Raport płk. Rzepeckiego na cztery miesiące przed wybuchem powstania warszawskiego Tegoroczne obchody 75. rocznicy powstania warszawskiego, podobnie jak wcześniejsze, ograniczają się do akcentowania bohaterstwa powstańców i oskarżania Stalina o nieudzielenie im pomocy. Poza nielicznymi historykami nikt nie zajmuje się oceną postaw żołnierzy i dowódców Armii Krajowej ani ich przygotowaniem do powstania. Lukę tę uzupełnia obszerna, napisana w marcu 1944 r. przez płk. Jana Rzepeckiego (1899-1983), „Ocena położenia”, będąca surową analizą Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej. Jej autor w czasie II wojny światowej był szefem VI Oddziału – Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej ZWZ-AK. Adresatem tej oceny byli komendant główny AK Tadeusz Bór-Komorowski i jego zastępcy. Rzepecki nie zajmuje się taktyką militarną. Patrzy na AK przez pryzmat jej kadr – dowódców i żołnierzy, usytuowania politycznego, a także aspektów społecznych. Z pewnością na jego poglądy miały wpływ rozmowy z bliskimi współpracownikami, uczonymi tej miary co profesorowie Aleksander Gieysztor, Tadeusz Manteuffel, Witold Kula, Kazimierz Kumaniecki, Stanisław Lorentz czy Jan Zachwatowicz. „Ocena położenia” powstała kwartał przed wybuchem powstania. Dokument ten w znacznym stopniu ułatwia odpowiedź na pytania, dlaczego powstanie wybuchło i dlaczego skończyło się taką katastrofą. I, co może ważniejsze, dlaczego po wojnie doszło do rewolucji społeczno-gospodarczej. Płk Jan Rzepecki Ocena położenia dnia 16 III 44 r.1 (…) II. Odpowiedzialność. W Polsce istnieje „podwójne rozdwojenie” kierownictwa wydarzeniami, a więc i odpowiedzialności: – pomiędzy kraj i emigrację, – pomiędzy władze cywilne i wojskowe. Formalnie za całość dziedziny wojskowej jest odpowiedzialny N.W. [naczelny wódz – przyp. red.], którego rozkazy wykonuje dowódca AK, a za dziedzinę cywilną – Rząd, jego pełnomocnik w kraju i K.R.P. [krajowa reprezentacja polityczna – przyp. red.] z wykluczeniem czynników wojskowych. Uważam, że faktycznie odpowiedzialność za stan AK ponoszą częściowo także czynniki cywilne, gdyż one stwarzają klimat i warunki polityczne, w których żyje, wychowuje się i przygotowuje do walki AK. Ta sprawa nigdy nie była jednak jasno i dobitnie postawiona, co jest winą zarówno cywilnego, jak i wojskowego krajowego czynnika kierowniczego. Podział odpowiedzialności politycznej pomiędzy Rząd a krajowe czynniki polityczne nie jest wyraźny, a opinia publiczna odpowiedzialnością za stan polityczny kraju obciąża także Dowódcę AK, czego dowody mamy w licznych wystąpieniach prasowych. To stanowisko jest słuszne, gdyż wskutek nieobecności w kraju N.W., który zresztą opierać się musi na meldunkach Dowódcy AK, tej historycznej odpowiedzialności nie zdejmie z niego żaden formalny przepis. Tą odpowiedzialnością opinia obciąża niestety także sztab AK. Poczucie tego skłania mnie do zestawienia niniejszej oceny z bezwzględną szczerością i bez wszelkich kurtuazyjnych osłonek. Dodam nawiasem, że nawet „pojedyncze rozdwojenie władzy” uważam za szkodliwe i że, pomijając sprawy, czy w obecnym polskim układzie personalnym byłoby to rozwiązanie szczęśliwe, władza wojskowa powinna być podporządkowana cywilnej. Pogląd ten wyraziłem już w jednym z pierwszych numerów „Insurekcji”. Kup książkę III. Stan duchowy AK. Na początku 1940 r. wysunąłem wobec „Grota” [Roweckiego – przyp. red.] następujące twierdzenie: „Wartość przygotowań powstańczych o charakterze techniczno-wojskowym (zabiegi organizacyjne i techniczne, plany taktyczne, wyszkolenie) będzie problematyczna ze względu na wielką zmienność warunków, niebezpieczeństwo i straty związane z tymi pracami. Najtrwalsze będą te przygotowania bojowe, które zostaną dokonane w duszach i umysłach żołnierzy. Główny zatym nacisk trzeba położyć na wychowanie, które powinno być realizowane przez oddziaływanie dowódców, wydawnictwa wyszkoleniowe i przez propagandę”. (…) Zadania wychowawcze dowódców nigdy nie zostały autorytatywnie sformułowane i nigdy nie kładziono nacisku na tę dziedzinę ich pracy, która właściwie powinna być główną. (…) Stan zaniedbania wychowania wojska trwa dotychczas z nielicznymi, chlubnymi dla niektórych dowódców, wyjątkami. Za planowe wychowanie wojska nie można uważać sporadycznego wydawania rozkazów, przeważnie wymuszonych przez wydarzenia. Dziś większość oddziałów nie jest wychowana wcale. Wiele z nich w ogóle nie zbiera się i nie widuje swych dowódców – istnieją właściwie tylko na papierze. Dla całości AK można postawić następującą diagnozę. AK nie stanowi masy żołnierskiej, świadomej charakteru przeżywanej epoki i rewolucyjno-powstańczych warunków przyszłej walki, masy










