Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Bronisława Geremka zdenerwowały najpierw wypowiedzi ministra Pałubickiego na tematy rosyjskie, a potem raport UOP na temat bezpieczeństwa państwa, opublikowany w Internecie. Nic dziwnego – to MSZ, a nie UOP powinien wypowiadać się w sprawach zagranicznych, a tak mamy zwyczajny dualizm. Poza tym wystarczy niektóre fragmenty raportu przeczytać: “Zmiany na szczytach władzy w Rosji, wojna w Czeczenii oraz wciąż bardzo trudna sytuacja ekonomiczna Federacji Rosyjskiej sprzyjają narastaniu nastrojów wielkomocarstwowych wśród społeczeństwa rosyjskiego. Są one podsycane przed przedstawicieli elit politycznych. (…) Potencjalne zagrożenie dla interesów RP mogą stwarzać działania podejmowane przez struktury afiliowane przez niemieckie organizacje ziomkowskie (Związek Wypędzonych), np. ofensywa propagandowa na rzecz autonomii Śląska”. To tylko niektóre fragmenty raportu, którego upublicznienie postawiło w trudnej sytuacji MSZ. Bo, po pierwsze, wywołała pytania: kto polską polityką zagraniczną kieruje? A, po drugie, niektóre opinie zawarte w raporcie skomplikowały życie naszej dyplomacji. Bo stoją one w sprzeczności z oficjalną linią polskiej polityki zagranicznej.
Nic więc dziwnego, że reprymenda Geremka wobec ekscesu UOP spotkała się w Al. Szucha z dobrym przyjęciem. Ale zaraz po tym przyszła refleksja, bo parę osób zaczęło kojarzyć fakty. Pomógł im w tym poseł Miodowicz, który w Radiu Zet powiedział, że raport puszczony do Internetu był fragmentem “szerszego materiału, opracowywanego przez MSWiA”. Wtedy stała się jasność. Otóż parę osób skojarzyło sobie, że ten “szerszy materiał” to raport na temat bezpieczeństwa państwa. Raport opracowywano w MSWiA, ale składały się nań informacje, które nadeszły z innych resortów, m.in. z UOP. W tym wypadku zastosowano standardową procedurę, bowiem fragment dostarczony przez UOP, wraz z całą resztą, rozesłano po ministerstwach do konsultacji, z prośbą o wniesienie uwag. Także do MSZ. Tak więc i minister Geremek, i jego zastępcy, i wysocy urzędnicy MSZ mieli okazję raport przeczytać i napisać, co o nim myślą. Tymczasem zwrócono go do Kancelarii Premiera bez jakichkolwiek uwag. MSZ nie miał do jego treści żadnych zastrzeżeń! A z tego wniosek wysnuć można jeden – albo nikt w ministerstwie raportu nie przeczytał, albo czytał go ktoś niedouczony, albo też ktoś, kto podziela UOP-owskie opinie. Zresztą minister miał jeszcze jedną szansę naprawienia błędu – otóż cały raport omawiany był podczas posiedzenia Rady Ministrów i tam akceptowany. Wtedy min. Geremek mógł zgłosić doń swoje uwagi. Tymczasem nic takiego się nie stało.
Konkluzję mamy niewesołą. Albo w MSZ mamy kompletny bałagan i wypuszczane są stamtąd dokumenty, które wyjść nie powinny, albo też mamy w ministerstwie jakiś rodzaj dwuwładzy. Albo minister Geremek wybiórczo czyta dokumenty, które otrzymuje, albo też akceptuje przemyślenia UOP-u, i zdystansował się od nich tylko dlatego, że wybuchła afera. Jakby nie patrzeć – zawsze jest źle. To smutne – prawda?
Attaché

Wydanie: 16/2000, 2000

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy