Czy kobieta zasiądzie na Chryzantemowym Tronie Nipponu? Radośnie ryknęły syreny stu okrętów w porcie Jokohamy. Gazety wydały dodatki specjalne. Kursy akcji producentów artykułów dla niemowląt strzeliły w górę jak rakieta. Oto 38-letnia księżniczka Masako, żona następcy tronu, po ponad ośmiu latach małżeństwa wreszcie stała się matką! Świeżo upieczony ojciec, 41-letni książę Naruhito, promieniał ze szczęścia: „Trzymanie dzidziusia na rękach jest niełatwą rzeczą”, powiedział dziennikarzom. Dziadek, tenno (cesarz) Akihito zgodnie z tysiącletnią tradycją, posłał dziecku ozdobną szatę oraz miecz samurajski, wykuty przez najlepszego z japońskich kowali. Miecz położono w łóżeczku, aby chronił potomka najstarszej dynastii świata, panującej pod Fudżijamą (podobno) już 2600 lat. W siedem dni po urodzinach odbyła się pierwsza oficjalna kąpiel niemowlęcia – w wanience ze świeżego cyprysowego drewna. Podczas kąpieli dwaj uczeni uderzali w struny drewnianych łuków, aby odstraszyć złe duchy. Marszałek dworu wyrecytował tekst z VIII wieku, uchodzący za najstarsze świadectwo literatury japońskiej. Już od kwietnia br., kiedy to oznajmiono, że Masako „zdradza oznaki ciąży”, naukowcy na polecenie tenno Akihito zastanawiali się, jakie imię nadać nowemu – 25. członkowi cesarskiej rodziny – studiowali w tym celu starodawną literaturę japońską i chińską. Masako, wykształcona w Oksfordzie dyplomatka, władająca kilkoma językami, wyszła za Naruhito w 1993 roku. Tym samym zrezygnowała z kariery zawodowej i praktycznie pozostała zamknięta za murami pałacu cesarskiego w Tokio. Mijały lata, ale bocian omijał rodzinę następcy tronu. W 1999 roku Masako zaszła wprawdzie w ciążę, ale poroniła, podobno przerażona rozpętanym przez media szumem. Minęło 16 miesięcy, zanim księżniczka ponownie znalazła się w odmiennym stanie. Zagraniczne media sugerowały, że dziecko może być wynikiem sztucznego zapłodnienia. „Pierwszy japoński cesarz z probówki?”, pytał brytyjski „The Independent”. Amerykański „Washington Post” nie wykluczał, że jeśli następca tronu okazał się bezpłodny, do operacji sztucznego zapłodnienia może zostać użyta sperma jego ojca, cesarza Akihito – Japończycy bowiem cenią ponad wszystko ideę „czystości krwi”. Tak czy inaczej bocian zawitał w końcu do cesarskiego pałacu. Masako musiała poddawać się starożytnym ceremoniom. W każdy Dzień Psa owijała się jedwabnymi szarfami, pobłogosławionymi przez kapłanów szintoizmu. Dzień Psa w kalendarzu japońskim oznacza szczęśliwe narodziny. I rzeczywiście ciąża przebiegała bez komplikacji, a dziecko przyszło na świat zdrowe, a nawet „wesołe”, jak zapewniał szeroko uśmiechnięty tatuś. Tysiące poddanych pospieszyły z gratulacjami do pałacu cesarskiego, którego bramy otwarto dla gminu na tę niezwykłą okazję. Ale radość ma posmak, jeśli nie goryczy, to przynajmniej lekkiego niepokoju. Nagłówki dzienników, różowo-żółte, wielkie na 20 centymetrów, głoszą: „Onna no ko”, czyli „Dziecko płci żeńskiej”. A wszyscy spodziewali się, że przyjdzie na świat chłopiec! Dygnitarze dworu cesarskiego byli przecież tacy pewni siebie i wyciszyli dyskusję na temat cesarskiej sukcesji… Według legendy, cesarska dynastia Nipponu wywodzi się od bogini słońca Amaterasu, ale obowiązujące prawo nie dopuszcza kobiet do sukcesji. Na Chryzantemowym Tronie może zasiadać wyłącznie mężczyzna. Zachodni dziennikarze zastanawiają się w prywatnych rozmowach, czy może jakiś przewrotny bonza (kapłan) nie rzucił na dynastię osobliwej klątwy? Od 1965 roku w rodzinie cesarskiej przychodzą na świat wyłącznie dziewczynki. Córeczka Masako jest już dziewiątą w tej żeńskiej serii. Także młodszy brat następcy tronu, książę Akishino, jest ojcem dwóch córek. Kto ma więc zapewnić ciągłość najświetniejszej dynastii świata? Rozwiązanie wydaje się proste. Należy zmienić prawo, przyjęte zresztą w 1889 roku pod wpływem rozwiązań zachodnich, i umożliwić także kobietom dziedziczenie cesarskiej godności. Sondaże wykazały, że większość społeczeństwa z zadowoleniem przyjęłoby monarchinię. Jeden ze składających gratulacje, 63-letni Sumie Nakayama, powiedział: „W Japonii zazwyczaj dziedziczą mężczyźni, lecz wśród zwykłych ludzi coraz powszechniejsze jest przekonanie, że firmę czy majątek powinna przejąć córka, jeśli jest najstarszym dzieckiem. Tak więc podobna zmiana na dworze cesarskim zostanie zaakceptowana. Zresztą w naszej historii mieliśmy już osiem samodzielnie panujących cesarzowych”. Ostatnią kobietą na Chryzantemowym Tronie była Go-Sakuramachi (1762-1770). Obrońcy tradycji
Tagi:
Krzysztof Kęciek









