Niedyskrecje hrabiny Wessex

Niedyskrecje hrabiny Wessex

90% Brytyjczyków uważa rodzinę królewską za darmozjadów “Brytyjska flegma i małomówność przestały być naszym narodowym bogactwem”, powiedział w minionym tygodniu jeden z polityków nad Tamizą. Każdego dnia, skarżą się Anglicy, londyńskie popołudniówki przynoszą kolejne dowody, że Wielka Brytania w obecnej formie, z monarchią na czele, chyli się ku upadkowi. Anglikom rozczarowanie przynoszą nawet ci, którzy mieli nadać brytyjskiej monarchii zupełnie nowe oblicze, jak zapowiadano: nowoczesne i wolne od nadętego protokołu, czyli najmłodszy z synów Elżbiety II, książę Edward i jego żona hrabina Wessex (z domu Sophie Rhys-Jones). Okazało się jednak, że Edward i Sophie potraktowali swoje zadanie w sposób zbyt dosłowny, a nawet wręcz opaczny. W pierwszych dniach kwietnia Anglią wstrząsnęły informacje, że zamienili oni (po raz kolejny) wypełnianie swoich oficjalnych obowiązków w działalność – jak określił to jeden z posłów do Izby Gmin – “akwizytorów pośledniego gatunku”. Skandal wybuchł po tym, jak dwie londyńskie bulwarówki “News of the World” i “Mail on Sunday”, ujawniły szczegóły rozmowy hrabiny Wessex z dziennikarzem, który podawał się za (sic!) arabskiego szejka. Spotkanie miało miejsce w Emiratach Arabskich nad Zatoką Perską, gdzie książęca para pojechała z wizytą oficjalną, reprezentując monarchię. Choć podróż opłacona została z kasy państwowej, małżonkowie z niespełna dwuletnim stażem wykorzystali, jak nie bez podstaw twierdzi prasa, wyjazd do załatwiania interesów firmy public relations, będącej własnością hrabiny Wessex. Już sam ten fakt powinien być powodem do krytyki książęcej pary, bo jak wyliczono w parlamencie – książę Edward otrzymuje rocznie aż 140 tys. funtów w zamian za wypełnianie obowiązków reprezentacyjnych i – jak powiedział deputowany Gordon Prentice – “jego żona nie musi dorabiać na boku”. Gorzej, że Sophie, pragnąc być może zrobić dobre wrażenie na “szejku”, w którym widziała potencjalnego klienta swojej firmy, pozwoliła sobie na całą serię, najdelikatniej mówiąc, niedyskrecji. Wykorzystując dowód, jakim są taśmy wideo nagrane potajemnie podczas rozmowy przez “szejka”- dziennikarza z “News of the World”, prasa podała, że prowadząca rozmowę hrabina Wessex pozwoliła sobie na nazwanie królowej Elżbiety II “poczciwiną”, premiera Tony’ego Blaira “miłośnikiem prezydentury”, jego żonę, Cheri, uznała za “absolutnie nieznośną”, a lidera opozycji – konserwatystę, Williama Hague’a – określiła jako “postać totalnie zdeformowaną”. “To już kolejna wpadka Sophie”, ogłosił dziennikarz szacownego dziennika “The Times”. Zauważono nie tylko głupotę wypowiedzi żony księcia Edwarda, ale i jej polityczną niezręczność. “Sophie obraziła każdego, kogo się dało”, stwierdził nie bez racji komentator radia BBC. Pikanterii, zauważają Brytyjczycy, całej sprawie dodaje fakt, że hrabina Wessex, rzekomo wybitna specjalistka od public relations, która zapowiadała przejęcie roli głównego kreatora obrazu monarchii Windsorów w najbliższych latach, zachowała się wobec “wpadki z szejkiem” jak absolutna nowicjuszka. Kiedy dowiedziała się o nagraniach, jakimi dysponował “News of the World”, jeszcze przed ujawnieniem całej sprawy opinii publicznej zaproponowała redakcji, że w zamian za zwrot taśm udzieli gazecie bardzo intymnego wywiadu. Pomysł przyniósł prawdziwą klęskę. Zapis nagrania ujawnił konkurencyjny “Mail on Sunday”, a w rozmowie z “News of the World” Sophie pozwoliła sobie z kolei na uwagi na temat homoseksualnych skłonności jej znajomych i wypowiedzi w tym kontekście na temat swojego męża, Edwarda, co redakcja skwapliwie wykorzystała, opatrując wywiad wielkim tytułem “Mój Edward nie jest gejem”. Pałac Buckingham robi, oczywiście, i w tym wypadku dobrą minę do złej gry. W minionym tygodniu sama hrabina Wessex opublikowała (podyktowane jej przez Elżbietę II) oświadczenie, że wycofuje się z działalności biznesowej, a swoich “niewłaściwych ocen” członków rodu Windsorów i brytyjskich polityków “szczerze żałuje”. Równocześnie służby prasowe królowej poinformowały, że “ubolewa ona nad zasadzką, podstępem, insynuacją i kłamstwami”, których ofiarami stali się jej syn i synowa. Z przecieków z dworu Windsorów wynika, że Elżbieta II po raz kolejny zażądała od członków swojej rodziny “więcej taktu, godności i rozsądku”. Brytyjczycy zastanawiają się jednak, czy nawet taka interwencja sędziwej monarchini uspokoi niekorzystne dla Windsorów nastroje wśród opinii publicznej.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2001, 2001

Kategorie: Świat