Co piąty polski kierowca nie ma pewności, czy wsiadając do samochodu, jest trzeźwy Przed godz. 23 w piątkowy wieczór we wrześniu 2006 r. 53-letni Waldemar Nalewajko, dyrektor Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej, wracał toyotą do domu w Ostródzie. Ledwo wyruszył z Olsztyna, gdy na łuku drogi zjechało na lewy pas i wpadło na niego mocne jak kombajn audi A6. Siła zderzenia była tak duża, że przody obu wozów zostały całkowicie zmiażdżone. – Tamta wrześniowa noc była dla mojej rodziny końcem świata – wyznaje Maria Nalewajko, wdowa po ostródzkim dyrektorze. – Żyjemy dalej, ale coś się bezpowrotnie skończyło. Z przerażeniem jednak patrzę, że takie tragedie zdarzają się nadal. Co i raz słychać, że młodzi i starsi jeżdżą po pijanemu, zabijają siebie i innych. Nie docierają do nich żadne apele, przestrogi, w tym przydrożne krzyże. To jak walka z wiatrakami, rzucanie grochem o ścianę. Każdemu się wydaje, że takie nieszczęście go nie spotka, że to nie jego dotyczy. To nieszczęście spotkało też rodziny czterech młodych ludzi, którzy zginęli w drugim wozie. Pięciu młodych mężczyzn (w wieku 19-34 lata) z podolsztyńskich wsi zaczęło weekend mocnym akordem: wypili, pojechali do znanej karczmy w Gietrzwałdzie, tam znów pili i już wracali do Olsztyna, by zabawić się na dyskotece. Nie zdążyli; spośród tej piątki uratował się tylko najmłodszy. Jak wykazały badania, wszyscy byli pijani, łącznie z kierowcą. Nie było nawet kogo sądzić. Selekcja naturalna? Równie tragiczna kraksa zdarzyła się na początku długiego weekendu przed tegorocznym Bożym Ciałem. W nocy we wsi Domaradz koło Słupska 20-letnie bmw na prostym odcinku drogi krajowej nr 6 wpadło na drzewo. Siła uderzenia była tak duża, że samochód rozpadł się na dwie części. Pięciu młodzieńców (w wieku 15-21 lat) z podsłupskich wsi zginęło na miejscu. Przyczyną wypadku była nadmierna prędkość, ale przede wszystkim alkohol; wszyscy byli pijani. Wcześniej widziano ich na stacji paliw. Kupowali wódkę. „Może i mieli promile we krwi, ale świętowali początek wakacji. A ten najmłodszy był moim przyjacielem”, bronił ich na forum jeden z internautów. Drugi dodawał: „Dobrze, że sami się zabili. Jakby trafili w jakieś auto, w którym podróżowała Bogu ducha winna rodzina, to byłaby tragedia. A tak to jest zwyczajna selekcja naturalna. Bo jak inaczej nazwać osoby pod wpływem alkoholu wsiadające do złomolotu i gnające, ile fabryka dała? BMW – Bryka Młodego Wieśniaka”. Zareagował trzeci: „Byś się wstydził pisać o nich: idioci! Im już tego nie wytłumaczysz. Fakt, byli niedojrzali, a alkohol zrobił swoje. Ale pomyśl choć chwilę o rodzicach, którzy non stop ubolewają nad utratą swoich dzieci i nie mogą pogodzić się z ich śmiercią”. Coraz więcej młodych za kierownicą i coraz więcej młodych sprawców wypadków. I oni są najczęściej ofiarami własnej brawury i bezmyślności. Jeszcze nie zaliczą końcowego egzaminu z prawa jazdy, a już rodzice sadzają ich do swoich gablot, bo „niech się dziecko uczy”. Jako pełnoprawni kierowcy sprawdzają swoje nowe umiejętności na szosie, przyciskając gaz do dechy i z piskiem opon wpadając w zakręty. W sierpniu tego roku, na konferencji poświęconej II etapowi kampanii społecznej „Użyj wyobraźni” (organizowanej przez Biuro Ruchu Drogowego KG Policji i jego partnerów) stwierdzono, że motywem takich zachowań młodych kierowców bywa chęć zaimponowania rówieśnikom. To psychologicznie uzasadnione. Ale taka brawura na drodze kończy się często nieszczęściem. Według danych najczęstszą przyczyną wypadków spowodowanych przez młodych kierowców jest właśnie nadmierna prędkość (44%) i brawurowa jazda oraz brak doświadczenia w kierowaniu samochodem lub motocyklem. Z danych za 2008 r. wynika, że na 10 tys. osób w wieku 18-24 lata wskaźnik wypadków wynosi 22,03, czyli ponad jedną piątą. A im wyższy wiek, tym ostrożniejsza jazda. W wieku 25-39 wypadkowość wynosi 14,61, w przedziale 40-59 lat – 8,92, powyżej sześćdziesiątki zaś zaledwie 4,86. Zabijają trzy osoby dziennie W potocznej opinii dużym zagrożeniem na drodze są przedstawiciele handlowi. To by się zgadzało z faktami, bo ten zawód najczęściej wykonują ludzie młodzi, którym zawsze się śpieszy. Ale młodość pędzi przed siebie zwykle bez powodu, z samej swej natury. Statystyka jest tu bezwzględna. W 2008 r. odnotowano nieco ponad 49 tys. wypadków drogowych, kierowcy w wieku
Tagi:
Marek Książek









