Nie może być dwóch przywódców

Nie może być dwóch przywódców

Mieczysław F. Rakowski Samorozwiązanie SLD byłoby niezrozumiałe i nieczytelne dla jego zwolenników. Zniknięcie ze sceny politycznej byłoby ładnym prezentem dla prawicy – Wyprowadzał pan sztandar PZPR. Czy dzisiaj nie jest czas, aby wyprowadzić sztandar SLD? Zacząć nowe otwarcie? – Jeśli do tego dojdzie, to na pewno nie ja będę wyprowadzającym i wprowadzającym, ale przecież jeśli jakaś „nowa lewica” powstanie, to też ktoś będzie musiał wydać polecenie „sztandar wyprowadzić”. Teraz jesteśmy świadkami chyba już owczego pędu. Stało się to, co przewidywałem, gdy Marek Borowski wyszedł z SLD. Nie oceniam tej decyzji, ale znając tradycje europejskiego ruchu lewicowego, wiedziałem, że za nim pójdą inni. No i poszli. Czy zaczynać od nowa? Moim zdaniem, nie. W daleko trudniejszej sytuacji (przywołuję pierwsze miesiące po przełomie) nie wyszliśmy z Sali Kongresowej jako stado zmokłych ptaków, a teraz lewica ma się zwinąć? I co dalej? Dziś utworzenie nowej partii, dodajmy, z uzasadnionymi ambicjami, to nie jest prosta sprawa. Długo by mówić o przyczynach porażki, ale przecież SLD ma na swoim koncie wcale niebłahe osiągnięcia. Z różnych powodów nie dopisało wielu czołowych polityków lewicy. Ich krótkowzroczność, rzekłbym, zwykła głupota, spowodowała porażkę wprost niewyobrażalną… Kongres na dwie części – Tyle że nowe otwarcie umożliwiłoby stworzenie nowej formuły organizacyjnej. Czegoś na kształt federacji, która organizuje ludzi pod paroma istotnymi hasłami. – A czym był Sojusz Lewicy Demokratycznej? Też federacją ponad 30 różnych ugrupowań lewicowych. Formuła organizacyjna jest ważna, ale przecież najważniejsza jest programowa. Formuła SLD nie była głupia, ale jego twórcy, chyba z zarozumiałości, zapomnieli, że ludzi nie tylko należy poważać, ale także pracować z nimi, tłumaczyć im i wyjaśniać. Uważam, że w europejską tradycję walki o postęp lepiej i korzystniej wpisuje się partia lewicowa o silnej strukturze, wrośnięta w społeczeństwo. Taka partia jest potrzebna ludziom pracy najemnej, szczególnie w okresie przemian, jakie po 1989 r. ogarnęły Europę Środkowo-Wschodnią i Południową. Moim zdaniem, samorozwiązanie SLD byłoby niezrozumiałe i nieczytelne dla jego zwolenników. Zniknięcie ze sceny politycznej byłoby ładnym prezentem dla prawicy, a nie zapominajmy, że w Polsce zmagania między obozem postępu i siłami konserwatywnymi nie są abstrakcją, lecz faktem. – Jeśli jest pan sceptyczny wobec przekształceń organizacyjnych, to jaka jest pańska rada przed kongresem SLD? – Moim zdaniem, jeśli wziąć pod uwagę polityczne skutki wyjścia SLD z LiD, opuszczenie klubu poselskiego przez posłów SdPl oraz Partii Demokratycznej, proklamowanie programowego zwrotu na lewo i wreszcie walkę dwóch młodych polityków o przywództwo (nieubłagany jest podział SLD na zwolenników Olejniczaka i Napieralskiego i ostre formy rywalizacji), to radziłbym podzielenie kongresu na dwie części. Teraz merytoryczna debata, a we wrześniu lub w październiku część wyborcza. Postuluję debatę, ponieważ – tak naprawdę – w Sojuszu nigdy nie było poważnego namysłu nad sobą. Było sporo banalnych formułek, ale zastanawiania się nad modelem lewicowej partii w okresie przywracania w Polsce kapitalizmu – nie. Dla wypowiadających się o SLD pewnym kłopotem było określenie jego ideowego charakteru. Partia socjalistyczna? Nie. Socjaldemokratyczna? Tak, ale bez przeszłości. Lewicowa? Raczej nie, chyba że centrolewicowa. Słowem, ni pies, ni wydra. Teraz słyszymy, że Sojusz pomaszeruje w lewo. Ale co to będzie znaczyło w praktyce? Moim zdaniem, kierownictwo SLD powinno w najbliższych tygodniach i miesiącach skoncentrować się na stworzeniu własnej oceny sytuacji społeczno-gospodarczej i politycznej, powinno w ten proces myślowy i analityczny wciągnąć każdego człowieka lewicy, bez względu na przynależność do jakiejś struktury. Dopiero po dokonaniu takiej analizy i na jej podstawie można przejść do prognostyki na krótszą i na dalszą metę. A zatem – analiza i prognoza. Jeśli mogę coś sugerować, to uważam, że każda analiza wspomnianych sytuacji powinna uwzględniać fakt, że jesteśmy częścią Europy Środkowo-Wschodniej, która – mimo naszych związków z zachodnią częścią kontynentu – stanowi odrębną jakość. Co zaś się tyczy prognoz, to lewica musi odpowiedzieć sobie na pytanie nie tylko o charakter kapitalizmu budowanego w Polsce, ale również o stosunek społeczeństwa do niego. Moim zdaniem, wciąż jeszcze żyjemy w dekadach przejściowych. Kapitalizm nie wykształcił się jeszcze w pełni, podobnie jak stosunki społeczne. – Mówi pan o konieczności analizy sytuacji i co z nią zrobić,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2008, 2008

Kategorie: Wywiady