W pańskim filmie pojawia się też wspomnienie, jak Niemcy kręcili egzekucję Elsera.
– Dokumentowano dla Hitlera wszystkie egzekucje osób, które w jakikolwiek sposób sprzeciwiały się jego panowaniu. Hitler wielokrotnie wyświetlał je w swojej sali kinowej. Zaczytywał się też w protokołach, w których oskarżeni przyznawali się do winy.
Protokół z zeznaniami Elsera trafił do prasy. Dlaczego przekazano jego prawdziwe słowa, a nie sfałszowane oświadczenie?
– Bo to Niemcy. Tutaj zeznanie jest nic niewarte, jeśli nie jest opatrzone podpisem zeznającego. To szaleństwo, ale tak to wygląda. Podobnie jest chyba tylko w Japonii. Nasze kraje są absolutnie radykalne, jeśli chodzi o przepisy. Niektórzy nazywają to pięknem perfekcji. Jeśli zmierza ona we właściwym kierunku, wszystko w porządku. Gorzej, kiedy pojawiają się w niej „perfekcyjne” rozwiązania problemów typu: ile pociągów dziennie jesteśmy w stanie wysyłać do Oświęcimia? Ilu ludzi w nich się zmieści? W jakich godzinach mogą kursować? To przerażające.
Elser nie pasował do tego systemu. Był wolnym ptakiem, kochał muzykę, nie trzymał się sztywno zasad.
– Tacy ludzie są wszędzie, można ich spotkać w każdym narodzie. On kochał wolność i niezależność. Ta miłość była jednym z powodów sprzeciwu wobec polityki Hitlera.
Czy myśli pan, że grozi nam powtórka faszyzmu? Takie przypuszczenia pojawiają się, kiedy mówi się o fiasku polityki multikulturowej w Europie.
– Na pewno nie w Niemczech i nie w Japonii. My dostaliśmy swoją lekcję. Jestem przekonany, że choćby nie wiem co się działo, powtórka z tej tragedii nam nie grozi.
Foto: materiały prasowe
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy