Zwijamy placówki w Niemczech, za to otworzyliśmy konsulat w Irbilu, czyli irackim Kurdystanie. Pisaliśmy tydzień temu o tym, że Polska zwija placówki w Niemczech i że ambasada w Berlinie bardziej przypomina banalną placówkę, którą można zobaczyć w krajach drugo-, a nawet trzeciorzędnych z punktu widzenia interesów Polski, a nie ambasadę działającą w jednym z najważniejszych dla naszych spraw punkcie. Teraz więc dopiszmy kolejne zdanie – Sikorski zwija sprawy niemieckie, za to otworzyliśmy konsulat w Irbilu, czyli irackim Kurdystanie. Na to pieniądze się znalazły. Jakie tam mamy interesy? Gdy otwieraliśmy konsulat, przedstawiciele MSZ mówili, że po to, by rozwijać interesy gospodarcze, mówili też o współpracy, np. samorządów. To są przecież śmieszne opowieści. Podobne do tych, które serwowano Polakom, gdy dołączyliśmy do inwazji na Irak – że jak go podbijemy, to załatwimy sobie intratne kontrakty gospodarcze. Ani ten Irak podbity, ani te kontrakty zawarte… Po co więc się łudzić, że mamy interesy w kurdyjskiej zonie Iraku? Innym przejawem złudzeń jest pomysł, by konsulat w Los Angeles przenieść do San Francisco. Podobno ma to przynieść jakieś oszczędności (choć same przenosiny zjedzą masę pieniędzy). No i ma to być opłacalne – bo konsulat będzie bliżej słynnej Doliny Krzemowej. I co z tego? Szpiegować tam będziemy czy co? Dla kogo? Ale ten dylemat będzie musiał rozwiązywać nowy konsul, dlatego że dotychczasowy, czyli Joanna Kozińska-Frybes wraca do Polski. A skoro jesteśmy w Stanach Zjednoczonych, to wieść niesie, że do kraju wraca również Ewa Junczyk-Ziomecka, konsul w Nowym Jorku. Junczyk-Ziomecka pojechała do Nowego Jorku 1 marca 2010 r., wprost z kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gdzie była sekretarzem stanu. Tak naprawdę miała więc wiele szczęścia, bo gdyby została dłużej w kraju, byłaby w samolocie lecącym do Smoleńska. Choć – dodajmy – trzyletni okres konsulowania to nie jest zbyt długo. Ha! Jeśli jesteśmy przy datach, to 1 kwietnia 2013 r. minie siedem lat, odkąd został odwołany ze stanowiska ambasador Polski na Litwie Janusz Skolimowski. To jest fenomen – siedem lat temu go odwołali, a on dalej tam jest. Choć już niedługo, bo w najbliższym czasie ma go zastąpić Jarosław Czubiński, były dyrektor generalny MSZ. I w ten sposób, po ośmiu latach, czyli po wypełnieniu dwóch kadencji, ambasador wróci do kraju. Ciekawe, czy ten powrót zaanonsuje na Twitterze minister Sikorski. Minister spotkał się niedawno z twitterowcami, chwalił się, że jego ćwierkanie śledzi stale 100 tys. osób, że to jest wspaniały instrument i że służy to nawiązywaniu przyjacielskich stosunków z innymi ministrami. Ćwir, ćwir i już jesteśmy kumplami… Czy kogoś jeszcze dziwi, że mamy kłopot z poważnym traktowaniem ministra? Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print