Każdy, kto przejeżdżał przez Ostrołękę, wie, że poza centrum bieda aż piszczy. Mieszkańcy mają problemy ze wszystkim. Taka jest spuścizna po rządach Janusza Józefa Kotowskiego, prezydenta miasta w latach 2006-2018. Ostrołęczanie z trudem odspawali go od gabinetu. Została po nim inwestycja, na którą państwo wydało miliardy złotych, a która jest dziś pomnikiem głupoty – elektrownia.
Ale nie na wszystko w tym mieście brakuje. Na obiekt najdroższy i, zdaniem dojnej zmiany, najbardziej ludności potrzebny, kasa się znalazła. Miliony leciały jak woda z pękniętej rury. Powstało wypasione muzeum „żołnierzy wyklętych”. A kto został dyrektorem tego dziwoląga, z pensją, o którą w Ostrołęce trudno? Niesławny eksprezydent. Janusz Józef Kotowski. W walce o posady opłacane z budżetu faktycznie niezłomny.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy