Negocjator potrzebny od zaraz

Teledelirka Kiedy jedziesz przez Śląsk, widzisz krajobraz, jaki został po bitwie socjalizmu z kapitalizmem. Ofiary tej do końca nierozstrzygniętej wojny mają smutne twarze, a w oczach brak nadziei. Gdy to widzisz, przyznajesz rację górnikom, którzy zablokowali drogi wylotowe prowadzące do zrujnowanego materialnie i moralnie regionu. Chodzą po jezdni, powodując gigantyczne korki. Ludzie jadący z pracy przeklinają ich i pytają: „Dlaczego blokujecie własne ulice, dlaczego, do kurwy nędzy, nie jedziecie do Warszawy?!”. Lecz gdy widzę w Warszawie pochód z kijami, a potem ręce rzucające koktajle Mołotowa, jestem przeciw. Górnik to ktoś, kto nie wyobraża sobie, że droga, którą można przyjechać na Śląsk, jest także drogą, którą można Śląsk opuścić. To ta sama droga, choć górnikowi nie mieści się w głowie, że może robić co innego niż fedrować, a jego żona uważa, że kilkunastoletni syn nie ma przyszłości, bo zamyka się kopalnię. Tymczasem jest nadmiar górników i nadmiar węgla. Ludzie warszawscy, elastyczni, co z niejednego pieca chleb jedli, ci zmieniający firmy jak rękawiczki – kiedyś kupowało się je na tuziny – nie mogą pojąć, o co chodzi tym ludziom o czarnych od pyłu twarzach, którzy mają bardzo niebezpieczną pracę. Powinni być szczęśliwi, że podczas restrukturyzacji zostaną wysłani na wcześniejszą emeryturę. A oni wcale nie chcą,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 41/2003

Kategorie: Felietony