Przedstawiciel dyplomacji USA Richard Grenell mocno irytuje niemieckich polityków Korespondencja z Berlina Kryzys migracyjny zaszkodził Merkel, bo nie miała planu. Tu nie chodzi o to, by mieć dobre serce, lecz o to, by mieć plan. Jej błędy zmusiły ją w końcu do rezygnacji z kierowania CDU. Ale w Niemczech nie wolno o tym głośno mówić, bo od razu jest się posądzanym o bliskość ze skrajnymi partiami – mówił jesienią w telewizji Fox News Richard Grenell. 52-letni Amerykanin był kiedyś komentatorem tej stacji i gdyby nim pozostał, miałby święte prawo wyrażać swoją opinię. Obecnie jednak jest ambasadorem USA w Berlinie. Tę ważną funkcję pełniły w przeszłości osoby o umiejętnościach godnych mistrzów dyplomatycznego rzemiosła. – Niemcy tęsknią za silnymi liderami, którzy zapewnią im wreszcie bezpieczne granice – ciągnął zaś Grenell w programie „Tucker Carlson Tonight”. Po każdym jego komentarzu w bliskim Partii Republikańskiej medium niemieckie gazety kipią oburzeniem. – Grenell to kompletna katastrofa dyplomatyczna – powiedział poseł SPD Carsten Schneider, po tym jak ostatnio ambasador znów ściągnął na siebie falę krytyki. W marcu pupil Donalda Trumpa skrytykował plany budżetowe niemieckiego rządu, który jego zdaniem od lat redukuje wydatki na obronność. W Niemczech takie zaczepki są odbierane jak ingerencja w sprawy wewnętrzne, a słowa o tęsknocie za silnymi przywódcami zostały przyjęte jako wyraźny apel o zmianę władz. Kilka tygodni temu wiceprzewodniczący Bundestagu Wolfgang Kubicki (FDP) powiedział, że Grenell zachowuje się jak przedstawiciel „mocarstwa okupacyjnego”, i zażądał wydalenia go z kraju. Tymczasem ambasador po każdym medialnym wybuchu nagle wykazuje się dyplomatyczną giętkością, utrzymując, że oburzeni niemieccy politycy jak zwykle nie widzą potrzeby zapoznać się z tym, co ich oburzyło. Oficer kolonialny Zanim Grenell wylądował w Berlinie, w latach 2001-2008 pracował jako rzecznik ambasady USA przy ONZ. Jego przełożonym był wtedy John Bolton, obecny doradca ds. bezpieczeństwa w Białym Domu. Potem Grenell został rzecznikiem kandydata republikanów na prezydenta, Mitta Romneya, i wspierał go podczas kampanii w 2012 r. Gdy Romney przegrał z Barackiem Obamą, Grenell zajął się dziennikarstwem i podpisał umowę z telewizją Fox News, medialną dźwignią budowania wizerunku kolejnego republikańskiego kandydata na fotel prezydencki – Donalda Trumpa. Nowojorski deweloper szybko zauważył, że nowy komentator stacji jest mu niemal bezwarunkowo oddany. I mimo że homoseksualizm Grenella już wtedy budził w obozie republikanów spore kontrowersje, Trump powierzył mu w 2018 r. synekurę w Berlinie. Odtąd nowy ambasador nie pomija żadnej okazji, aby pokazać swojemu wodzowi, jak niezmiernie jest wdzięczny, i regularnie wygłasza peany na jego cześć. – Towarzyszyłem prezydentowi przy negocjacjach z przywódcami innych państw. Zapewniam, że w życiu nie widziałem tak uzdolnionego w tej dziedzinie polityka jak Donald Trump – oświadczył Grenell niedawno drżącym głosem w zaprzyjaźnionej telewizji. Jednocześnie – i tu z niemieckiego punktu widzenia żarty już się kończą – jest twardym wyrazicielem jego linii w Berlinie, równie intensywnie korzystając z Twittera jako narzędzia walki politycznej. Gdy USA wycofały się z porozumienia nuklearnego z Teheranem, ambasador zażądał, aby wszystkie niemieckie firmy niezwłocznie zerwały z Iranem kontakty biznesowe. Cały Grenell. Nawet jeśli nie grozi wprost, wszyscy wiedzą, że chodzi o amerykańskie sankcje. Lewicowe media zatrzęsły się z oburzenia, a były kandydat SPD na kanclerza Martin Schulz nazwał przedstawiciela Waszyngtonu oficerem kolonialnym. Na ile tego rodzaju metody są skuteczne, pokazuje choćby przypadek Banku Melli. Irańska instytucja, mająca placówki także w RFN, pozwała niedawno Deutsche Telekom. Mimo że Berlin i Bruksela oficjalnie sprzeciwiają się narzuconej im przez Trumpa polityce wobec Teheranu, lider niemieckiej branży telekomunikacyjnej odciął filiom Banku Melli dostęp do internetu i linii telefonicznych, obawiając się zerwania współpracy z USA. Podobnie było z irańskimi liniami lotniczymi Mahan Air. Zdaniem Grenella transportują one sprzęt wojskowy na Bliski Wschód i wspierają działalność irańskich służb. Waszyngton objął Mahan Air sankcjami już za rządów Obamy, ale dopiero Trump tak wyraźnie „poprosił” niemieckich przyjaciół, aby zrobili to samo. Decyzja Berlina została niewątpliwie podjęta pod naciskiem Grenella, dwa










