, są przekonani, że dowiadują się o wspaniałych osiągnięciach. Ze mną on na ten temat rozmawiać nie będzie”. „Andrzej Zawada miał do niego żal o kwestionowanie pierwszego zimowego wejścia na Everest. A to była jednak poważna sprawa”, mówi Wojciech Kurtyka, bardzo dobry znajomy Messnera, jeden z najwybitniejszych polskich alpinistów, zdobywca sześciu ośmiotysięczników i autor wielu nowych dróg w górach wysokich. Choć Andrzej Zawada powiedział „nie”, Messner chciał rozmawiać. „Jeśli Zawadzie się wydaje, że ja nie wiem, kto, gdzie, kiedy i jak wszedł, to się myli – i mogę w każdej chwili odbyć z nim publiczną debatę, by to ostatecznie wyjaśnić”, usłyszałem od niego. Do tej zapowiadającej się pasjonująco debaty, jak wiadomo, nie doszło. Opinia Messnera poszła zaś w świat i nawet w numerze „National Geographic” poświęconym 50-leciu zdobycia Everestu, gdzie omawiano najważniejsze wyprawy na ten szczyt, świadomie pominięto zimowy wyczyn Polaków. „Zarówno kolejne wyprawy amerykańskie, jak i legendarny Reinhold Messner (ulubieniec zachodnich i polskich mediów), nie dali rady Himalajom w zimie, więc prawdopodobnie przy tej okazji wychodzi ich frustracja, która zaowocowała celowym pominięciem pierwszego zimowego wejścia na Everest”, komentował Jerzy Majcherczyk, członek Explorers Club. O sukcesie Cichego i Wielickiego wspomniano tylko w późniejszym, polskim wydaniu „NG”. „Problem w tym – panowie redaktorzy polskiego wydania – że my, Polacy, doskonale o tym wiemy, a światu trzeba stale przypominać”, dodawał Jerzy Majcherczyk. Z czasem Messner zmienił zdanie na temat zimowego
Tagi:
Andrzej Dryszel









